Tomasz Nałęcz: nie wiedziałem, że Żagiel i Kuna nas finansują
Byłem jednym z założycieli fundacji na kształt fundacji socjaldemokratycznych na Zachodzie. Ja wymyśliłem patrona tej fundacji, byłem jednym z kilku założycieli w gronie bardzo szacownych osób. Nie miałem jednak pojęcia, że fundację finansują panowie Żagiel i Kuna. Dowiaduję się tego dziś z gazet - powiedział w Sygnałach Dnia Tomasz Nałęcz z SdPl.
15.11.2004 | aktual.: 15.11.2004 09:50
Sygnały Dnia: Prawo i Sprawiedliwość chce delegalizacji Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Tomasz Nałęcz: Szanowni panowie, to jest niemożliwe. Ja nie rozgrzeszam tego incydentu z panem Pęczakiem, to skandal, to się ręce same w pięści zaciskają, jak się czyta te protokoły hańby (mówię tutaj o tych nasłuchach rozmów pana Dochnala i jego asystenta i pana Pęczaka). Nie ograniczam zarzutu tylko do pana Pęczaka, bo pan Pęczak był osobą zbyt wpływową w SLD, żeby powiedzieć: to tylko Pęczak zły, całe SLD dobre. Ale od takich konstatacji do postulatu delegalizacji partii droga jest bardzo daleka. Moim zdaniem tutaj PiS przesadza, w zemście wystawia sobie nienajlepsze świadectwo. Skoro się nosi dumną nazwę Prawo i Sprawiedliwość, to takich propozycji nie należy składać, bo to są pomysły, które źle świadczą o wiedzy prawniczej, o postrzeganiu praktyk życia politycznego. To jest pomysł bliższy raczej Kodeksowi Hammurabiego niż Europie początku XXI wieku.
Sygnały Dnia: A czy pan jest też zwolennikiem takiej interpretacji wydarzenia — gdyby do niego doszło, oczywiście — że reakcja będzie odwrotna od oczekiwanej przez Prawo i Sprawiedliwość, to znaczy ludzie zagłosują jednak na SLD, gdyby doszło do próby likwidacji tej partii?
Tomasz Nałęcz: Takim postulatem liderzy Prawa i Sprawiedliwości uprawdopodabniają tezę, że chodzi o wyeliminowanie całkowite, fizyczne SLD z polskiej mapy politycznej, a to jest zabieg, który będzie budził współczucie dla tej formacji.
Sygnały Dnia: A o Socjaldemokrację Polską pan się nie obawia? W końcu stanowią ją także byli członkowie SLD.
Tomasz Nałęcz: Z tego typu działaniem jest tak, że jak się uruchomi, to ta spirala, ten korkociąg wciąga kolejne już potem podmioty. Nie, o Socjaldemokrację się nie obawiam. Po pierwsze nie mamy nic do ukrycia i żadnych Pęczaków u nas nie ma, aczkolwiek jeśliby przyjąć tę propozycję z dobrodziejstwem jej inwentarza, to moim zdaniem na SLD by się nie skończyło, taki potwór wymaga kolejnych ofiar. Ale nie, nie, moim zdaniem sami liderzy Prawa i Sprawiedliwości zdają sobie sprawę, że to jest propozycja, która ma pokazać ich determinację w walce z SLD, ale że z tego nic nie wyjdzie.
W.M. — Były Starachowice, teraz Pęczak. Ile jeszcze takich rzeczy może się w Sejmie, blisko Sejmu zdarzyć? T.N. — Panowie, ubolewam nad takimi przypadkami, ale nawet gdyby ich nie było więcej, starczy jednego przypadku, żeby prawo zmienić. To, co się wydawało jeszcze niedawno jakimś koszmarnym snem, że przestępca może być posłem, na naszych oczach staje się faktem. K.G. — No, mieliśmy posła Kolasińskiego w poprzedniej kadencji. T.N. — No tak, był poseł AWS, któremu postawiono zarzuty, ale już postawiono mu zarzuty w następnej kadencji, tak że można tylko bezradnie rozłożyć ręce i jak najszybciej tę dziurawą sieć tak zacerować, żeby ona przestępców do Parlamentu nie wpuszczała. Sygnały DNia: Panie marszałku, z tą pana uwagą, że trzeba jak najszybciej coś poprawić, z punktu widzenia, oczywiście, prawnego, w Sejmie to różnie bywa. Pamięta pan konieczność poprawienia uchwały o Komisji Śledczej, żeby nie było potem siedmiu raportów, każdy inny, głosowania i tak dalej. Tego się nie zrobiło, działa druga
komisja śledcza na tych samych zasadach. I też trzeba było jak najszybciej to zrobić i tego nie zrobiono, wiedząc, że komisja i tak powstanie.
