TOPR poszukiwał turysty z użyciem śmigłowca i drona. Był w hotelu
Przeszukali schroniska, zaangażowali policję, do akcji zadysponowali śmigłowiec i drona. Wysiłki Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego okazały się zbędne. Poszukiwany turysta przebywał w tym czasie w jednym z pensjonatów.
31.08.2021 14:39
O sprawie poinformował na swojej stronie TOPR. Ratownicy zostali zaalarmowani 25 sierpnia przed godziną 9. Zaginięcie zgłosiła rodzina turysty, który wyjechał dwa dni wcześniej do Zakopanego z zamiarem wędrówki po Tatrach.
Ratownicy poznali rysopis, nr telefonu i nr rejestracyjny pojazdu, którym poruszał się mężczyzna. Niestety, mimo licznych prób, nie udało im się dodzwonić do turysty. Ratownicy wysłali także wiadomość SMS z prośbą o kontakt.
Tatry. TOPR w akcji
"Sprawdzono schroniska, poproszono policję o sprawdzenie parkingów, czy nie ma tam jego samochodu. Na samochód nie natrafiono. Poproszono policję o namierzenie jego telefonu- bez rezultatu. Przed godz. 11-tą jeden z turystów powiadomił TOPR, że 24.08 około 18-tej widział podobnego do poszukiwanego samotnego turystę pomiędzy Przełęczą w Grzybowcu a Doliną Strążyską" - relacjonuje TOPR.
Zobacz też: Stan wyjątkowy na granicy z Białorusią. Piontkowski mówi o funkcjonowaniu szkół
Ratownicy zdecydowali się wysłać do akcji śmigłowiec, który miał sprawdzić północne ściany Giewontu. Niestety, ze względu na duże zachmurzenie, nie udało się sprawdzić dokładnie całego masywu. Kiedy pogoda nieco się poprawiła, do Małej Doliny udało się dwóch ratowników. Przy użyciu drona mieli sprawdzić to miejsce raz jeszcze.
"Po godzinie 18 w tamten rejon wystartował śmigłowiec, z pokładu którego sprawdzono najczęstsze miejsca wypadków. Poszukiwania nie przyniosły rezultatu" - przyznaje TOPR.
Ratownicy sprawdzili też liczne parkingi w poszukiwaniu samochodu pozostawionego przez turystę. W ten sposób udałoby się zawęzić rejon poszukiwań.
28-latek był w hotelu
Poszukiwania przerwał wieczorny telefon od matki poszukiwanego turysty. Kobieta poinformowała, że ustaliła w jakim pensjonacie mógł mieszkać jej 28-letni syn.
Na miejsce udała się policja, która odnalazła mężczyznę.
"Niby błaha sprawa bo turyście nic się nie stało, sam nie wzywał pomocy, ale powinnością ratowników jest poszukiwanie zaginionych osób. A wystarczyłby jeden telefon turysty do rodziny i odpowiedź na SMS z prośbą o kontakt z TOPR-em, by nie uruchamiać całej procedury poszukiwania" - przyznają ratownicy.
Oprócz służb, w akcję zaangażowano też śmigłowiec, a podczas poszukiwań TOPR był również wzywany do innych, w tym poważnych, wypadków.
Źródło: TOPR