To największy morski cmentarz. Jest na Bałtyku

70 lat temu u polskich wybrzeży zginęło 20 tys. ludzi.

Obraz

/ 8U polskich wybrzeży

Obraz
© PAP/DPA

Mija 70. rocznica serii największych tragedii morskich w historii. Pod koniec II wojny światowej, na pokładach trzech statków, w wodach południowego Bałtyku utonęło około 20 tys. Niemców, którzy uciekali z Pomorza i Prus Wschodnich przed Armią Czerwoną. Dla porównania, bilans katastrofy "Titanica" to 1,5 tys. ofiar. Miejsca, gdzie radzieckie okręty podwodne storpedowały przepełnione do granic możliwości jednostki, uznawane są za największe morskie cmentarzyska.

10 lutego 1945 r. na wysokości Ustki zatonął transportowiec "Steuben", niespełna dwa tygodnie wcześniej niedaleko Łeby "Wilhelm Gustloff", a w kwietniu na północ od Władysławowa "Goya". Niewielu uciekinierów udało się uratować. Do dziś trwają spory na temat tego, czy w Polsce powinno się czcić pamięć niemieckich ofiar. Wśród nich byli bowiem cywile (w tym kobiety i dzieci), ale także żołnierze Wehrmachtu, marynarze U-bootów i wysocy funkcjonariusze III Rzeszy.

Na zdjęciu: Wystawa fotografii statku "Wilhelm Gustloff" w niemieckiej Lubece otwarta 28 stycznia 2015 r.

(WP, jast)

/ 8Akcja "Hannibal"

Obraz
© wikimedia.org

21 stycznia 1945 r. Karl Dönitz, naczelny dowódca Kriegsmarine nakazał rozpoczęcie gigantycznej operacji "Hannibal" (od rzymskiego powiedzenia "Hannibal ante portas!" - "Wróg u bram"). Chodziło o ewakuację drogą morską niemieckich żołnierzy oraz cywili z Kurlandii, Prus Wschodnich oraz z okolic Gdańska w obliczu zbliżania się do tych terenów oddziałów 2 i 3 Frontu Białoruskiego oraz 1 Frontu Nadbałtyckiego.

Niemcy uznali akcję za sukces, bo na pokładach setek różnych jednostek, udało im się przewieźć ponad 1,5 mln ludzi. Była to największa morska ewakuacja w historii. Jednak dla uciekinierów z "Gustloffa", "Steubena" i "Goyi" rozkaz Dönitza okazał się "wyrokiem śmierci". Skala trzech katastrof była tak duża, że przeraziła władze III Rzeszy, które nie informowały początkowo o liczbie ofiar. Nie chciano jeszcze bardziej osłabiać morale społeczeństwa. Dopiero po wojnie Niemcy zdali sobie sprawę z ogromu tragedii na Bałtyku i uznali ją - obok zbombardowania Drezna - za najgorszą wśród skutków II wojny światowej dla swojego narodu.

Na zdjęciu: Niemieccy uchodźcy na Morzu Bałtyckim w czasie operacji "Hannibal".

/ 8"Wilhelm Gustloff" - 9 tys. ofiar

Obraz
© wikimedia.org

Jako pierwszy na dnie Bałtyku spoczął motorowiec "Wilhelm Gustloff", który nosił imię działacza NSDAP, zabitego przez żydowskiego studenta trzy lata po dojściu do władzy Adolfa Hitlera. Statek zbudowano w 1937 r. jako luksusowy wycieczkowiec i do wybuchu wojny był on dumą nazistów i narzędziem propagandy, bo w rejsy - za niewielką opłatą - wypływali robotnicy, budujący potęgę III Rzeszy. Tuż przed atakiem na Polskę "Wilhelm Gustloff" został wcielony do Kriegsmarine i najpierw transportował rannych żołnierzy, a później w Gdyni (niemieckim Gotenhafen) służył jako pływające koszary dla załóg okrętów podwodnych Kriegsmarine.

