Tragedia na A1. Pasażerów bmw przesłuchano 10 dni po wypadku

Pasażerowie bmw, które brało udział w tragicznym wypadku na autostradzie A1, zostali przesłuchani dopiero 10 dni po zdarzeniu - dowiedziała się WP. Według policji odpowiada za to prokuratura. Z kolei przedstawiciele prokuratury twierdzą, że był to pierwszy możliwy termin. Jak ustaliliśmy, ślady po jednym z pasażerów - łódzkim adwokacie - od kilku tygodni znikają z sieci.

Tragedia na A1. Pasażerów bmw przesłuchano 10 dni po wypadku
Tragedia na A1. Pasażerów bmw przesłuchano 10 dni po wypadku
Źródło zdjęć: © KWP Łódź | Policja Łódź
Szymon Jadczak

16 września, godz. 19.54. Wtedy dokładnie dochodzi do tragicznego wypadku w miejscowości Sierosław na autostradzie A1. Według ustaleń śledczych bmw z ogromną prędkością, co najmniej 253 km/h na godzinę, wjechało w tył kii, która zjechała na pas awaryjny i stanęła w płomieniach. We wraku strażacy odnaleźli zwłoki trzyosobowej rodziny. Kierowca bmw, 32-letni Sebastian Majtczak, w wypadku nie odniósł żadnych poważnych obrażeń.

Po dwunastu dniach od wypadku minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował, że Majtczakowi zostaną postawione zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Ale w tym czasie kierowca przebywał już poza Polską. Wystawiono za nim list gończy, w środę mężczyzna został zatrzymany w Dubaju, teraz czeka na ekstradycję do Polski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dramat na A1. Przesłuchania 10 dni od wypadku

Obrońca Sebastiana Majtczaka w oświadczeniu dla mediów tłumaczył, że jego klient wyjechał z Polski po przesłuchaniu go jako świadka i nie należy traktować jego wyjazdu jako ucieczki. Ale jak dowiaduje się Wirtualna Polska, przesłuchanie Majtczaka miało miejsce dwie godziny po wypadku, przeprowadziła je policjantka z lokalnej policji. Czy zatem kierowca bmw wyjechał z Polski zaraz po tragedii? Pytany o to adwokat Majtczaka Bartosz Tiutiunik nie odpowiedział, kiedy dokładnie jego klient wyjechał z Polski.

O ile Sebastiana Majtczaka policja przesłuchała jeszcze w dniu wypadku, to dwóch pasażerów bmw, którzy z nim jechali, zostało przesłuchanych dopiero w dziesięć dni po wypadku - wynika z informacji WP. Czynności przeprowadzała policja w Piotrkowie Trybunalskim na polecenie tamtejszej Prokuratury Okręgowej. Jeden z mężczyzn został przesłuchany 26 września przed godz. 9, drugi zaraz po nim.

Dlaczego śledczy przesłuchali pasażerów dopiero 10 dni po wypadku? Komenda Główna Policji i Komenda Wojewódzka Policji w Łodzi poinformowały WP, że to prokurator prowadzący postępowanie decyduje o terminach wykonywania poszczególnych czynności procesowych. W tym i wyznaczeniu terminów przesłuchań.

Z kolei Magdalena Czołnowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim, odpisała nam, że "pasażerowie samochodu bmw bezpośrednio po wypadku zostali przewiezieni do szpitali. Ze względu na stan zdrowia nie mogli zostać przesłuchani tuż po zdarzeniu. Zostali przesłuchani w pierwszym możliwym terminie, po opuszczeniu placówek medycznych".

Zapytaliśmy też w Prokuraturze Krajowej, dlaczego prokuratura w Piotrkowie czekała aż dziesięć dni z przesłuchaniem pasażerów bmw i czy Prokuratura Krajowa ocenia takie zachowanie śledczych z Piotrkowa jako właściwe. "Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro na konferencji prasowej zapowiedział zbadanie prawidłowości procedowania w tej sprawie do momentu objęcia jej nadzorem służbowym" - odpisał nam Łukasz Łapczyński, rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej.

Wirtualnej Polsce udało się dotrzeć do obu pasażerów bmw - żaden nie chciał mówić o szczegółach wypadku na A1. Pierwszy z mężczyzn odesłał nas do prokuratury w Piotrkowie Trybunalskim. Drugi w ogóle nie chciał odnosić się do sprawy tragedii, w której zginęła trzyosobowa rodzina. Nie chciał potwierdzić swojego udziału, uciął rozmowę.

Do obu mężczyzn wysłaliśmy pytania. Jednego z nich zapytaliśmy m.in. o to, dlaczego w ostatnim czasie z internetu znikają powiązane z nim strony internetowe oraz profile w mediach społecznościowych. Mężczyzna jest łódzkim adwokatem, a ze zdjęć zamieszczonych w sieci wynika, że był gościem na weselu Sebastiana Majtczaka.

Po wpisaniu w wyszukiwarkę jego nazwiska wyskakuje informacja o jego kancelarii, ale po kliknięciu w link do strony wyświetla się komunikat, że "strona wkrótce będzie gotowa". W archiwach przeglądarek znajdujemy tę samą stronę - z wizerunkiem osoby o danych takich samych jak pasażer bmw. Do tego jest adnotacja, że strona działała jeszcze pod koniec sierpnia. "W swojej pracy stawiam na szczerość i jasne zasady współpracy. Rozwiązania, które proponuję, są dopasowane do indywidualnej sytuacji i potrzeb klienta" - pisał wtedy o sobie adwokat.

Mężczyznę znajdujemy też na stronie innej kancelarii, ale po kliknięciu w link pojawia się komunikat, że strona znajduje się w budowie. W zachowanej kopii z sierpnia strona była jak najbardziej gotowa. "Kładziemy nacisk na zasady etyczne, proaktywną postawę i pozytywne nastawienie" - czytamy na stronie, która działała jeszcze kilka tygodni temu.

Z kolei na skasowanym profilu w jednym z serwisów społecznościowych osoba o danych takich samych jak pasażer bmw oferowała pomoc prawną ofiarom wypadków komunikacyjnych i zachęcała sprawców wypadków do kontaktu z adwokatem.

Mężczyzna nie odpowiedział nam, z jakiego powodu powiązane z nim strony i profile zniknęły z sieci.

Szymon Jadczak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wypadekpolicjaprzesłuchanie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (929)