Tragedia na boisku. 19‑latek przed sądem
Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku rozpoczął się w czwartek proces przeciwko 19-latkowi, który został oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci 20-letniego mężczyzny. Zdarzenie miało miejsce podczas sprzeczki na szkolnym boisku w Łapach. Oskarżony zadał jeden cios w twarz poszkodowanemu. 20-latek później zmarł w szpitalu.
Zdarzenie miało miejsce pod koniec lipca ub. roku. Prokuratura początkowo postawiła nastolatkowi zarzut spowodowania obrażeń. Gdy 20-latek zmarł, po zasięgnięciu opinii z zakresu medycyny sądowej (chodziło m.in. o ustalenie, czy chłopak nie miał chorób, które mogły doprowadzić do zgonu), ostatecznie zarzuciła oskarżonemu nieumyślne spowodowanie śmierci.
Linia obrony oskarżonego
Oskarżony przyznaje się do zarzutu, podkreślając, że zadał tylko jeden cios w twarz, działając w obronie kolegi. Prokuratura, w akcie oskarżenia, wskazuje, że cios w lewą część twarzy był przynajmniej jeden, a po nim 20-latek upadł na trawę. Uraz głowy oraz krwawienie i obrzęk mózgu, które doprowadziły do śmierci, najprawdopodobniej powstały wskutek tego uderzenia, a nie od upadku na ziemię.
Wyjaśnienia w śledztwie
Podczas wcześniejszych wyjaśnień w śledztwie, 19-latek, uczeń piątej klasy technikum, opisywał, że grał w koszykówkę ze znajomymi na szkolnym boisku. Dwaj chłopcy, których znał z widzenia, podeszli do niego i zaczęli obrażać jego dziewczynę. Doszło do szarpaniny między oskarżonym a jednym z chłopców. Wtedy dołączyło dwóch innych chłopców, w tym późniejsza ofiara.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przebieg tragicznych wydarzeń
Cios, który zadał oskarżony, miał być odpowiedzią na wcześniejsze uderzenie lub próbę uderzenia jego kolegi. 20-latek upadł na trawę i stracił przytomność. Wezwano policję i pogotowie, podjęto próbę reanimacji. Studiok w Białymstoku przyjął go w stanie krytycznym, a po trzech dniach 20-latek zmarł.
Szczegóły zeznania oskarżonego
Oskarżony przyznał się do czynu i w śledztwie wyjaśniał: 'Żałuje tego co się stało, że go uderzyłem. Zrobiłem to w samoobronie i w obronie mojego kolegi, który pierwszy został uderzony. Poza tym ich (...) było czterech, a nas dwóch, więc mieli przewagę'. Przed sądem przepraszał rodziców zmarłego.
Obecna rozprawa
Na czwartkowej rozprawie zeznawali rodzice zmarłego. Mówili, że lekarze od razu po przywiezieniu syna do szpitala nie dawali mu szans na przeżycie, podkreślając, że był spokojnym chłopakiem. Matka zmarłego, nie wierząc w skruchę oskarżonego, powiedziała: 'Uważam, że on teraz boi się odpowiedzialności, która go czeka'. Rodzice są przekonani, że ciosów było więcej i domagają się finansowego zadośćuczynienia.
Kontynuacja procesu
Proces ma być kontynuowany w połowie stycznia, kiedy to sąd zamierza przesłuchać kilkunastu świadków. Wniosek obrony o wyłączenie jawności postępowania został oddalony przez sąd, uwzględniając stanowisko oskarżycieli posiłkowych.
Przeczytaj także: