To nie wolny rynek - to bezprawie

Wolny rynek oznacza, że prywatne firmy mogą
zwalniać i zatrudniać, kogo chcą. Ale nie oznacza przyzwolenia na
łamanie prawa i traktowanie pracowników jak bydła. A tak właśnie
stało się we wrocławskiej Jedynce - pisze Grzegorz Jankowski na
łamach "Faktu".

29.03.2004 | aktual.: 29.03.2004 10:21

Nie jest ani państwem prawa, ani wolnego rynku kraj, gdzie pracodawca kpi sobie w żywe oczy z kodeksu pracy, a do złamania słusznego protestu używa uzbrojonych w tarcze i pałki ochroniarzy. Powie ktoś, że pracownicy firmy z Wrocławia mogli pójść do sądu. Oni jednak pewnie dobrze wiedzą, że gdyby wybrali od razu tę drogę zamiast desperackiego protestu, to orzeczenie zapadłoby po kilkunastu miesiącach. Dla nich to o wiele za późno - komentuje redaktor naczelny dziennika.

Tymczasem pojawia się kilka pytań. Kto taki zasiada w zarządzie firmy, że ta bez obaw ignoruje opinię Państwowej Inspekcji Pracy? Dlaczego policja nie zainteresowała się brutalną akcją ochroniarzy, którzy - zdaje się - mają ochraniać, a nie szturmować i pałować? Czy dobrze się dzieje, że firma robiąca sobie kpiny z prawa wygrywa poważny przetarg iracki? Czy takie przedsiębiorstwo może być wiarygodnym wykonawcą? - zastanawia się redaktor.

To, co stało się we Wrocławiu, to nie przejaw wolnego rynku. To świadectwo bezprawia i hucpy - konkluduje Jankowski w "Fakcie". (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)