Tomasz Nałęcz: Panie redaktorze, dobrze, że działa druga komisja śledcza. Ja nie bronię tej komisji, widzę mankamenty po zachowaniu niektórych członków tej komisji, ale ogólny dorobek tej komisji jest jednak pozytywny. Ona odsłania morze patologii, które się w Polsce zrodziło na styku polityki i biznesu. Ze wszech miar byłoby lepiej, gdyby dokonano szybkiej nowelizacji ustawy o komisji śledczej i oczywiste mankamenty, które wyszły w trakcie pracy komisji, której ja przewodniczyłem, poprawiono. Nie udało się tego zrobić, nad czym ubolewam. Też prace w tym kierunku nie trwają żadne.
Sygnały Dnia: Opór materii?
Tomasz Nałęcz: No tak, opór materii, sprzeczne interesy. Natomiast moim zdaniem nietrudno przewidzieć kłopoty z przyjmowaniem sprawozdania i w tej komisji. Dobrze byłoby, gdyby ustawa o sejmowej komisji śledczej została znowelizowana.
Sygnały Dnia: Pan marszałek broni komisji, a nie jest wykluczone, że już wkrótce pan marszałek będzie się bronił przed komisją, bo pan będzie wezwany jako świadek.
Tomasz Nałęcz: Śmieję się, chociaż to nie jest śmiech z komisji, to jest śmiech z postępowania posła Giertycha. Ja stawiam panu posłowi Giertychowi bardzo poważne zarzuty, a pan poseł Giertych zamiast ustosunkować się do tych zarzutów, zachowuje się jak dziecko w piaskownicy, to znaczy sypie kolegom łopatką, piaskiem po oczach i mówi: a ja pana wezmę pod komisję, udowodnię, że pan ma nieczyste sumienie. Proszę bardzo, ja bardzo chętnie stanę przed komisją. Mam czyste sumienie, odpowiem na każde pytanie, jakie postawi mi członek komisji, także poseł Giertych.
Sygnały Dnia: „Nałęcz był w radzie fundatorów Fundacji im. Kellez-Krauza, która miała wspierać Socjaldemokrację Rzeczypospolitej Polskiej, a była finansowana między innymi przez firmę Andrzeja Kuny i Aleksandra Żagla”. Wracają te nazwiska jak bumerangi.
Tomasz Nałęcz: Tak, no, warto powiedzieć, co to jest Fundacja Kazimierza Kellez-Krauza. Rzeczywiście ja na początku lat dziewięćdziesiątych należałem do grona założycieli Socjaldemokracji Rzeczypospolitej Polskiej, byłem wiceprzewodniczącym Rady Naczelnej, więc zastępcą Aleksandra Kwaśniewskiego wtedy, i uważałem, że jednym z warunków skutecznej przemiany partii komunistycznej w socjaldemokratyczną jest wielki wysiłek intelektualny, który by przywrócił wielki dorobek polskiej socjaldemokracji, socjalizmu niepodległościowego ponad tym kilkudziesięcioletni okres indoktrynacji komunistycznej. I uważałem, że jednym z elementów takiej edukacji może być właśnie fundacja na kształt fundacji socjaldemokratycznych na Zachodzie. Ja wymyśliłem patrona tej fundacji, byłem jednym z kilku założycieli w gronie bardzo szacownych osób. Praktycznie zakończyłem tę działalność z momentem odejścia z Socjaldemokracji.
Sygnały Dnia: Był pan założycielem, ale skąd pieniądze?
Tomasz Nałęcz: Słucham?
Sygnały Dnia: Skąd tacy sponsorzy?
Tomasz Nałęcz: Nie mam pojęcia, panowie. Pierwszy raz się dowiaduję dzisiaj z gazet, że tacy sponsorzy byli tej fundacji.
Sygnały Dnia: To może kto był skarbnikiem tej fundacji?
Tomasz Nałęcz: Nie, fundacja nie miała skarbnika, miała swój zarząd. Nie mam pojęcia najmniejszego o tych interesach, o których dzisiaj piszą gazety.
Sygnały Dnia: To długo pan przed komisją, panie marszałku, nie będzie, zdaje się, zeznawał.
Tomasz Nałęcz: Nie, nie, na pewno nie.