Tragedia rodzinna w Zgorzelcu. Prokuratura: dzieci żyły w momencie wypadku, miały zapięte pasy
• Troje dzieci żyło w momencie, gdy ich ojciec z bardzo dużą prędkością wjechał w ciężarówkę jadącą przeciwległym pasem. Miały też zapięte pasy – wynika z sekcji zwłok rodziny W., do których dotarł portal tvp.info
• Tragicznego dnia żadne z dzieci nie pojawiło się w szkole czy przedszkolu. Dzień wcześniej ojciec powiadomił szkołę, że najstarszy syn jest chory i nie może pojechać na planowaną wycieczkę
– Zakończyły się sekcje zwłok członków rodziny W. Wiadomo, że troje dzieci żyło, gdy jechały samochodem. Miały też zapięte pasy – poinformował tvp.info Piotr Pietrykiewicz, zastępca Prokuratora Rejonowego w Zgorzelcu.
- Czekamy teraz na wyniki pracy biegłych z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych, aby dokładnie ustalić prędkość, z jaką samochód uderzył w ciężarówkę. Nie możemy przyjąć kategorycznie, że ojciec celowo doprowadził do wypadku, ale tego także nie wykluczamy - dodał.
Nie wiadomo, czy dzieci małżeństwa W. wiedziały o tym, że ich mama została zamordowana. Pewne jest, że tego dnia żadne dziecko nie było w szkole czy przedszkolu. – W poniedziałek ojciec zadzwonił do gimnazjum, do którego chodził najstarszy chłopiec i powiedział, że syn jest chory i nie może jechać na wycieczkę zaplanowaną na wtorek. Z naszych ustaleń wynika, że świadkowie nie uznali rozmowy z mężczyzną za niepokojącą czy nerwową. W mieszkaniu rodziny, gdzie znaleziono ciało matki, był aparat do inhalacji zapaleni oskrzeli, co może przemawiać za tym, że 13-latek, rzeczywiście mógł być chory. To wszystko jednak weryfikujemy na bieżąco – dodaje śledczy ze Zgorzelca.
Portal tvp.info ustalił, że przy zmasakrowanych ciałach dwojga dzieci, znaleziono dokumenty tożsamości.
Prokuratura zabezpieczyła w domu rodziny W. komputery, telefony i nośniki elektroniczne. Będzie szukać wszelkich śladów, które mogłyby doprowadzić ich do rozwikłania tajemnicy tragedii.
We wtorek o godz. 12.14 w Działoszynie na Dolnym Śląsku samochód osobowy zjechał na przeciwległy pas drogi i czołowo uderzył w nadjeżdżającą ciężarówkę. W kompletnie rozbitym seacie toledo znaleziono ciało 44-letniego Roberta W. i trojga jego dzieci w wieku: 6, 11 i 13 lat. Sprawa od początku była tajemnicza, ponieważ według świadków Robert W. miał jechać z prędkością ponad 150 km/godz. i nie próbował hamować.
Gdy policjanci pojechali do Zgorzelca, aby powiadomić matkę i żonę ofiar, okazało się, że drzwi do mieszkania są zamknięte. Funkcjonariusze ustalili, że kobieta powinna być w domu. Wyważyli więc drzwi i weszli do lokalu. Tam w sypialni znaleźli ciało Agnieszki W.
Sekcja zwłok wykazała, że kobieta zginęła od czterech ciosów w głowę. Po zabójstwie sprawca ułożył jej ciało w sypialni.