Tony odpadów medycznych zagrażały ludziom
Biegli zeznający w procesie dotyczącym
magazynowania nielegalnych odpadów medycznych pod Szczytnem
(Warmińsko-Mazurskie) ocenili, że proceder stanowił potencjalne
zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi.
28.08.2008 | aktual.: 28.08.2008 19:59
Proces wznowiono po kilkumiesięcznej przerwie przed Sądem Okręgowym w Olsztynie. Na ławie oskarżonych zasiada 6 osób, wśród nich obywatel Wegier, który według prokuratury organizował cały proceder, a także były wojewódzki inspektor ochrony środowiska.
Biegli, którzy przygotowali opinię na temat oddziaływania szkodliwych odpadów na środowisko, stwierdzili, że zgodnie z prawem odpady medyczne należą do niebezpiecznych ze względu na czynniki mikrobiologiczne oraz zagrożenie chorobotwórcze.
Na działce rolnej w Narajtach koło Szczytna znaleziono około 60 ton odpadów, ale niewykluczone, że było ich więcej, a to - zdaniem biegłych - wskazuje na proceder zorganizowany, systematyczny i trwający od wielu lat.
Prokuratura zarzuca Istvanowi K. przewożenie i składowanie na 3,5 hektarowej działce, posesji i w budynkach gospodarczych odpadów poszpitalnych takich jak zużyte strzykawki, igły, ampułki, bandaże i leki. Stanowiły one zagrożenie dla środowiska a także mogły spowodować zagrożenie epidemiologiczne.
Istvan K. był właścicielem firmy, która odbierała ze szpitali na terenie całej Polski odpady medyczne i miała je utylizować. Odpady jednak zamiast być unieszkodliwiane trafiały na Mazury na działkę pod Szczytnem, gdzie były palone na powietrzu, albo zakopywane w ziemi. Według prokuratury na działce znaleziono 10 tys. metrów sześciennych odpadów poszpitalnych, nie licząc już spalonych i zakopanych w ziemi.
B. wojewódzki inspektor ochrony środowiska Sławomir R. kupił działkę z odpadami oraz wbrew prawu wydał dokument nakazujący spółce komunalnej usunięcie niebezpiecznych substancji z prywatnej posesji.