Tomasz Terlikowski komentuje głośne wystąpienie Mariana Turskiego. "Zupełnie niepotrzebne wątki"
Tomasz Terlikowski docenia myśli zawarte w przemówieniu Mariana Turskiego podczas obchodów 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz. Uważa jednak, że ocalały z obozu mógł pominąć pewne tematy. - Polska tradycja polityczna zmniejsza prawdopodobieństwo pojawienia się pewnych niebezpieczeństw - twierdzi publicysta.
28.01.2020 | aktual.: 28.01.2020 13:14
Zdaniem Tomasza Terlikowskiego podczas przemówienia Mariana Turskiego w 75. rocznicę wyzwolenia Auschwitz padły słowa "dość oczywiste". - Przemoc związana z ludobójstwem rozpoczyna się od małych rzeczy: wrogich słów, prześladowania mniejszości. To potwierdzają wszyscy badacze ludobójstwa w XX w. - zauważył w rozmowie z WP Tomasz Terlikowski.
Zobacz także
W jego ocenie w tej "bardzo rozsądnej wypowiedzi" pojawiły się jednak "zupełnie niepotrzebnie wątki wprost polityczne". - Nie bądźcie obojętni, jeżeli widzicie kłamstwa historyczne. Nie bądźcie obojętni, kiedy widzicie, że przeszłość jest naciągana do aktualnych potrzeb polityki. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana - powiedział w poniedziałek Turski.
Terlikowski stwierdza wprost: "nie ma w Polsce zagrożenia Holokaustem, nie ma zagrożenia prześladowaniem". - Jest silny spór polityczny, który jest właściwy bardzo wielu demokracjom - wyjaśnia. Jego zdaniem dyskusja w USA między Republikanami i Demokratami jest "dużo ostrzejsza" niż spory między PO i PiS.
Tomasz Terlikowski o słowach Mariana Turskiego. "Czy mają teraz rację bytu"?
- Polska nie niesie w sobie genu silnych prześladowań. Ludzie wszędzie są tacy sami, ale polska tradycja polityczna - przy wszystkich jej wadach - zmniejsza prawdopodobieństwo pojawienia się pewnych niebezpieczeństw - uważa Tomasz Terlikowski.
Zobacz także
Publicysta skomentował również sformułowane przez przyjaciela Turskiego "11 przykazanie" - "nie bądź obojętny", które zostało przywołane podczas poniedziałkowych uroczystości. Zdaniem Terlikowskiego to nawiązanie do twórczości ewangelickiego teologa Martina Niemöllera:
Kiedy naziści przyszli po komunistów, milczałem,
nie byłem komunistą.
Kiedy zamknęli socjaldemokratów, milczałem,
nie byłem socjaldemokratą.
Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem,
nie byłem związkowcem.
Kiedy przyszli po Żydów, milczałem,
nie byłem Żydem.
Kiedy przyszli po mnie, nie było już nikogo, kto mógłby zaprotestować.
- To zdanie Turskiego nie jest niczym nowym w tradycji chrześcijańskiej. Są to dosyć oczywiste słowa. To klasyczna forma wyrażenia zasady o nieobojętności. Inne pytanie jest takie, czy w Polsce akurat w tej chwili te słowa mają rację bytu - zauważył Terlikowski.
Burza po wpisie Tomasza Terlikowskiego. "Mam obawę"
Publicysta w poniedziałek zamieścił w sieci wpis nawiązujący do obchodów 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz. "Myśląc o Auschwitz, warto pamiętać, że to nie jest tak, że tylko oni, mityczni naziści, Niemcy byli do tego zdolni. My też jesteśmy. Dzisiaj i teraz. Wcale nie jesteśmy lepsi" - stwierdził na Twitterze Tomasz Terlikowski.
Zobacz także
Jego słowa spotkały się z negatywnym oddźwiękiem, który zaniepokoił autora. - To jest nasz polski problem: wszystkie wypowiedzi interpretujemy w kluczu politycznym. Tak jakby słowo "my" miało znaczyć "my Polacy". A najpierw jesteśmy "my ludzie". To była wypowiedź metafizyczna dotycząca natury człowieka - wyjaśnił. I przyznał, że nie spodziewał się tak silnej dyskusji.
- Mam obawę, że w szale polemiki politycznej zapominamy o tym, że są kwestie o wiele bardziej istotne niż bieżąca polityka. To, że Holokaustu dokonali Niemcy, jest prawdą historyczną. Co nie zmienia faktu, że nikt z nas nie wie, jak by się wtedy zachował, gdyby w tamtych czasach żył. To nie jest teza polityczna - uważa publicysta.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.plz