To naprawdę się dzieje. Polska sugerowała to prawie rok temu
Kolejne obietnice Zachodu czy realna pomoc dla Ukrainy? Po "pancernym" spotkaniu w niemieckiej bazie Ramstein szykuje się "lotnicza" narada grupy kontaktowej NATO. – O ile polskie MIG-29 wyruszyłyby na front od razu, o tyle amerykańskie maszyny np. F-16 pojawiłyby się za kilka miesięcy – mówi Wirtualnej Polsce gen. Tomasz Drewniak, były szef Wojsk Lotniczych RP i ekspert fundacji Stratpoints.
Już w lutym odbędzie się kolejne spotkanie krajów wspierających wojskowo Ukrainę w formacie Ramstein. Podczas ubiegłotygodniowej narady prezydent Wołodomyr Zełenski zaapelował o zrobienie wszystkiego, co możliwe, aby zasady zaopatrzenia w broń pomogły powstrzymać rosyjską inwazję.
Myśliwce F-16 trafią na front?
- Spodziewam się, że kolejne spotkania Ramstein przejdą do historii, podejmując decyzję o dostarczeniu Ukrainie rakiet dalekiego zasięgu i samolotów F-16. W waszej mocy jest zagwarantowanie takiej artylerii i takich samolotów, które zniszczą terror. W waszej mocy jest zapewnienie zwycięstwa – powiedział Zełenski. O ile ostatnia narada w Ramstein została w Kijowie nazwana "pancerną", kolejna ma być "lotnicza".
W międzyczasie pojawiły się również sygnały mogące wskazywać, że Zachód coraz bardziej przychylnie patrzy na przekazanie myśliwców Ukrainie. Jak powiedział ostatnio wiceszef MSZ Holandii Wopke Hoestra, jego kraj jest gotowy rozważyć prośbę o dostawę F-16, jeśli poprosi o nie Kijów.
A we wtorek po południu pojawił się wpis w mediach społecznościowych rzecznika Dowództwa Sił Powietrznych Ukrainy Jurija Ignata. "Stany Zjednoczone zdecydowały o typie samolotu, który zostanie dostarczony Siłom Powietrznym Ukrainy. Nasi piloci pojechali już do Stanów Zjednoczonych, a środki na szkolenie zostały już rozdysponowane" - napisał Ignat. Jak na razie ani Biały Dom, ani Pentagon nie odniosły się do jego słów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według portalu Defence24.pl, deklaracja ta może oznaczać nowe otwarcie, choć nie ma jeszcze szczegółów. Przed konferencją w Ramstein pojawiały się jednak nieoficjalne sygnały o możliwej dostawie do Ukrainy np. MiG-29 ze Słowacji. Z kolei holenderskie F-16 mogłyby albo zastąpić posowieckie myśliwce na Słowacji, albo trafić do Ukrainy.
"Lepszy efekt byłby po przekazaniu MIG-ów"
Zdaniem gen. Tomasza Drewniaka, który w latach 2016-2017 był Inspektorem Sił Powietrznych RP, deklaracja o przekazaniu F-16 jest ważna, ale dopiero kompleksowa i całościowa pomoc w tym zakresie przyniesie wymierny efekt Ukrainie.
- Gdyby Polska dogadała się ze Słowacją i zostałyby przekazane wszystkie nasze i słowackie MIG-i, w sumie ok. 40-45 samolotów, to byłaby już spora siła. Przede wszystkim MIG-29 to maszyny, które Ukraina bez żadnego dodatkowego treningu jest w stanie od razu obsługiwać. Ma do nich zapas części, przeszkolonych pilotów i w zasadzie całą infrastrukturę. Samoloty trafiłyby na Ukrainę, miałyby przemalowane barwy, jeden dzień szkolenia i następnego dnia pojawiłyby się na ukraińskim niebie– mówi Wirtualnej Polsce gen. Tomasz Drewniak.
Jak dodaje, co z tego, że Holandia przekaże swoje F-16, skoro będzie je trzeba rozkonserwować, zdjąć część wyposażenia, przeszkolić ukraińskich techników i pilotów.
