Kiedy możliwa ekstradycja kierowcy bmw? Były minister sprawiedliwości o szczegółach

Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro podpisał i wysłał do Zjednoczonych Emiratów Arabskich wniosek w sprawie ekstradycji Sebastiana Majtczaka. Zdaniem byłego szefa Ministerstwa Sprawiedliwości, mec. Zbigniewa Ćwiąkalskiego, nie oznacza to, że podejrzany szybko trafi do Polski.

Zdaniem mec. Zbigniewa Ćwiąkalskiego, procedura ekstradycyjna potrwa 2-3 miesiące
Zdaniem mec. Zbigniewa Ćwiąkalskiego, procedura ekstradycyjna potrwa 2-3 miesiące
Źródło zdjęć: © East News | Jacek Domiński
Sylwester Ruszkiewicz

06.10.2023 | aktual.: 06.10.2023 06:11

Sebastian Majtczak został zatrzymany w środę rano w jednym z hoteli na obrzeżach Dubaju. Trafił do aresztu, gdzie czeka na rozpoczęcie procedur ekstradycyjnych.

Zbigniew Ziobro poinformował, że umowa ekstradycyjna ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi została podpisana kilka miesięcy temu, a kontakty z tamtejszymi władzami są bardzo dobre. - Te relacje, dopiero co nawiązane, pozwoliły szybko nawiązać kontakt i doprowadzić do przekonania wszystkich uczestniczących w przedsięwzięciu, że sprawa będzie miała szczęśliwy finał - podkreślał. 

W środę wieczorem minister ujawnił, że podpisał wniosek o ekstradycję kierowcy podejrzanego o spowodowanie śmiertelnego wypadku na autostradzie A1.  A informację o wysłaniu wniosku do odpowiednich organów w Zjednoczonych Emiratach Arabskich potwierdził nam prok. Łukasz Łapczyński z Prokuratury Krajowej.

O procedurę ekstradycji zapytaliśmy byłego ministra sprawiedliwości, mecenasa Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Jego zdaniem, z racji tego, że umowa o współpracy w sprawach karnych ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskim weszła w życie niedawno (w czerwcu - red.), nasz kraj nie ma jeszcze wielu doświadczeń w ściąganiu podejrzanych osób z tego kraju.

Ekstradycja możliwa przed wyborami? "Nie ma mowy"

- Z informacji przekazywanych przez resort sprawiedliwości wynika, że nasz kraj dopiero w czwartek wysłał wniosek w tej sprawie. Dokument musi być dostarczony fizycznie, nie może być wysłany drogą mailową. Oczywiście można go przekazać pocztą dyplomatyczną. Następnie wniosek musi być zbadany przez miejscowy sąd, czy dane przestępstwo jest też przestępstwem według prawa miejscowego. Decyduje o tym sąd, od decyzji można się odwołać. Do sprawy musi zostać wyznaczony skład sędziowski, ustalony termin, ustanowiony tamtejszy obrońca - mówi Wirtualnej Polsce mec. Zbigniew Ćwiąkalski.

Jak dodaje, decyzja sądu będzie też zależeć od tego, czy podejrzany będzie blokował ekstradycję.

W ocenie mecenasa, procedowanie wniosku o ekstradycję w sądzie ZEA - według tamtejszych przepisów - oznacza, że sprowadzenie kierowcy jeszcze potrwa.

- Z doświadczeń w innych krajach wynika, że może to być kilka miesięcy. W tym przypadku 2-3 miesiące. Na pewno nie ma mowy, żeby przed wyborami w Polsce Sebastian Majtczak stanął przed naszym wymiarem sprawiedliwości - ocenia Ćwiąkalski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Jest tam zapis, który może namieszać"

Z kolei Janusz Kaczmarek, prokurator krajowy w latach 2005-2007 i były szef MSWiA, zwraca uwagę na jeszcze jeden element, który może opóźnić ekstradycję.

- Patrząc na zapisy umowy dotyczącej współpracy prawnej między dwoma krajami, od momentu złożenia wniosku do wydania podejrzanego, wszystko może trwać ok. 30 dni. Chyba że sąd w Emiratach doszuka się jakiegoś wyjątku, który wydłuży procedurę. Jest tam też zapis, który może namieszać i wydłużyć proces ekstradycyjny. Mówi on o tym, że nie podlega ekstradycji osoba, która na terytorium drugiego państwa może nie mieć zapewnionego pełnego prawa do obrony - mówi Wirtualnej Polsce Janusz Kaczmarek.

Według Kaczmarka publiczne wypowiedzi ministra sprawiedliwości na temat tej sprawy na pewno spowodują, że obrona wykorzysta ten zapis.

- Trwa okres kampanii wyborczej. W jej trakcie Zbigniew Ziobro mówi o zarzutach, wskazuje winnego, opowiada o zatrzymaniu. Wypowiada się w indywidualnej sprawie karnej, na etapie postępowania przygotowawczego. Każdy adwokat wykorzysta jego słowa, nawet jeśli minister wypowiada je w dobrej wierze i poczuciu sprawiedliwości. Obrońca kierowcy bmw może się na to powołać i podważać bezstronny proces w Polsce. Z doświadczenia wiem, że w podobnych sprawach międzynarodowych, każda wypowiedź członka rządu zaangażowanego w sprawę, powodowała reakcję obrony. Adwokat Majtczaka może podkreślać, że wyrok w Polsce już zapadł, a sądy nie są niezależne i bezstronne - komentuje były prokurator krajowy.

