To nie pierwszy przypadek agresji policjantów. Sprawdziliśmy, jak reagowali politycy PiS
Po tym, jak na czołówki wróciła sprawa zabójstwa Igora Stachowiaka, opozycja domaga się dymisji wiceministra nadzorującego policję. Kiedy w opozycji było PiS, politycy tej partii podobnie reagowali na przypadki agresji policji.
"Musimy absolutnie jak najszybciej wyjaśnić tę sprawę" - to marszałek Senatu Stanisław Karczewski. "Trwa procedura zwolnienia policjanta" - to rzecznik policji Mariusz Ciarka. "Sprawa nie zostanie zamieciona pod dywan" - to z kolei wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. "Mariusz Błaszczak, minister spraw wewnętrznych polecił również Komendantowi Głównemu Policji, aby wdrożyć procedurę zwolnienia ze służby policjanta, który używał tasera już w komisariacie policji" - brzmi oświadczenie MSWiA.
To nie komentarze z 2016 roku, kiedy po zatrzymaniu przez wrocławskich policjantów zmarł 25-letni Igor Stachowiak. To wypowiedzi z ostatnich kilkudziesięciu godzin, wywołane reportażem Wojciecha Bojanowskiego z TVN, który ujawnił nagrania z komisariatu. Dopiero po tym we wrocławskiej i dolnośląskiej policji posypały się dymisje.
PO chce dymisji
Działania ministrów krytykują nawet sami policjanci. W oświadczeniu związek zawodowy funkcjonariuszy ocenia, że decyzja o zwolnieniu policjanta, który nadużywał paralizatora, powinna zapaść nie w MSWiA pod wpływem doniesień medialnych, ale zaraz po zdarzeniu. "Nie wyjaśnienie tej sprawy od roku jest ciosem w wizerunek policji i obrazem funkcjonowania organów ścigania" - piszą.
Wyjaśnień domaga się opozycja, politycy PO zażądali już dymisji wiceministra Jarosława Zielińskiego, który nadzoruje policję. Już pojawiają się głosy, że to kolejny objaw szaleństwa "totalnej opozycji". "Wiadomości" większą część materiału poświęconego śmierci Igora Stachowiaka poświęciły przypadkom brutalności policji za rządów PO. Wówczas politycy PiS robili dokładnie to samo, co dziś robią politycy PO.
List Kaczyńskiego
W lutym 2015 roku Jarosław Kaczyński ocenił, że coraz częściej dochodzi do "łamania w Polsce podstawowych praw obywatelskich przez policję". To słowa z listu, który prezes PiS napisał do ówczesnej Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Ireny Lipowicz. W długim piśmie wskazywał, że policja nadużywa przemocy, czego dowodem są m.in. zajścia pod siedzibą JSW.
Górnicy próbowali wedrzeć się do siedziby władz spółki, szybko dołączyli kibole. Policja zareagowała gumowymi kulami. "Najwyraźniej broń palna używana jest w celu zastraszenia demonstrantów, a nie dla ochrony życia, zdrowia lub mienia znacznej wartości" - oceniał Kaczyński. Sąd ocenił sytuację inaczej, bo kilkoro najbardziej agresywnych prawomocnie skazano.
W obronie Wiplera
Jarosław Kaczyński broni też... swojego byłego posła Przemysława Wiplera, który niedawno wycofał się z polityki. Wiplera prawomocnie skazano za pobicie policjantki. Tak pisał o tym wydarzeniu Jarosław Kaczyński: "scenę bicia pałką leżącego na ziemi bezbronnego mężczyzny". Ocenił to jako przykład "bezprawnych i godzących w elementarne prawa obywateli" działań.
W kwietniu 2015 roku podczas przesłuchania na komendzie w Kutnie dwukrotnie postrzelono 29-letniego mężczyznę, który zmarł w wyniku obrażeń. "W państwie prawa ludzie nie powinni ginąć na policji, a zwłaszcza w czasie przesłuchania" - pisał po tym tragicznym zdarzeniu polityk PiS Janusz Wojciechowski. Wysłał specjalne pismo do ówczesnego Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta. Informował o swoich wątpliwościach, apelował o szczególny nadzór i dokładnie wyjaśnienie sprawy.
Czasy opozycji, czasy władzy
W maju 2015 roku w Knurowie zginął 27-letni kibic, trafiony gumowym pociskiem w szyję. W mieście przez kilka dni dochodziło do zamieszek. Na miejsce pojechał poseł PiS Piotr Pyzik. "Będziemy domagać się wyjaśnień, bo sytuacja jest niejasna" - zapewniał polityk PiS.
W przypadku Igora Stachowiaka przez rok nikt nie poniósł konsekwencji, i pewnie gdyby nie reportaż Wojciecha Bojanowskiego jeszcze długo by nie poniósł. Na drugim biegunie jest sprawa samobójczej śmierci Roberta Pazika, skazanego w sprawie porwania Krzysztofa Olewnika. Po tym wydarzeniu do dymisji podał się minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski.
Będąc w opozycji politycy Prawa i Sprawiedliwości przejawiali ogromną troskę o pokrzywdzonych (lub rzekomo pokrzywdzonych) przez policję. Bez ogródek umieszczali przypadki przemocy funkcjonariuszy w politycznym kontekście. Teraz to samo robi opozycja.