Tomasz Siemoniak o odejściu Wacława Berczyńskiego: po tym, jak wyszło na jaw, że ktoś kłamie, nie było innego wyjścia
- To nie jest tak, że Macierewicz jest jakimś komediantem, który dostarcza materiały do memów, internetu i do komentowania - powiedział Tomasz Siemoniak, polityk PO, były wicepremier i minister obrony narodowej. Jak podkreślił, sprawa bezpieczeństwa Polski jest "śmiertelnie poważna", a "wszystko jest postawione na głowie".
W piątek w #dzieńdobryWP Siemoniak skomentował decyzję Wacława Berczyńskiego o rezygnacji z funkcji przewodniczącego podkomisji smoleńskiej. Jak podkreślił, ta decyzja nie była dla niego zaskoczeniem. - Była dość naturalnym procesem po słynnym wywiadzie, którego udzielił pan Berczyński, w którym opowiadał niestworzone rzeczy albo może właśnie prawdziwe, że on wykończył przetarg na śmigłowce, że był pełnomocnikiem Macierewicza ds. śmigłowców - powiedział.
Zasugerował również, że MON odciął się od słów Berczyńskiego, obawiając się zapewne interwencji prokuratury. - Mówimy o poważnych sprawach, nie o jakimś tam bajaniu, o przetargu za 13,5 mld złotych. Kwestią czasu było to, kiedy Berczyński zniknie z życia publicznego - zaznaczył były szef MON.
Berczyński wykończył caracale i samego siebie?
Jak zwrócił uwagę Siemoniak, problem nie leży po stronie Berczyńskiego czy Misiewicza, ale ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza. Podkreślił, że oświadczenie MON "runęło", po tym, jak okazało się, że Macierewicz dał Berczyńskiemu dostęp do tajnych dokumentacji przetargowych na śmigłowce.
Jaki jest bezpośredni powód podania się Berczyńskiego do dymisji? Zdaniem Siemoniaka, kiedy wyszło na jaw, że ktoś kłamie, nie było już innego wyjścia. - Może rzeczywiście to jest tak, że prezes Kaczyński nacisnął, bo to kolejna kompromitacja w ciągu kilku dni po Misiewiczu wokół Macierewicza. Berczyński po prostu zniknął - dodał.
Przypomnijmy, że PO złożyła wniosek o przesłuchanie Berczyńskiego. - Ktoś taki musi być przesłuchany. Trzeba traktować poważnie sytuację, w której ktoś, kto jest przewodniczącym ważnego organu państwowego, komisji badania wypadków lotniczych, ogłasza, że wykończył przetarg, że był pełnomocnikiem ds. śmigłowców, a nikt o tym wcześniej nie wiedział - tłumaczył Siemoniak.
Jego zdaniem prokuratura natychmiast powinna interweniować. Jak przyznał, dziwi się, że pozwoliła opuścić Berczyńskiemu Polskę tak, jakby nic się nie stało.
Były wicepremier i szef MON, oceniając sytuację Berczyńskiego, pokusił się też o oryginalne porównanie. - To wszystko są historie jak z jakiegoś małego afrykańskiego państewka, gdzie nagle ktoś skrzynie złota pakuje do samolociku i ucieka za granicę. To się nie powinno dziać. To jest całkowita kompromitacja - mówił.
Siemoniak zapytany o to, czy Berczyński może mieć coś wspólnego z agenturą, odpowiedział, że nie wie. - Jestem ostrożny. Niech prokuratura to wyjaśni. Jestem jak najdalszy od takiego obśmiewania tej historii, bo ona jest śmiertelnie poważna - stwierdził.
Na koniec porównał działania obecnego rządu do poprzedniego. - Gdyby to się działo za poprzednich ekip, politycy PiS zwoływaliby po 10 konferencji dziennie, żądając komisji śledczych, prokuratur itd. Tymczasem chodzą i mówią, że Berczyński zachował się dobrze, honorowo - powiedział.
- Mam nadzieję, że opinia publiczna i my jako opozycja będziemy powoli stawiali tę sytaucję na nogi - podsumował.