Tomasz Cebulski: O "polskie obozy" najczęściej pytają Polacy

- Sami wytworzyliśmy tę zbitkę słów, pojawia się ona już w literaturze powojennej - mówi nam doktor Tomasz Cebulski. Sam oprowadza po Auschwitz wycieczki, a spośród tysięcy turystów o "polskie obozy zagłady" najczęściej pytają... sami Polacy.

Zgodnie z nowym prawem za użycie zwrotu "polskie obozy śmierci" mogą grozić nawet 3 lata więzienia
Źródło zdjęć: © PAP | Andrzej Grygiel
Piotr Barejka

Piotr Barejka, Wirtualna Polska: Historię Auschwitz opowiada pan tysiącom turystów ze wszystkich stron świata. Jakie pojawiają się refleksje odnośnie do ich stanu wiedzy?

*Dr Tomasz Cebulski: *Wiedza jest bardzo zróżnicowana i zależy od tego, skąd pochodzi dana osoba. Niektóre kraje, jak Polska, Niemcy, Wielka Brytania, czy oczywiście Izrael, mają wiele państwowych i społecznych programów promujących wiedzę o Holokauście. W przypadku innych krajów świadomość społeczna tych zagadnień jest niższa. Niejednokrotnie odwiedzający spotykają się z nimi po raz pierwszy dopiero w Muzeum Auschwitz-Birkenau. Tutaj ogromną rolę odgrywa przewodnik, który spędza z grupą prawie cztery godziny. Musi on wyjaśnić skomplikowane zagadnienia historyczne i pokazać autentyczność miejsca pamięci.

Czy zdarza się, że ci, którzy historii nie znają, pytają o "polskie obozy zagłady"?

To pytanie najczęściej zadają Polacy. Wygenerowaliśmy sobie wewnętrzną presję, która została podchwycona przez media i środowiska prawicowe. Tak naprawdę my sami wytworzyliśmy tę zbitkę słów i pojawia się ona już w literaturze powojennej. Jednak nikomu w tamtych czasach nie przyszło by do głowy relatywizowanie historii, mylenie ofiar ze sprawcami.

W jaki sposób powstała ta zbitka słów?

Zarówno Jan Karski jak i Zofia Nałkowska mówią o polskich obozach, ale mają na myśli tylko fakt, że znajdowały się one w Polsce. Nic więcej, rozumieli to geograficznie. W tym wyrażeniu była wręcz pewna odpowiedzialność, chcieli poinformować świat o istnieniu obozów i zadbać o pamięć. Z tych zadań wywiązaliśmy się dobrze.

We współczesnej interpretacji nabiera jednak innego znaczenia.

Współcześnie interpretowane jest to bardzo krzywdząco i nadużywane w światowej prasie. Teraz uznajemy je za atak na naszą tożsamość, dlatego walka z tym określeniem ma sens. Jednak trochę się w tym zapętlamy, bo potrzeba reakcji podsuwa nam bardzo kontrowersyjne i nieadekwatne narzędzia, których efekt końcowy jest odwrotny od zamierzonego.

Brakuje w tym wszystkim namysłu, konsultacji, planowania działań, dyplomacji. Kończy się to tak, że w reakcji na ustawę o IPN izraelski minister edukacji zarządził dwie dodatkowe godziny w każdej szkole na temat europejskich społeczeństw współodpowiedzialnych za Holokaust. Obawiam się, że to będzie niestety edukacja w duchu nagonki.

Jaką rolę w edukacji o Holokauście powinna odegrać Polska na arenie międzynarodowej?

Ważną rolę odgrywamy od samego wyzwolenia obozów - przez sam fakt opiekowania się wieloma miejscami pamięci. Mamy bardzo duży dorobek muzealniczy, konserwatorski i literacki. Powinniśmy być widoczni, powinniśmy mieć inicjatywę edukacyjną. Fizycznie kontrolujemy te miejsca i mamy tym samym wpływ na przekaz historyczny. Ten przekaz jednakże musi być obiektywny, oparty na badaniach naukowych i relacjach byłych więźniów oraz konsultowany z naszymi partnerami w świecie. Po naszej stronie narzędzi jest bardzo wiele, trzeba tylko korzystać z nich świadomie i odpowiedzialnie.

