Tomasz Siemoniak: Polska traci wiarygodność, ale debata w PE przedwczesna
Polska traci wiarygodność, budowaną przez 26 lat, ale uważam, że polskie sprawy powinniśmy załatwiać w Polsce; debatę w UE uważam za przedwczesną - powiedział w Krakowie ubiegający się o przywództwo w PO były wicepremier i były szef MON Tomasz Siemoniak.
08.12.2015 | aktual.: 08.12.2015 21:31
- Wiarygodność Polski i jej pozycja budowana z mozołem przez Polaków, przez kolejne polskie rządy i prezydentów przez 26 lat, zaczyna bardzo cierpieć - powiedział Siemoniak dziennikarzom przed spotkaniem z lokalnymi działaczami Platformy.
Jego zdaniem, "takie wypowiedzi jak w ostatnich dniach, dotyczące pozyskiwania broni jądrowej, zupełnie nieprzemyślane, pokazujące chaos i niekompetencję w MON, przynoszą bardzo dużą szkodę w wiarygodności sojuszniczej Polski". - Uważam, że będziemy płacili sporą cenę za tego rodzaju nieodpowiedzialność - ocenił polityk.
Jak podkreślił, "to, co w Polsce się dzieje, zaczyna niepokoić bardzo wielu przyjaciół i partnerów Polski na świecie, niepokoi także samych Polaków". - Ale te obawy - chcę to bardzo wyraźnie powiedzieć - to jeszcze nie powód do tego, żeby różne instytucje zajmowały się Polską. Uważam, że polskie sprawy powinniśmy załatwiać w Polsce. I choć rozumiem obawy naszych przyjaciół i partnerów z UE, to debatę w Unii uważam za przedwczesną - mówił Siemoniak.
- Wiem, że polscy politycy dzisiaj są w Brukseli, prowadzą rozmowy, ale ja bym chciał tu powiedzieć bardzo wyraźnie w Krakowie, że to jest czas na to, by polskie sprawy załatwiać w Polsce - podkreślił.
Decyzja o tym, czy wydarzenia w Polsce będą tematem dyskusji Parlamentu Europejskiego, ma zapaść w środę na konferencji przewodniczących europarlamentu, czyli spotkaniu przewodniczącego PE i szefów grup politycznych. Chcą tego Europejska Partia Ludowa, Socjaliści i Liberałowie. PE podejmował już wcześniej takie inicjatywy, m.in. w sprawie sytuacji na Węgrzech. Europosłowie debatowali o zmianach, w tym konstytucyjnych, jakie wprowadzał w tym kraju premier Viktor Orban. Najbliższa sesja plenarna rozpoczyna się 14 grudnia w Strasburgu.
25 listopada Sejm nowej kadencji, głosami PiS i Kukiz'15, uznał, że październikowy wybór pięciu sędziów TK nie miał mocy prawnej. 2 grudnia Sejm, przy sprzeciwie PO, Nowoczesnej i PSL, wybrał na sędziów Trybunału pięć osób, których kandydatury zgłosił PiS. Prezydent odebrał przysięgę od czwórki z nich. TK uznał w ostatni czwartek, że wybór trójki sędziów wybranych przez Sejm poprzedniej kadencji był konstytucyjny, a dwójki - nie. Konflikt w tej sprawie szeroko opisywały zachodnie media.
Wiceminister obrony Tomasz Szatkowski powiedział w czwartek, iż współpraca w ramach programu Nuclear Sharing jest jedną z opcji, które należy analizować. MON oświadczył w sobotnim komunikacie, że wypowiedź tę należy rozpatrywać w świetle ostatnich komentarzy ośrodków analitycznych na Zachodzie, wskazujących na deficyt zdolności odstraszania nuklearnego NATO na jego wschodniej flance.
"Zgodnie z tym, co w wywiadzie dla Polsat News2 powiedział wiceminister Tomasz Szatkowski, należy rozważać różne opcje, w tym m.in. jakiś rodzaj udziału Polski w porozumieniu. Trzeba jednocześnie pamiętać, że Polska jest stroną Traktatu o Nierozprzestrzenianiu Broni Nuklearnej i rząd nie ma planów pozyskiwania takiej broni. Ewentualna decyzja dotycząca jakiejś formy udziału Polski w porozumieniu musiałaby oczywiście być przedmiotem uzgodnień na poziomie politycznym, zarówno w kraju, jak i w relacjach sojuszniczych" - dodano w oświadczeniu MON.
Siemoniak mówił we wtorek rano w TVN24, że sposób prowadzenia dyskusji na temat udziału Polski w programie Nuclear Sharing to błąd, który może rzutować na bezpieczeństwo Polski oraz na decyzje na lipcowym szczycie NATO w Warszawie.