Jak informowała Wirtualna Polska, mimo zatrzymania Majtczaka w Dubaju jego adwokat Bartosz Tiutiunik nie wycofuje z sądu złożonego już wniosku o przyznanie jego klientowi listu żelaznego.

- Jeśli sąd podzieli moją argumentację, będzie to najszybsza droga, by pojawił się w Polsce - mówił WP prawnik.

Wniosek został złożony jeszcze przed zatrzymaniem. - I będzie podtrzymywany. Uważam, że nie ma przeszkód formalnych w jego dalszym procedowaniu przez Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim. W mojej ocenie zatrzymanie na terenie państwa trzeciego nie uniemożliwia mojemu klientowi odpowiadania z wolnej stopy - przekonywał mec. Bartosz Tiutiunik.

Według mec. Zbigniewa Ćwiąkalskiego o liście żelaznym Sebastian Majtczak może zapomnieć.

- W obecnej sytuacji wniosek o jego wystawienie stracił jakąkolwiek rację bytu. Rozumiem, gdyby przebywał na Dominikanie czy w Ekwadorze, z którymi nasz kraj nie ma podpisanej umowy o ekstradycji, i mógłby nie być wydany polskim służbom. Obrońca podejrzanego może tego listu nie wycofywać, ale realnie nie ma szans na jego wystawienie. Tym bardziej w sytuacji, kiedy ujęto kierowcę i obowiązuje umowa o ekstradycji. Poza tym na list żelazny musi zgodzić się prokurator. A chce stawiać zarzuty podejrzanemu, a nie dawać mu możliwość odpowiadania z wolnej stopy - mówi Wirtualnej Polsce były minister sprawiedliwości.

Mecenas Ćwiąkalski odniósł się również do zapewnień obrońcy Majtczaka, że wolą i zamiarem kierowcy bmw nie było "uchylanie się przed wymiarem sprawiedliwości".

- Takie argumenty mnie nie przekonują. To linia obrony adwokata i podejrzanego. Jeśli ktoś po takim zdarzeniu po kilku dniach się ulatnia, nie zostawiając informacji służbom, gdzie będzie i kiedy zamierza wrócić, jest mi trudno uwierzyć w zapewnienia, że on wcale nie zamierzał się ukrywać - ocenia Ćwiąkalski.

"Sprawa nie zostanie zamieciona pod dywan"

W jego ocenie, w sprawie nieocenioną rolę odegrało społeczeństwo obywatelskie i internauci.

- Gdyby nie filmiki wrzucane do internetu, zapewne przyjęto by wersję, że kia wypadła z drogi i rozbiła się na barierach. Po czym dopiero kiedy odbiła się i wróciła na tor jazdy, uderzyło w nią bmw. Dzięki nagraniom widzieliśmy, że to jednak samochód bmw najechał na auto Kia i wyrzucił je z autostrady. Trzeba wyjaśnić ten szereg wątpliwości, który pojawił się na początku sprawy. Także niespójne informacje, bowiem co innego mówiła policja, co innego straż pożarna i pogotowie ratunkowe. Jestem przekonany, że dzięki zainteresowaniu społeczeństwa, sprawa nie zostanie zamieciona pod dywan - uważa były minister sprawiedliwości.

"Działania dość niekonwencjonalne i obciążające śledczych"

Podobnego zdania jest Janusz Kaczmarek, były prokurator krajowy. - Sam fakt zatrzymania Sebastiana Majtczaka to dobra informacja, w szczególności dla rodzin osób, które zginęły. Może spowodować, że postępowanie, które toczyło się w sprawie, zmieni się na postępowanie przeciw kierowcy bmw - ocenia Kaczmarek.

Jak podkreśla, nie można jednak zapominać o pewnych nieprawidłowościach ze strony śledczych na początku sprawy. - Skoro jest materiał dowodowy – w tym przypadku wykazany przez internautów - nie rozumiem, dlaczego bezpośrednio po wypadku kierowcę bmw przesłuchuje się w charakterze świadka, po czym wyjeżdża on za granicę i znika, zamiast zostać wezwanym ponownie. Dopiero pod naporem opinii publicznej i mediów zaczynają się jego poszukiwania. To działania dość niekonwencjonalne i obciążające śledczych - mówi WP były prokurator krajowy.

Majtczak był od kilku dni poszukiwany listem gończym. Według śledczych to on spowodował wypadek, do którego doszło w sobotę wieczorem 16 września na autostradzie A1 niedaleko Piotrkowa Trybunalskiego. W wypadku zginęła trzyosobowa rodzina: małżeństwo i 5-letni syn.

Zdaniem biegłych Majtczak kierował bmw, które pędziło co najmniej 253 km/godz. i uderzyło w samochód rodziny.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (666)