- Dodatkowo trzeba będzie dostarczyć sprzęt hangarowo-lotniskowy i części zamienne. A Holandia się tego już w dużym stopniu pozbyła, bo wiedziała, że przejmuje F-35. Zanim maszyny pojawią się na ukraińskim niebie, miną miesiące, jeśli nie lata. Zupełnie odwrotnie jak w przypadku MIG-ów – zauważa ekspert fundacji Stratpoints.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W Polsce już w marcu ubiegłego roku, na początku rosyjskiej agresji, rozpoczęła się dyskusja, czy przekazać Ukrainie posowieckie myśliwce MiG-29. Mówiło się o liczbie 28 maszyn. Polska chciała je przekazać w zamian za pojawienie się w naszym kraju amerykańskich F-16.
"Nie trzymajmy posowieckiego sprzętu w magazynach"
Inicjatywa wywołała ogromne zamieszanie i nie spotkała się z akceptacją USA. Temat wrócił w grudniu 2022 r. Według doniesień "Gazety Wyborczej" Polska ponownie zaczęła rozważać przekazanie Ukrainie samolotów MiG-29 z 22. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Malborku. Ile samolotów miałoby trafić do Ukrainy – tego nie wiadomo. Nieoficjalnie mówiło się o sześciu MiG-ach i dostawie części zamiennych. Oficjalnie Ministerstwo Obrony Narodowej nie zabrało głosu w tej sprawie.
Zdaniem gen. Tomasza Drewniaka, dalsze utrzymywanie poradzieckiego sprzętu w Polsce, czy to samolotów, czy czołgów, nie ma sensu.
- Za trzy, cztery lata wyślemy go na złom. Przekażmy więc Ukrainie. Zrobimy dużo dobrego, a sobie ułatwimy sprawę. Podobnie z czołgami. Jeśli nasz kraj przekaże ok. 100 czołgów T-72, to one będą bardziej efektywnie wykorzystane niż 14 Leopardów. Po prostu będzie ich na froncie więcej – ocenia rozmówca WP.
Jak podkreśla, polskie MIG-29, gdyby pojawiły się na froncie, można byłoby traktować w 100 procentach jako broń defensywną, która dałaby przede wszystkim wytchnienie mieszkańcom Ukrainy.
- Oprócz rosyjskich ataków rakietami balistycznymi i hipersonicznymi, MIG-29 z resztą ataków rakietowych spokojnie by sobie poradził. Ustawienie trzech-czterech stref dyżurowania tych samolotów w powietrzu spowoduje, że nic w głąb Ukrainy ze strony Rosjan nie przeleci. Dzięki temu ludzie mieliby prąd, gaz, ciepłą wodę itd. Te samoloty nie są co prawda w stanie rzucić Rosjan na kolana, ale spowodują, że ich ataki rakietowe będą skazane na niepowodzenie – ocenia gen. Tomasz Drewniak.
Jego zdaniem, Zachód wstrzymuje się z dostawami samolotów, ze względu na obawę o eskalację konfliktu ze strony Putina.
- Wewnętrzna narracja w Rosji jest taka, że Putin nie walczy z Ukrainą, ale z Zachodem na ukraińskiej ziemi. Gdyby się zdarzyło, że samolot albo wystrzelony z niego pocisk pojawiłyby się na terenie Federacji Rosyjskiej, np. blisko granicy pod Biełgorodem, to w rosyjskich mediach non stop byłby przekaz, że to Zachód atakuje Rosję. Stąd cały czas rozterka i polityczne dyskusje: jak pomóc Ukrainie, a równocześnie nie dawać pożywki Putinowi. Tyle że trwa już za długo i jest to coraz bardziej niepoważne. Ukraina potrzebuje samolotów tu i teraz – podsumowuje gen. Tomasz Drewniak.
Przed wybuchem wojny Ukraina dysponowała 80 samolotami MiG-29, ale w czasie działań wojennych utraciła przynajmniej połowę z nich (według danych na początku grudnia). Rosja ma przewagę w powietrzu nad linią frontu, ale nie na terenie całej Ukrainy. Celem rosyjskich ataków z powietrza jest zniszczenie ukraińskiej infrastruktury, a także osłabienie ukraińskiej obrony przeciwlotniczej, aby w przyszłości nie stanowiła zagrożenia dla sił powietrznych Rosji.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski