Tragiczny finał poszukiwań Joanny. "Jesteśmy zdruzgotani"
24-letnia Joanna była poszukiwana od 31 sierpnia. Wyszła z pracy, jednak do domu nigdy nie dotarła. Brat kobiety twierdzi, że została zamordowana.
Joanna po raz ostatni była widziana 31 sierpnia o godz. 6:35 w Głuchowie niedaleko Łańcuta. Wyszła z pracy i udała się w kierunku domu. Musiała przejść ok. 2 km.
Już po południu, około godziny 16:40, zarejestrował ją monitoring na rondzie w pobliżu szkoły podstawowej. Od tej pory ślad po niej zaginął.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rodzina i bliscy nie mogli nawiązać z nią kontaktu. Postanowili zgłosić zaginięcie. W mediach społecznościowych prosili także o pomoc w poszukiwaniach.
Znaleziono ciało. Policja nie ujawnia szczegółów
Niestety, finał poszukiwań był tragiczny. 2 września odnaleziono ciało kobiety. W sprawie wszczęto śledztwo, a policja nie ujawnia szczegółów.
- Mogę tylko potwierdzić, że ujawniono zwłoki poszukiwanej. Prowadzone jest śledztwo pod nadzorem prokuratury - powiedział dla "Faktu" aspirant Wojciech Gruca, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Łańcucie.
"Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci i zdruzgotani tym, co się stało"
Pojawiły się pogłoski, że Joanna została zamordowana, a w sprawie miał zostać zatrzymany mężczyzna, który wcześniej był związany z rodziną kobiety. Dla "Faktu" o sprawie opowiedział brat Joanny.
- Z tego, co wiem, to zatrzymany został szwagier. Podobno przyznał się do zabójstwa. Nie mam pojęcia, jaki mógł mieć motyw, co mogło go do tego skłonić. Nikt nie chce nam nic powiedzieć, więc niewiele jeszcze wiem. Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci i zdruzgotani tym, co się stało - przekazał w rozmowie z gazetą.
Źródło: "Fakt"
PRZECZYTAJ TAKŻE: Rozruchy na Cyprze. Zamieszki wymknęły się spod kontroli