Tragedia na przejeździe kolejowym w Szaflarach. Co dalej z egzaminatorem?
Sąd w Nowym Targu nie zgodził się na areszt dla 62-letniego egzaminatora. Mężczyzna, który prowadził tragiczny egzamin w Szaflarach, usłyszał zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym. Wiadomo, co zeznał w prokuraturze.
29.08.2018 | aktual.: 29.08.2018 12:06
Sąd zastosował wobec egzaminatora Edwarda R. poręczenie w wysokości 10 tys. zł, wydał zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu - informuje RMF FM. Nałożył też na niego obowiązek zgłaszania się na policji. Mężczyzna ma zakaz pracy w charakterze egzaminatora i instruktora jazdy.
Szaflary. Zeznania egzaminatora
Mężczyzna nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów. Jak tłumaczy prokurator Józef Palenik, egzaminator powinien zatrzymać samochód, gdy widział, że kursantka wjeżdża bez zatrzymywania na przejazd kolejowy. Egzaminator natomiast tłumaczył, że chciał to zrobić zaraz za torami i tam poinformować ją, że nie zdała. Jednak już na przejeździe kursantce zgasł silnik.
Z zeznań mężczyzny wynika, że uciekł z pojazdu w ostatniej chwili ale nie pamięta, czy kazał kursantce uciekać z auta. Przyznał, że nie podjął reanimacji 18-latki.
Wleczony po torach przez kilkadziesiąt metrów
W miniony czwartek doszło do tragicznego wypadku w Szaflarach. Dziewczyna zdająca egzamin na prawo jazdy utknęła na niestrzeżonym przejeździe kolejowym. Ze wstępnych ustaleń wynika, że zgasł jej silnik w momencie, gdy wjechała już na tory.
Nadjeżdżający pociąg uderzył w auto. Samochód był jeszcze wleczony po torach przez kilkadziesiąt metrów. Strażacy musieli rozcinać karoserię specjalistycznym sprzętem, by wydostać nastolatkę ze środka. 18-latka zmarła w szpitalu.
Egzaminatorowi nic się nie stało. Mężczyzna zdążył opuścić auto przed zderzeniem. Machał w kierunku maszynisty pociągu, by ten się zatrzymał, ale było już za późno.
W piątek w sieci pojawiło się nagranie z monitoringu, na którym widać zdarzenie.