To ważny szczyt dla Putina. "Rosja zaczyna tracić wpływy i panowanie nad tym obszarem"
Władimir Putin przyjechał na szczyt państw Morza Kaspijskiego do stolicy Turkmenistanu. To pierwsza wizyta zagraniczna prezydenta Rosji od czasu ataku na Ukrainę. Celem Rosji nie jest tworzenie nowego sojuszu, lecz odbudowanie słabnącej pozycji. - Nie mają możliwości interwencji wojskowej, bo wszystkie swoje zasoby rzucili na Ukrainę. Próbują metodą polityczną i ekonomiczną wpływać na te kraje - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Jerzy Marek Nowakowski, polski historyk i były dyplomata.
30.06.2022 | aktual.: 30.06.2022 11:11
W Aszchabadzie 29 czerwca rozpoczął się VI Szczyt Szefów Państw Kaspijskich. W spotkaniu uczestniczą prezydent Rosji Władimir Putin, prezydent Iranu Ebrahim Raisi, prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew, prezydent Kazachstanu Kassym-Jomart Tokajew i prezydent Turkmenistanu Serdar Berdymuhamedow.
Jak podają państwowe media Turkmenistanu, szczyt Morza Kaspijskiego pozwala "stymulować współpracę w regionie, wymieniać poglądy w ważnych kwestiach oraz wypracowywać wspólne podejścia do ich rozwiązania".
Szczyt pierwotnie zaplanowany był na 2021 r., ale został przełożony z powodu pandemii koronawirusa.
"Rosjanie próbują zapanować nad bałaganem"
- Rosjanie, chcąc panować na rynku nośników energii, muszą mieć dobre relacje z państwami kaspijskimi - mówi Jerzy Marek Nowakowski, polski historyk i były ambasador RP w rozmowie z Wirtualną Polską.
Jak podkreśla, "państwa kaspijskie, w dużej mierze, dysponują sporymi zasobami ropy i gazu". - Szczególnie ważnym krajem jest Turkmenistan, który jest głównym dostarczycielem gazu dla Chin - zaznacza.
Duże znaczenie dla Turkmenistanu ma status prawny Morza Kaspijskiego. Kraj ten chce bowiem eksportować gaz do Turcji i poza Europę przez Azerbejdżan. Obecnie Turkmenistan jest prawie całkowicie zależny od eksportu do Chin i Rosji.
Obszar Azji Środkowej i basenu Morza Kaspijskiego jest terenem ciągłych wojen i konfliktów. W ocenie naszego eksperta nie jest to bez znaczenia. - Wieczna wojna trwa w Górskim Karabachu, która jest pierwszym konfliktem na terenie byłego ZSRR, a ponadto mamy wewnętrzną wojnę w Tadżykistanie. Rosjanie próbują więc zapanować nad generalnym bałaganem, jaki powstał na obszarze państw kaspijskich - dodaje.
"Rosjanom zależy, by te kraje nie uciekły im w kierunku innych sojuszy"
- To, co robi Rosja, to raczej nie jest pomysł na budowanie jakiegoś sojuszu antyamerykańskiego czy antyzachodniego. Jest to bez wątpienia pomysł na skonsolidowanie swoich własnych wpływów w tym rejonie - podkreśla.
W jego ocenie wojna w Ukrainie "sprawiła, że Rosja zaczyna tracić wpływy i panowanie nad obszarem, który uważała za swoją strefę wpływów". - Putin próbuje odbudowywać rosyjskie możliwości oddziaływania na obszarze Azji Środkowej i Kaukazu - mówi Nowakowski.
- Nie mają możliwości interwencji wojskowej, bo wszystkie swoje zasoby rzucili na Ukrainę. Próbują metodą polityczną i ekonomiczną wpływać na te kraje. A dodatkowo wykorzystuje je do obchodzenia sankcji. Można w nich kupować i sprzedawać towary, które są nimi obłożone - zaznacza. - Rosjanom zależy, by te kraje nie uciekły im w kierunku innych sojuszy - dodaje.
Zobacz także
Ławrow bezczelnie o Zełenskim
Siergiej Ławrow na konferencji prasowej po spotkaniu z ministrami spraw zagranicznych krajów znad Morza Kaspijskiego został zapytany, jak jego kraj reaguje na to, że ukraiński przywódca Wołodymir Zełenski może pojawić się na zbliżającym się szczycie G20.
Szczyt ma odbyć się w listopadzie 2022 roku na indonezyjskiej wyspie Bali. - Zełenski jest teraz nieodzowną częścią każdego zgromadzenia – powiedział Ławrow.
Dodał również, że "w przerwach w przyjmowaniu instrukcji z Waszyngtonu Zełenski z radością wygłasza łzawe przemówienia bez względu na format spotkania". W trakcie konferencji prasowej minister spraw zagranicznych Rosji dodał, że jego kraj będzie się na szczycie G20 zajmować "ważnymi sprawami, a nie propagandą i ideologią".
Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski