Wacław Berczyński podał się do dymisji. Nie chce przewodzić komisji ds. katastrofy smoleńskiej
Dr Wacław Berczyński rezygnuje z funkcji przewodniczącego podkomisji utworzonej przy MON ds. ponownego wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. Resort przyjął jego dymisję.
"20 kwietnia dr Berczyński złożył rezygnację z pełnienia funkcji Przewodniczącego Podkomisji do Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego. Minister Obrony Narodowej dymisję dr. Berczyńskiego przyjął. Pełniącym obowiązki Przewodniczącego Komisji będzie dr inż. Kazimierz Nowaczyk" - informuje MON w komunikacie przesłanym Wirtualnej Polsce. Komunikat ukazał się też na Twitterze
- Wacław Berczyński nadal pozostanie członkiem podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej, ale nie będzie wykonywał funkcji administracyjno-reprezentacyjnych - poinformował w czwartek minister obrony narodowej Antoni Macierewicz.
Szef MON w cotygodniowym felietonie w Radiu Maryja i TV Trwam powiedział, że w czwartek rano otrzymał list elektroniczny od Berczyńskiego, który "z ubolewaniem stwierdził, że ze względów osobistych, głównie rodzinnych i zdrowotnych, niestety nie będzie mógł dłużej realizować obowiązków przewodniczącego".
"(Berczyński) oczywiście pozostaje członkiem tego zespołu, będzie nadal pracował z komisją i całą swoją wiedzę przekazywał do dyspozycji komisji, ale już funkcji - nazwijmy to - takich administracyjno-reprezentacyjnych ze względu na konieczność dłuższego pozostania w Stanach Zjednoczonych, właśnie ze względów rodzinnych i zdrowotnych (...) pełnić nie będzie mógł" - wyjaśnił Macierewicz.
Szef MON podkreślił, że Berczyński od 2011 r. odgrywał fundamentalną rolę w powiększeniu wiedzy o tragedii smoleńskiej.
"Za dotychczasowy wkład pracy serdecznie mu dziękuję. Najchętniej powiedziałbym: dziękuję, Wacku, w imieniu służby. Naprawdę, wykonałeś olbrzymią pracę. Mam nadzieję, że rychło powrócisz do pełnej aktywności w zespole badającym tragedię smoleńską i wtedy, kiedy będzie podpisywany raport końcowy, będziesz mógł to sygnować wraz z pozostałymi członkami" - mówił Macierewicz..
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Dr Berczyński kierował pracami podkomisji od lutego 2016 roku. Ostatnio zamieszanie wokół niego wywołała rozmowa z "Dziennikiem Gazetą Prawną", w której stwierdził, że to on przyczynił się do zerwania kontraktu na caracale dla polskiej armii. Według przytoczonej relacji Berczyńskiego, minister Macierewicz miał mu powiedzieć: "Bądź moim pełnomocnikiem w sprawie śmigłowców", miano mu też zaproponować pracę w Wojskowych Zakładach Lotniczych-1. Na stronie WZL można przeczytać, że Berczyński jest przewodniczącym Rady Nadzorczej.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
MON zdementował rewelacje Berczyńskiego i wyjaśnił, że "rezygnacja z kontraktu na śmigłowce nastąpiła na skutek niewywiązania się z zobowiązań offsetowych przez stronę francuską". "Pan Berczyński nie był członkiem zespołu do zbadania ofert offsetowych oraz przeprowadzenia negocjacji w celu zawarcia umowy offsetowej, nie wypowiadał się na ten temat, nie informował Ministra Obrony Narodowej o swoim stanowisku i nie miał żadnych podstaw do wpływania na kształtowanie się decyzji Ministerstwa Rozwoju i Finansów" - podkreślił w komunikacie resort.
Posłowie PO domagają się przesłuchania szefa podkomisji ds. katastrofy smoleńskiej w tej sprawie przez prokuraturę.
Z poniedziałkowej publikacji "Dziennika Gazety Prawnej" wynika, że Berczyński miał jednak dostęp do dokumentów dotyczących przetargu na caracale.
Wacław Berczyński przebywa obecnie w Stanach Zjednoczonych. Do informacji o dymisji Berczyńskiego dotarł jako pierwszy portal wPolityce.pl.
Przetarg na wielozadaniowe śmigłowce dla polskiego wojska rozpisano wiosną 2012 r. W kwietniu 2015 r. MON do końcowego etapu zakwalifikowało ofertę Airbus Helicopters z maszyną H225M Caracal. Na początku października 2016 r. Ministerstwo Rozwoju, które negocjowało offset z Airbusem, uznało dalsze rozmowy za bezprzedmiotowe. Według rządu, oferta Airbusa nie odpowiadała interesom ekonomicznym i bezpieczeństwa Polski, a wartość proponowanego offsetu była niższa od oczekiwanej.
Ładunek termobaryczny na pokładzie tupolewa?
Najbardziej prawdopodobną przyczyną eksplozji ma pokładzie Tu-154M był ładunek termobaryczny inicjujący silną falę uderzeniową - wynika z filmu podkomisji smoleńskiej, który został zaprezentowany 10 kwietnia, w siódmą rocznicę katastrofy smoleńskiej. Prezes PiS Jarosław Kaczyński chwalił dokonania podkomisji, powtórzył tezę o wybuchu jako dowód, że "jesteśmy coraz bliżej prawdy".
Podkomisja smoleńska utrzymuje m.in., że: rosyjscy nawigatorzy w Smoleńsku wprowadzali w błąd polskich pilotów, w tupolewie doszło do serii awarii, w wyniku eksplozji w kadłubie, centropłacie oraz w skrzydłach, konstrukcja Tu-154M została rozerwana. Ponadto wrakowisku znaleziono co najmniej cztery ciała ofiar, noszące ślady działania wysokiej temperatury, której w tych przypadkach nie można wytłumaczyć bliskością pożarów naziemnych.
- Jestem zdziwiony, jak można próbować zrobić ciąg logiczny z pomieszania faktów z tezami albo z półprawdami - komentował konferencję podkomisji Maciej Lasek, członek państwowej komisji, która w latach 2010-11 zbadała katastrofę smoleńską. - Jestem w stanie obalić wszystkie tezy, które zostały zawarte w tym filmie i to jest naukowe podejście - dodał w Radiu Zet.