Musimy być wiarygodni i współpracować z partnerami zajmującymi się tą tematyką w świecie. Faktów historycznych nie można ustalać w formie normy prawnej, gdzie stosujemy sankcje za inne interpretacje niż dopuszczalna. Dekad zaniedbań w polityce historycznej naszego kraju, zarówno tej wewnętrznej jak i zewnętrznej, nie nadrobimy jedną ustawą. Pozytywny aspekt zaistniałej sytuacji to fakt, że temat ten ponownie staje się ważny i jest szeroko dyskutowany. Mam nadzieję, że z tej wolnej dyskusji wyjdziemy bogatsi w wiedzę i narzędzia jak skuteczniej uczyć naszej historii.

Czy uważa pan, że rozliczyliśmy swoją historię?

Przeszliśmy długą drogę w temacie odkrywania niewygodnej historii, białych plam i nawet pewnych przypadków współudziału. Był to margines, z braku badań nie wiemy jak szeroki, ale istniał. Jednak moim zdaniem trzeba o nim mówić otwarcie, bo ma walor społecznego katharsis. W prawie wszystkich przypadkach zbrodnie te dotyczyły obywateli państwa polskiego, mamy obowiązek takie zachowania piętnować. Nie możemy żyć w strachu, że mamy nieprzepracowaną pewną część historii.

_Dr Tomasz Cebulski - politolog UJ i autor książki “Auschwitz po Auschwitz” o meandrach historycznych i współczesnych relacji polsko-żydowskich. _

Wybrane dla Ciebie
Kłamliwe oskarżenia Ławrowa. Tak odpowiedział Sikorskiemu
Kłamliwe oskarżenia Ławrowa. Tak odpowiedział Sikorskiemu
Sarkozy trafił do celi. Na takie warunki może liczyć
Sarkozy trafił do celi. Na takie warunki może liczyć
"Szanse wzrosły". Hołownia o swojej przyszłości
"Szanse wzrosły". Hołownia o swojej przyszłości
Polska dołącza do skargi KE na Węgry. "Nie do przyjęcia"
Polska dołącza do skargi KE na Węgry. "Nie do przyjęcia"
Poszukiwania Karoliny Wróbel. Policja wraca nad staw Błaskowiec
Poszukiwania Karoliny Wróbel. Policja wraca nad staw Błaskowiec
"Mam dwa problemy". Mentzen reaguje na słowa Sikorskiego o Putinie
"Mam dwa problemy". Mentzen reaguje na słowa Sikorskiego o Putinie
Polak zatrzymany we Włoszech. Wziął kilka kamieni w Pompejach
Polak zatrzymany we Włoszech. Wziął kilka kamieni w Pompejach
Złe wieści dla Ukraińców. Niemcy chcą ograniczyć pomoc uchodźcom
Złe wieści dla Ukraińców. Niemcy chcą ograniczyć pomoc uchodźcom
Nowa praca Dudy, Kwaśniewski trzyma kciuki. "Ma doświadczenie, to nie czas na emeryturę"
Nowa praca Dudy, Kwaśniewski trzyma kciuki. "Ma doświadczenie, to nie czas na emeryturę"
Kosiniak-Kamysz: Ważny moment dla Europy, świata
Kosiniak-Kamysz: Ważny moment dla Europy, świata
To tu będzie siedział Sarkozy. To słynny zakład Sante
To tu będzie siedział Sarkozy. To słynny zakład Sante
Etanol zwiększa ryzyko raka? Media: Unijni eksperci analizują
Etanol zwiększa ryzyko raka? Media: Unijni eksperci analizują