To nie przykład dla Polski
Porównując deficyt budżetowy w krajach UE, ważne jest, jaką lekcję z planów największych unijnych gospodarek wyciągną polskie władze - pisze Paweł Jabłoński w komentarzu "Rzeczpospolitej".
Pamiętajmy, że w Polsce deficyt finansów publicznych liczony w stosunku do produktu krajowego jest i prawdopodobnie będzie i tak znacznie większy, niż przewidują to kryteria z Maastricht oraz to, co te trzy (Niemcy, Francja i Włochy) wielkie europejskie kraje planują na kolejny rok. Polska nie ma tak szerokiego jak one pola manewru - przestrzega autor komentarza. Przykładowo znaczące zwiększenie długu publicznego w naszych warunkach może spowodować istotny wzrost stóp procentowych - podkreśla.
Zdaniem publicysty, w Polsce niebezpieczne byłyby zwłaszcza próby rozruszania gospodarki przez zwiększenie wydatków publicznych, jak to planują Włochy. Nasza reforma publiczna powinna zmniejszać fiskalizm, ale ważniejsza jest konieczność powstrzymania marnotrawienia publicznego pieniądza przede wszystkim w różnych niekontrolowanych agencjach rządowych i w bezproduktywnym podtrzymywaniu nierentownych państwowych molochów - konkluduje Jabłoński.