Tragedia w Czechach. 8 osób nie żyje. Jest nowy trop
Pożar, szalejący w czwartek w Brnie, odebrał życie ośmiu osobom. Czeskie władze przekazały, że ofiary były bezdomne. Pojawiają się głosy, że płomienie nie pojawiły się przypadkowo i ktoś bardzo chciał pozbyć się lokatorów starych baraków.
05.05.2023 | aktual.: 05.05.2023 10:23
Jak poinformował czeski portal Idnes, choć baraki przeznaczone były do rozbiórki, przebywały w nich osoby bezdomne. Ludzie obecni byli w środku, gdy doszło do pożaru. Prawdopodobnie z powodu wysokiego zadymienia nie byli w stanie znaleźć wyjścia. Mówi się, że ogień nie pojawił się przypadkowo.
Pojawiali się w nocy
Według relacji świadków baraki nie były cały czas zamieszkiwane przez osoby bezdomne. Te pojawiały się głównie w nocy i raczej wtedy, gdy na dworze panowały niskie temperatury. - Bezdomni przychodzili wieczorem i wychodzili rano – powiedział okoliczny portier František Spáčil.
Noc, w której doszło do pożaru, była dość chłodna. Było więc niemal pewne, że bezdomni spędzą ją schronieni w barakach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Można było przypuszczać, że noc będzie chłodniejsza, więc bezdomnych będzie więcej. Z tymi ludźmi nie było problemów. Ale ktoś tutaj jest przeciwko bezdomnym - powiedziała kobieta, która spacerowała z psem, gdy wybuchł pożar. Jej zdaniem ktoś specjalnie zaprószył ogień - Myślę, że ktoś celowo wzniecił ogień ze względu na czas, w którym ten się zaczął. Gdyby przyczyną był np. papieros, ogień pojawiłby się wcześniej, a nie wtedy, gdy cała ulica spała - dodała.
Zobacz także
Nie zawsze było spokojnie
Mieszkańcy Brna, których domy znajdują się w pobliżu kontenerów, zdradzili, że nie zawsze bezdomni okazywali się bezproblemowi. Zdarzały się przypadki, kiedy wszczynali głośne kłótnie, a okolica słynęła raczej z ciszy i spokoju. Krzyki niepokoiły i drażniły sąsiadów.
- Tej zimy nie było z nimi problemów, ale w zeszłym roku kłopoty zdarzały się często. Bezdomni kłócili się mniej więcej co cztery dni. Biorąc pod uwagę, jak cicha jest nasza ulica, te kłótnie słychać było niemal w każdym domu - zwierzył się jeden z okolicznych mieszkańców.
Jednak większość sąsiadów wspomina, że w tym roku problemów z bezdomnymi nie było. Mimo to czują, że podpalenie nie było przypadkowe i bardzo współczują ofiarom oraz ich bliskim.
- Ci ludzie byli w kontenerach przez całą zimę, gotowali na zewnątrz. Dałem im pieniądze na bułki i drewno na opał, zawsze mi za wszystko dziękowali. Myślę, że ktoś celowo podpalił cele z nimi w środku. To katastrofa, oni są biedni - powiedział inny z mieszkańców Brna.
Wśród ofiar Polak?
Pożar i śmierć ośmiu ludzi wstrząsnęła także światem czeskich bezdomnych. Jeden z nich, Pavel Braček, który osobiście znał ludzi zamieszkujących zniszczone doszczętnie baraki, opowiedział na łamach czeskiego portalu o ofiarach bezlitosnego ognia. Według jego relacji wśród nich znajdował się także Polak.
- Wiem, że byli tam Ukraińcy, ale też jakiś Polak. Udali się do centrum kontaktowego w Vlhká. Znaliśmy się przypadkowo. Spotkaliśmy się tam, przywitaliśmy się - powiedział Braček.