Jednostka, włączona do operacji "Hannibal", wypłynęła w swój ostatni rejs 30 stycznia 1945 r. z Gdyni. Na pokładzie było ok. 1,5 tys. żołnierzy i ponad 8 tys. cywili. Wieczorem na wysokości Łeby oświetlony statek zauważyła załoga radzieckiego okrętu podwodnego "S-13", którym dowodził kapitan Aleksander Marinesko. Trzy torpedy przesądziły o losie "Gustloffa", który zatonął w nieco ponad godzinę. Na pokładzie wybuchła panika i walka o miejsce w szalupach. Część ludzi zginęła od wybuchów torped, a ci, którzy wpadli do lodowatej wody z powodu hipotermii. Niemieckie statki, które płynęły w tym samym konwoju, uratowały tylko około 900 osób.

Na zdjęciu: "Wilhelm Gustloff" w Gdańsku we wrześniu 1939 r.

/ 8"Steuben" - 3,6 tys. ofiar

Obraz
© wkimedia.org

Nie minęły dwa tygodnie, gdy radziecki okręt podwodny "S-13" znów zaatakował. Tym razem celem był transportowiec "Steuben". Został zwodowany w 1922 r. jako "München" i należał wtedy do najbardziej luksusowych parowców pasażerskich. W czasie II wojny światowej wykorzystywany był jako okręt-baza szkoleniowa dla niemieckich marynarzy w Kilonii i Gdańsku, a od 1944 r. jako statek szpitalny i transportowy.

9 lutego 1945 r. "Steuben" wypłynął do Rzeszy z portu w Pilawie (teraz to Bałtijsk). Na jego pokładzie było prawie 4,3 tys. uciekinierów, z czego połowę stanowili żołnierze. Tuż po północy (już 10 lutego), kiedy jednostka znajdowała się na północ od Ustki, Rosjanie z "S-13" wzięli ją za krążownik "Emden". Dwie torpedy trafiły w kadłub i wywołały serię wybuchów amunicji oraz kotłowni. Pożar uniemożliwił jakąkolwiek organizację akcji ratunkowej. Po kilku minutach "Steuben" położył się na prawą burtę, a po kwadransie zatonął. W ostatnim rejsie towarzyszyły mu dwa mniejsze okręty, których załogi wyciągnęły z wody ok. 600 osób.

Na zdjęciu: "Steuben" w porcie w Szczecinie w 1939 r.

/ 8"Goya" - 7 tys. ofiar

Obraz
© wikimedia.org

Trzecim statkiem, którego wrak stał się wielkim cmentarzyskiem na dnie Bałtyku jest "Goya". Jednostka, wybudowana w 1940 r. w Norwegii, od początku służyła Kriegsmarine jako wojskowy transportowiec i okręt-baza. W operacji "Hannibal" statek przewoził rannych i uciekinierów przede wszystkim z Pomorza.

16 kwietnia 1945 r. "Goya" wypłynął z Zatoki Gdańskiej w towarzystwie dwóch mniejszych transportowców. Kilkanaście mil morskich na północ od Rozewia niemiecki konwój zauważył radziecki podwodny stawiacz min "L-3", który był uzbrojony w torpedy. Dwie z czterech trafiły w kadłub "Goyi" i wywołały potężne eksplozje, które przełamały jednostkę na pół. Statek zatonął po zaledwie siedmiu minutach, co uniemożliwiło ewakuację. Uratowano tylko niespełna 200 osób z ponad 7 tys., które znajdowały się na pokładzie.

Na zdjęciach: "Goya" w stoczni w Oslo w 1940 r. oraz w malowaniu ochronnym w 1945 r. w Zatoce Gdańskiej.

/ 8Bohaterowie ZSRR

Obraz
© wikimedia.org

W Niemczech pojawiają się co jakiś czas głosy osób, które domagają się uznania zatopienia trzech transportowców za zbrodnię wojenną. Jednak większość historyków - także niemieckich - uważa, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem wojennym. Układ londyński z 1936 r. pozwalał Rosjanom na storpedowanie okrętów wojennych, które szły w konwoju. Wbrew często powtarzanym opiniom, również "Goya" nie miał statusu statku szpitalnego, ale wojskowego transportowca.

Aleksander Marinesko - dowódca okrętu podwodnego "S-13", który zatopił statki "Wilhelm Gustloff" i "Steuben", został nazwany najsłynniejszym z radzieckich podwodniaków. Pośmiertnie otrzymał tytuł Bohatera Związku Radzieckiego, a jego pomniki wzniesiono w Kaliningradzie, