Polska"To poprawiło wizerunek Polski. Zdaliśmy sprawdzian"

"To poprawiło wizerunek Polski. Zdaliśmy sprawdzian"

Szef MSZ Radosław Sikorski przekonywał, że polska prezydencja wzmocniła pozycję naszego kraju na arenie międzynarodowej, a jej bilans jest korzystny. PiS i SP skrytykowały polskie przewodnictwo; PO i PSL - pochwaliły.

"To poprawiło wizerunek Polski. Zdaliśmy sprawdzian"
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka

12.01.2012 | aktual.: 12.01.2012 15:47

Sikorski przedstawił posłom informację podsumowującą polską prezydencję. Szef MSZ zaznaczył, że podczas prezydencji "umocniliśmy pozycję Polski nie tylko w UE, ale w ogóle na arenie międzynarodowej, daliśmy dowód swojej europejskości, poczucia odpowiedzialności za interes całej UE".

Przekonywał, że w ciągu ostatnich sześciu miesięcy "załatwiliśmy kilka spraw ważnych dla Polski" oraz "potwierdziliśmy naszą pozycję jako znaczącego państwa członkowskiego" UE. Jak ocenił, Polska pokazała się podczas prezydencji "jako wiarygodny i odpowiedzialny partner, który potrafi osiągać założone cele i sprawnie zarządzać sprawami całej UE, a także ułatwiać osiąganie kompromisów".

Według Sikorskiego w czasie prezydencji mieliśmy wpływ na kierunek debaty i decyzji w UE. - Uważamy, że prezydencja doprowadziła do poprawy wizerunku naszego kraju i do lepszego poznania Polski w UE - powiedział minister. - Zdaliśmy sprawdzian efektywności, dojrzałości Polski - ocenił.

Sikorski mówił, że Polska postawiła sobie ambitne cele, jednak ich realizacja przypadła na wyjątkowo trudne czasy kryzysu. - Działania Polski były w znacznym stopniu uwarunkowane sytuacją na światowych rynkach, mimo to uważa się powszechnie w Europie, że Polska dobrze wywiązała się z tego zadania, najważniejsze zakładane cele zostały osiągnięte - powiedział.

- Polska swoją prezydencją dała dowód na to, że mimo tych umniejszonych przez Traktat z Lizbony kompetencji, prezydencja dalej ma znaczenie - ocenił minister.

Sikorski zaznaczył, że przedstawiciele polskiego MSZ 14 razy angażowani byli w zastępowanie bądź reprezentowanie szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton w kontaktach z państwami trzecimi. Minister ocenił, że prace prezydencji były efektywne. - Przyjęliśmy 54 akty prawne oraz 149 licznych konkluzji, deklaracji, raportów, sprawozdań, mandatów - wyliczał. Sikorski zaznaczył, że Polska zajmowała się w sumie kilkuset sprawami.

- Dbając o wspólne dobro, zadbaliśmy jednocześnie o interesy narodowe naszego kraju - zapewnił minister. W tym kontekście mówił o zachowaniu korzystnej dla Polski propozycji KE ws. unijnego budżetu na lata 2014-20 jako podstawy dla dalszych negocjacji, utrzymaniu polityki otwartych drzwi wobec wschodnich sąsiadów UE oraz utrzymaniu jedności UE.

Wśród głównych osiągnięć prezydencji wymienił walkę z kryzysem i działania prowzrostowe, osiągnięcie porozumienia w sprawie tzw. sześciopaku, rozwiązania w sprawie pomocy dla Grecji.

Posłowie opozycji, w części poświęconej na pytania do szefa MSZ, krytycznie odnieśli się do polskiej prezydencji. PiS zarzuciło jej bierność w sprawie kryzysu gospodarczego i nadregulację; Ruch Palikota wytknął "kompletną impotencję" ws. Partnerstwa Wschodniego; według Solidarnej Polski polska prezydencja była "jedną wielką porażką".

Koalicja broniła prezydencji. Poseł Tomasz Lenz (PO) podkreślał wagę szczytu Partnerstwa Wschodniego, który - jak mówił - zwiększył budżet tego projektu. Zaznaczył też, że polskie przewodnictwo - z Sikorskim na czele - było też aktywne w działaniach dotyczących obszaru Afryki Północnej. Jako sukces określił podpisanie traktatu akcesyjnego z Chorwacją.

