ŚwiatTotalny chaos: więźniowie uciekli, miasto w rękach ludu

Totalny chaos: więźniowie uciekli, miasto w rękach ludu

Uczestnicy antyrządowych protestów przejęli kontrolę nad Bajdą we wschodniej Libii - informują dwa libijskie ugrupowania emigracyjne. Według tych źródeł, do demonstrantów przyłączyła się pewna liczba policjantów. - Miasto jest poza kontrolą reżimu (Muammara) Kadafiego - twierdzi przebywający w Szwajcarii Fathi al-Warfali z ugrupowania pod nazwą Libijski Komitet na rzecz Prawdy i Sprawiedliwości. Tymczasem redaktor naczelny lokalnego dziennika poinformował, że wielu osadzonych zbiegło z więzienia w Bengazi.

Totalny chaos: więźniowie uciekli, miasto w rękach ludu
Źródło zdjęć: © AFP | Mahmud Turkia

18.02.2011 | aktual.: 21.02.2011 14:03

- Bajda jest w rękach ludu - powiedział z kolei Giumma el-Omami z ugrupowania Libyan Human Rights Solidarity, mającego siedzibę w Genewie w rozmowie z agencją Reutera .

Obaj powiedzieli, że uzyskali takie informacje w rozmowach telefonicznych z mieszkańcami Bajdy. Na razie nie udało się ich potwierdzić z innych źródeł.

W Bajdzie, podobnie jak w kilku innych libijskich miastach, dochodziło w ostatnich dniach do antyrządowych demonstracji i starć z siłami bezpieczeństwa. Uczestnicy protestów nawołują do obalenia reżimu Muammara Kadafiego.

Bunt w więzieniu

- Doszło do buntu w miejscowym więzieniu, z którego uciekła duża liczba więźniów - powiedział Ramadhan Briki - redaktor naczelny gazety "Kuryna" zbliżonej do syna libijskiego przywódcy Muammara Kadafiego.

Powiedział, że zbiegli więźniowie podpalili biuro prokuratora generalnego, bank i posterunek policji w mieście. Nie podano danych na temat liczby uciekinierów.

Wcześniej agencje poinformowały, że w Bengazi tego dnia rozmieszczono żołnierzy, po tym jak w nocy tysiące ludzi wyszły na ulice, by zaprotestować przeciwko śmierci co najmniej 20 uczestników trwających od środy demonstracji.

Organizacja obrońców praw człowieka Human Rights Watch podała, że według jej źródeł w Libii siły bezpieczeństwa zabiły tam w środę i czwartek co najmniej 24 ludzi. Doszło do tego, kiedy przeciwnicy rządzącego krajem od ponad 40 lat Muammara Kadafiego ogłosili czwartek "Dniem Gniewu", próbując naśladować protesty, które doprowadziły do ustąpienie przywódców Tunezji i Egiptu

Konfrontacja trwa

Jeden z mieszkańców głównej ulicy Bengazi relacjonował agencji Reutera, że rano miasto było spokojne a na ulicach nie było demonstrantów. Ubiegła noc była bardzo ciężka, na ulicach było dużo ludzi, tysiące ludzi. Teraz jest cicho. Widziałem na ulicach żołnierzy - dodał.

Radio BBC powołując się na świadków podało, że protestujący w Bengazi starli się z siłami bezpieczeństwa, które użyły broni. Lekarze naliczyli 10 ciał.

Z kolei CNN podaje, że również w piątek rano na ulicach Bengazi wyszły tysiące zwolenników Kadafiego.

Czytaj więcej: Będzie brodzić we krwi, ale władzy nie odda Inny mieszkaniec Bengazi, który kontaktował się z mieszkańcami pobliskiego miasta Bajda powiedział Reuterowi, że "konfrontacja między protestującymi i zwolennikami Kadafiego wciąż trwa, niektórzy z policjantów stracili panowanie nad sobą, jest mnóstwo zabitych". Wcześniej miejscowe źródła informowały, że w mieście tym zabito co najmniej pięć osób.

Świadek ten relacjonował też, że jeden z synów Kadafiego Saadi Kadafi zapowiedział w radiu, że przyjedzie do Bengazi i obejmie tam urząd burmistrza.

W piątek prawdopodobnie odbędą się pogrzeby zarówno ofiar z Bengazi jak i Bajdy. Według Reutera mogą one doprowadzić do kolejnych starć.

Reuters podkreśla, że ścisła kontrola nad komunikacją i mediami w Libii sprawia, że trudno jest ocenić prawdziwe rozmiary niepokojów. W piątek na portalach społecznościowych pojawiły się informacje o ponad 50 zabitych.

Rewolucji nie będzie?

Eksperci podkreślają, że libijskie władze będą prawdopodobnie bardzo krwawo tłumić demonstracje opozycji, a rewolucja podobna do egipskiej jest w Libii mało prawdopodobna. Libia jest krajem bogatym w ropę i rząd może użyć pieniędzy ze sprzedaży surowca, by złagodzić nastroje społeczne.

Hadi Szelluf, jeden z libijskich dysydentów, który mieszka we Francji zapowiada jednak, że opozycja nie podda się. - Protesty będą trwały, dopóki władza w Libii nie zostanie obalona i dopóki wszyscy współwinni działań reżimu nie zostaną aresztowani. Domagamy się, by zostali oni osądzeni zgodnie z prawem. Apelujemy do Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, aby nakłoniły Kaddafiego do odejścia. Chcemy nowej konstytucji oraz wyborów, nadzorowanych przez społeczność międzynarodową - powiedział dysydent.

Szczyt Ligii Państw Arabskich opóźniony?

Jak podały władze Libii, z powodu niepokojów w świecie arabskim szczyt Ligi Państw Arabskich, który miał się odbyć w marcu w Iraku, będzie przesunięty o miesiąc. Sekretariat Ligi nie potwierdza tych doniesień.

- Prezydencja szczytu arabskiego postanowiła przesunąć zbliżający się szczyt z powodu uwarunkowań w regionie - podała oficjalna libijska agencja Jana.

Jednak sekretarz generalny Ligi Amr Musa oświadczył w Kairze, że grupa nie otrzymała żadnego formalnego wniosku o przesunięcie szczytu. - Nie otrzymałem żadnego formalnego wniosku - oświadczył dodając, że spotkanie ma się odbyć zgodnie z planem.

Jego współpracownik, Heszam Jusef, dodał, że "chodzi o decyzję, która musi być podjęta kolektywnie. Jeśli pojawiają się tego typu sugestie, decyzje muszą być podjęte wspólnie".

14 lutego władze Iraku podały, że szczyt w Bagdadzie odbędzie się 29 marca.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)