Tragedia pod Olsztynkiem. Zagraniczne media piszą o zabójstwie obywatela Indii
"Rodzina zamordowanego 25-latka pochodzącego z niewielkiej wioski na południu Indii prosi rząd o pomoc w sprowadzeniu ciała i domaga się sprawiedliwości" - tak brzmi nagłówek nagłówek artykułu udostępnionego przez indyjskie media. Mowa o zbrodni dokonanej na obywatelu tego kraju w Polsce, tuż przed Świętami.
Dramatyczne sceny rozegrały się w niedzielę 23 grudnia. W gospodarstwie agroturystycznym na terenie gminy Olsztynek przebywało kilkoro obcokrajowców. Mieszkali tam, dojeżdżając codziennie do pobliskiego miejsca pracy. Doszło do kłótni, a następnie szarpaniny, w której zginęli obywatele Egiptu i Indii. Trzecia ofiara napaści nożownika z ciężkimi obrażeniami trafiła do szpitala w Olsztynie. Stan poszkodowanego jest stabilny. On też był Hindusem.
Głównym podejrzanym o zabójstwo okazał się jego znajomy tej samej narodowości, 28-letni pracownik zatrudniony (podobnie jak śmiertelnie ugodzona dwójka) w zakładzie przetwórstwa znanej polskiej firmy. Mężczyzna został tymczasowo aresztowany. Pierwsze doniesienia mówiły o "imprezie firmowej", w której brało udział łącznie siedmiu obcokrajowców.
Znacznie więcej informacji podają natomiast zagraniczne media. O sprawie napisały m.in. portale newindianexpress.com oraz hindustantimes.com. Dowiadujemy się z nich, że zmarły miał 25 lat i pochodził z indyjskiego stanu Tamilnadu, a dokładniej z miejscowości Sambasiwapuram na północy kraju. Jego rodzina poprosiła indyjskie władze o pomoc w odzyskaniu ciała. Domaga się także odpowiedniej kary dla zabójcy.
P. Wenkatesan - bo tak nazywał się zmarły mężczyzna według indyjskich mediów - przyjechał do Polski w listopadzie. Agencje informacyjne rozmijają się jednak w konkretnym roku jego przyjazdu, podając zarówno 2017, jak i 2018 rok. Są natomiast zgodne co do jego wykształcenia. Miał dyplom ukończenia studiów z zakresu inżynierii elektrycznej i elektronicznej. W poszukiwaniu zarobku za granicą postanowił skorzystać z usług agencji pośrednictwa pracy z Ćennaj. Ta znalazła dla niego zajęcie w prywatnej sieci hotelowej i wysłała go do Warszawy.
Tak przynajmniej powiedziano rodzinie mężczyzny. Jak się bowiem okazało, w chwili śmierci obywatel Indii znajdował się w innym województwie. Nie pracował też w hotelu, a w firmie zajmującej się przetwórstwem owoców. Co należało do jego zadań i skąd ta rozbieżność, tego wciąż nie wiadomo.
"Czekaliśmy na telefon od niego w niedzielę, tak jak zawsze. Ale tego dnia nie zadzwonił. Próbowaliśmy sami się z nim skontaktować, bez skutku. Zaczęliśmy się niepokoić, więc w poniedziałek rano poprosiliśmy o pomoc agencję pośrednictwa pracy, która zajmowała się jego wnioskiem o zatrudnienie. Na początku stwierdzili, że lekko się zranił i potrzebował odpoczynku. Gdy nalegaliśmy o przesłanie jego aktualnych zdjęć, dopiero wtedy przyznano, że nie żyje" - zwierzał się wuj zmarłego w Polsce w rozmowie z "Hindustan Times".
Według zagranicznych źródeł, rodzina śmiertelnie ugodzonego nożem mężczyzny miała zapłacić agencji 600 tys. rupii (ok. 32 tys. zł), podczas gdy ta gwarantowała znalezienie mu pracy z miesięcznym wynagrodzeniem wynoszącym 100 tys. rupii (ok. 5,3 tys. zł). Jednak w poprzednim miesiącu wysłał do domu jedynie 40 tys. rupii, czyli 2150 zł i przyznał, że dzieli mieszkanie z czwórką innych pracowników, w tym jednym z Bangladeszu.
Krzysztof Stodolny z Prokuratury Rejonowej Olsztyn-Południe w rozmowie z WP przekazał, że obcokrajowcy mieszkający w gospodarstwie agroturystycznym w gminie Olsztynek codziennie byli zabierani do miejsca pracy, a po skończonym dniu odwożeni z powrotem. Byli zatrudnieni zgodnie z przepisami.
Zmarły obywatel Indii pracujący w Polsce na pewno nie przebywał w Warszawie, jak twierdziła jego rodzina. Zadaliśmy pytanie Komendzie Stołecznej Policji, czy w ciągu ostatniego tygodnia doszło w mieście do incydentu, w wyniku którego zmarł obcokrajowiec. W odpowiedzi podkom. Piotr Świstak z Wydziału Komunikacji Społecznej KSP wyjaśnił, że "nie posiada informacji dotyczących zabójstwa lub śmierci obcokrajowca obywatela Indii, do której miało dojść na terenie m.st Warszawy".
Wiadomo tylko, że rodzina zmarłego jest w stałym kontakcie z policją i władzami dystryktu Vellore. Jak podaje "Hindustan Times", lokalni urzędnicy przekazali indyjskiemu Ministerstwu Spraw Zewnętrznych wszystkie szczegóły sprawy, w tym niezbędne dokumenty umożliwiające odzyskanie ciała zgodnie z wnioskiem bliskich mężczyzny.
Ambasada Indii w Polsce pokryje wszelkie koszty związane z transportem zwłok do kraju.
Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl