Tragedia podczas porodu. Prokuratura wyjaśnia sprawę
Opieszałość lekarzy oraz zaniedbania mogły być przyczyną śmierci dziecka tuż przed jego narodzinami. Dziecko zmarło mimo nalegań rodziców na cesarskie cięcie. Sprawę bada prokuratura.
Mąż oraz niedoszli dziadkowie oskarżają Szpital Specjalistyczny św. Wojciecha, mieszczący się na gdańskiej Zaspie, o zaniechania, które miały doprowadzić do śmierci dziecka tuż przed narodzinami. Szpital twierdzi, że wszystkie wewnętrzne procedury zostały zachowane, ale wszczął wewnętrzne śledztwo wyjaśniające. Postępowanie w tej sprawie prowadzi też prokuratura.
- Ponad dwa miesiące temu, czyli półtora miesiąca przed planowanym porodem przyjęto matkę do naszego szpitala. Choć była to ciąża wysokiego ryzyka. Ciąża zagrożona od samego początku - powiedziała WP.PL dr Alina Bielawska-Sowa. Dyrektor placówki podkreśla, że stan pacjentki był cały czas monitorowany, a ona sama była pod dobrą opieką. Mąż i niedoszli dziadkowie są innego zdania.
- Miała mieć wywołanie porodu. Nie poszło, więc lekarz stwierdził, że może spróbuje za trzy dni. Tego dnia lekarz się nie zjawił - stwierdził mąż pacjentki. Ostatecznie, pięć dni później spróbowano wywołać poród, ale zdiagnozowano odklejenie łożyska. Na prośbę żony o natychmiastowe cesarskie cięcie, lekarz odpowiedział, że "nie ma co się śpieszyć"...
Szpital prowadzi wewnętrzną kontrolę, która po pobieżnej lekturze dokumentacji medycznej nie wykazała błędów w sztuce. Sprawą zainteresowała się również gdańska prokuratura. - Podjęto czynności w porozumieniu z policją w celu zabezpieczenia dokumentacji. Trwają ustalenia dotyczące planowanej sekcji zwłok dziecka. Należy pamiętać, że badanie tego typu spraw jest trudne i długotrwałe - powiedział prokurator Cezary Szostak.
Dodatkowo cieniem na szpital kładzie się brak właściwej opieki psychologicznej. Pacjentka mimo próśb składanych do lekarzy, nadal nie otrzymała wsparcia psychologa.