To rzeczywistość Kijowa. "Dzieci zostają w domach"
Rosjanie nie przestają masowo ostrzeliwać ukraińskich miast. Po silnym ostrzale Kijowa w poniedziałek, we wtorek także zawyły syreny alarmowe. Według dotychczasowych informacji, na liście ofiar jest już 12 osób, kilkadziesiąt kolejnych zostało rannych. O tym, jak wygląda życie w Kijowie pod ostrzałem, opowiadała w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski ukraińska dziennikarka Iryna Uchina. - Znów mamy alarmy przeciwlotnicze. Są informacje o rakietach w obwodzie kijowskim. Chcą, żeby Ukraińcy byli bez światła, bez prądu. W poniedziałek alarm trwał 6-7 godzin. Dużo ludzi szuka schronienia w stacjach metra, parkingach podziemnych. Dużo ludzi pracuje z domu, zostawiają swoje dzieci w domach - podkreśliła dziennikarka.