To nie kryzys. To zapaść służby zdrowia. Dramat w Wielkiej Brytanii
Zapaść w brytyjskiej służbie zdrowia trwa i weszła w kolejną fazę. Średni czas oczekiwania na karetkę wynosi obecnie 54 minuty, jest najdłuższy w historii i trzykrotnie wyższy od zakładanego. W ostatnich dniach doszło do przypadku, gdy 92-letni schorowany mężczyzna czekał na ambulans... 14 godzin. Zdarza się, że pacjenci umierają, czekając na pomoc przed szpitalem.
Sytuacja jest dramatyczna. Dla osób z atakami serca czy wylewem czekanie przez prawie godzinę na przyjazd ratowników może się okazać zabójcze. Według najnowszego raportu średni czas oczekiwania to obecnie 53 minuty i 54 sekundy.
Nawet połączenie się z infolinią ratunkową jest wyzwaniem, jeszcze rok temu czas oczekiwania na połączenie z pracownikiem obsługującym infolinię wynosił 56 sekund, obecnie czas oczekiwania jest siedmiokrotnie dłuższy. Kilka minut oczekiwania w przypadku choćby wypadków drogowych czy innych zdarzeń mających priorytet będzie skutkować wieloma dramatami.
Brytyjska służba zdrowia w kryzysie
Brytyjskie media nie mają wątpliwości, że służba zdrowia jest na kolanach. Kilka dni temu miejscowe media donosiły, że tylko w domach opieki i szpitalach zabraknie wkrótce 120 tysięcy pracowników. Jeszcze przed czasami koronawirusa placówki usilnie poszukiwały pracowników, a wkrótce sytuacja będzie wręcz tragiczna.
W najbliższych kilku miesiącach wszyscy pracownicy służby zdrowia mają być zaszczepieni. Obecnie 120 tysięcy osób nie przyjęło jeszcze szczepionki, co za kilka miesięcy będzie skutkowało zwolnieniem. Część osób odchodzi już teraz, część zaszczepionych pracowników również zmienia pracę w proteście przeciwko rządowym wymaganiom dotyczących ich niezaszczepionych koleżanek i kolegów.
Właściciele domów opieki biją na alarm, już wkrótce ich podopieczni zostaną bez pomocy, a wiele placówek będzie musiała zostać zamknięta.
Jakby tego mało, teraz pojawiły się zatrważające dane dotyczące czasu oczekiwania na pomoc. - W normalnym roku każda z tych statystyk byłaby jak bijący alarm. Weźmy pod uwagę, że zima dopiero nadchodzi, a system opieki zdrowotnej już jest niewydolny. Poza tym cały czas zmagamy się z COVID-19. Służba zdrowia jest na kolanach - uważa analityczka King's Fund Deborah Ward.
Wielogodzinny czas oczekiwania na karetkę
Brytyjski minister zdrowia Sajid Javid uważa, że brak wizyt lekarskich w czasie pandemii powoduje zwiększoną presję w innych sektorach służby zdrowia, w tym przypadku spowodowało to niewydolność linii ratunkowej i zespołów karetek pogotowia.
Brytyjskie media podają sporo przykładów ostatnich wydarzeń. 82-letnia Margaret Root, która doznała udaru, czekała na karetkę sześć godzin, a później kolejne trzy godziny spędziła w karetce, zanim została przyjęta do szpitala.
Pacjent z zawałem serca zmarł w ambulansie po pięciu godzinach oczekiwania przed Worcestershire Royal Hospital. Kolejna osoba zmarła po godzinie oczekiwania. W tym przypadku był to przypadek pierwszej kategorii - czyli zagrażającej życiu i wymagającej niezwłocznej pomocy.
W nagłych sytuacjach każda minuta zwłoki obniża szanse poszkodowanych na przeżycie, tymczasem średni czas na przyjazd karetki do przypadków pierwszej kategorii to 9 minut i 20 sekund. W przypadku zawałów serca każda kolejna minuta opóźnienia zmniejsza szanse przeżycia pacjenta o 10 procent. W wielu przypadkach medycy przyjeżdżają na miejsce, gdy jest już za późno.
Wojsko i policja na pomoc
Sytuacja jest na tyle zła, że w Walii i Szkocji dyrektorzy szpitali poprosili o pomoc wojsko i policję. - Każdego dnia są setki połączeń na infolinię alarmową, gdy już wiadomo, że nie ma żadnej dostępnej karetki do wysłania. Pacjenci czekają zbyt długo, przez co są narażeni na wielkie ryzyko. Oznacza to, że w ciągu 12-godzinnej zmiany możemy wyjechać obecnie do dwóch-trzech przypadków, wcześniej było to do ośmiu wyjazdów - powiedział Richard Webber z College of Paramedics. - Wielu naszych kolegów pracuje tu 20-30 lat. Nigdy wcześniej nie doświadczyli takiej sytuacji, z jaką mamy do czynienia obecnie.
Rachel Harrison z unii pracowników medycznych nie ma wątpliwości, że najgorsze dopiero nadchodzi. - Ministrowie kompletnie zignorowali głosy płynące z naszego środowiska. Jeśli nie zostaną podjęte szybkie i poważne działania, w zimie będziemy świadkami katastrofy.
Brytyjskie media piszą o najnowszym przypadku, który jest kolejnym przykładem trwającej zapaści. 92-letni Cyril Pepper czekał na karetkę 14 godzin. Mężczyzna, który sześć lat temu doznał udaru, przewrócił się w kuchni. Zdołał zadzwonić po pomoc, ale przeleżał kilkanaście godzin na podłodze, zanim nadeszła pomoc. Najwięcej dramatycznych sytuacji ma miejsce w piątek, gdy nawet w przypadku zawałów serca, czyli w przypadkach o wyższym priorytecie, czas oczekiwania wynosi ponad godzinę.