Poseł PiS Krzysztof Szczerski ocenił, że informacja ministra "jest tylko rodzajem przygrywki do prawdziwej debaty" na temat prezydencji. Poseł nawiązał do słów Sikorskiego, że polska prezydencja działała w imię zasady "więcej Europy". Jak ocenił, w czasie polskiej prezydencji dziennik urzędowy UE wzbogacił się o 200 numerów, "co oznacza około tysiąca nowych regulacji". - Czy to według rządu, według PO, oznacza więcej Europy? - pytał poseł.

Przedstawiciel Ruchu Palikota Robert Biedroń wytykał Polsce, że nie zrobiła nic z tym, że "istnienie strefy Schengen jest coraz częściej kwestionowane", co oznacza porażkę koncepcji otwartej Europy. Poseł powiedział też o porażce polityki wschodniej. Biedroń ocenił, że szczyt Partnerstwa Wschodniego pokazał "kompletną impotencję polskiego rządu" w kwestii tego projektu. - To była prezydencja bardzo nierówna - powiedział poseł. Uznał, że jej końcówka "była świetna", za co - jak mówił - chciałby pochwalić Sikorskiego.

Poseł PSL Franciszek Stefaniuk pochwalił polską prezydencję za to, że udało się zachować obecny poziom finansowania dla Polski w propozycji nowego budżetu na lata 2014-20. - Oby zakończyło się to pozytywnym dla nas finałem - powiedział.

Przedstawicielka Solidarnej Polski Marzena Wróbel oceniła, że polska prezydencja "to jest jedna wielka porażka". W tym kontekście powiedziała m.in., że polski budżet będzie sprawdzany przez Komisję Europejską, a my wszyscy złożymy się na ratowanie strefy euro, "w której funkcjonują ludzie, którzy zarabiają znacznie więcej niż polscy emeryci i polscy pracownicy".

Poseł SLD Tadeusz Tomaszewski zwrócił uwagę, że premier Donald Tusk wielokrotnie mówił, że w sprawach unijnych trzeba być "mocnym graczem". Tymczasem - jak powiedział - media poinformowały, że w projekcie umowy ws. paktu fiskalnego "nie ma mowy o tym, aby państwa spoza strefy euro uczestniczyły w debacie i w spotkaniach strefy euro". Według posła opowiada się za tym także Dania, która pierwszego stycznia przejęła prezydencję od Polski.

Po pytaniach posłów głos zabrał minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz. Poinformował, że Polska ma potwierdzenie od duńskiego rządu, że chce on, podobnie jak Warszawa, by w szczytach strefy euro mogli uczestniczyć wszyscy zainteresowani. Dowgielewicz skrytykował przy tym opozycję, która zarzucała rządowi brak skuteczności w forsowaniu rozwiązań, zgodnie z którymi nasi przedstawiciele braliby udział w szczytach strefy euro.

Z nowego projektu umowy ws. paktu fiskalnego wynika, że Polska i inne kraje spoza strefy euro nie będą brały udziału w szczytach eurolandu, nawet jeśli podpiszą nowy traktat międzyrządowy o pakcie fiskalnym.

- Z jednej strony opozycja czy jej część nie chce wejścia Polski do strefy euro, nie chce, żeby nasz kraj był w pakcie euro plus, nie chce uczestniczenia w koordynacji gospodarczej, a z drugiej strony zarzuca rządowi, że nie jesteśmy przy stole. Ja się pytam wobec tego, czego opozycja by chciała - mówił wiceszef MSZ.

Przekonywał, że polskim interesem jest pozostawanie w centrum dyskusji, tam, gdzie są podejmowane decyzje, a nie - jak się wyraził - "stanie w przedpokoju i walenie głową w ścianę".

Dowgielewicz przypominał, że negocjacje dotyczące umowy fiskalnej trwają. Ocenił, że mogą się one zakończyć w trakcie posiedzenia Rady Europejskiej pod koniec stycznia. - Te negocjacje są jeszcze głęboko w lesie, ta umowa jest jeszcze daleka od kształtu finalnego. Polska bardzo jasno formułuje nasze postulaty dotyczące zakresu tej umowy, a także pewnych form politycznych, które się z nią wiążą, czyli kwestii przyszłych szczytów strefy euro - stwierdził.

Wiceszef MSZ mówił też o liczbie regulacji, które zostały przyjęte w czasie naszego przewodnictwa we Wspólnocie. - Możemy się pochwalić tym, że tych aktów prawnych w czasie polskiej prezydencji zostało przyjętych prawie dwa razy więcej niż w trakcie prezydencji węgierskiej. To pokazuje sprawność naszej administracji - ocenił.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (31)