Tragiczna śmierć 17‑latka w Czersku. Wiemy, co działo się tamtej nocy
17-letni Patryk zmarł w nocy z niedzieli na poniedziałek, jego ciało po kilkugodzinnych poszukiwaniach znaleziono w rowie melioracyjnym. Rozmawialiśmy z mieszkańcami Czerska, strażakami i lokalną policją. Pojawiają się też zastrzeżenia co do akcji poszukiwawczej.
16.01.2018 | aktual.: 18.01.2018 15:59
Ponad 70 osób szukało w poniedziałek 17-letniego Patryka, który w nocy zaginął. Tuż po południu ciało nastolatka znaleziono w głębokim rowie melioracyjnym, z wody wystawał tylko fragment ubrania.
Zimna noc
Jeszcze w nocy zawiadomiono policję, która przeszukała okolicę. Było to o tyle trudne, że lokal, w którym odbywały się urodziny leży przy ogromnym parkingu samochodów ciężarowych. - Policjanci przeszukali parking i powiedzieli, że jak do rana się nie znajdzie, to zaczną poszukiwania na szerszą skalę. Tej nocy w centrum było - 8 stopni, a co dopiero na rogatkach - opowiada rozmówca WP. Policja przedstawia inną wersję, zapewniając, że w poszukiwaniach nie było żadnej przerwy.
- Działania podjęto natychmiast po otrzymaniu zgłoszenia - mówi Wirtualnej Polsce st. sierż. Justyna Przytarska z Komendy Powiatowej Policji w Chojnicach. - Od chwili informacji przyjętej o zaginięciu zaczęto poszukiwania. Funkcjonariusze początkowo docierali do miejsc, w których mógł przebywać, przeczesywali teren wokół lokalu. Tam znajduje się wiele pojazdów ciężarowych, wiele naczep. Już to zajęło ok. 3 godziny. Później zostały poinformowane oddziały prewencji z Gdańska, policja z Sopotu, miejscowi strażacy. Szybko zaczęto przeczesywać okolicę, poinformowano też Komendę Wojewódzką Policji o potrzebie zadysponowania helikoptera. Jeszcze zanim przyjechały oddziały z Trójmiasta, poszukiwania zaczęli strażacy i miejscowi policjanci. Podczas przeszukiwania okolicy, ok. 200 metrów od lokalu, policjanci w rowie znaleźli ciało - relacjonuje st. sierż. Przytarska.
"Spod tafli lodu wystawał tylko kawałek"
- Nie było żadnych przerw w poszukiwaniach. Po przeszukaniu tego parkingu sprawdzono szpitale, dworce, główne ciągi komunikacyjne, skontaktowano się też ze znajomymi. Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy zrobić. Naprawdę nasze działania były szeroko zakrojone, szczególnie, że aura tej nocy była jaka była - zapewnia oficer prasowa chojnickiej komendy.
Udało nam się dotrzeć do jednego ze strażaków, który brał udział w poszukiwaniach nastolatka. - Chłopaka znaleźliśmy w rowie melioracyjnym. Praktycznie cały był pod lodem. Spod tafli lodu wystawał tylko kawałek ucha i łokieć prawej reki. Znalazł go policjant z Gdańska, z prewencji - relacjonuje. - Ciało leżało w rowie zaraz przy płocie posesji graniczącej z łąką - dodaje nasz rozmówca. Potwierdza, że zaangażowanie sił policyjnych było niespotykane. - Nie widziałem wcześniej u nas tak ogromnych poszukiwań - przyznaje strażak.
We wtorek w południe zostanie przeprowadzona na zlecenie chojnickiej prokuratury sekcja zwłok. Nic jednak nie wskazuje na udział osób trzecich, lecz na nieszczęśliwy wypadek wynikający ze zbiegu bardzo wielu okoliczności, których można było uniknąć.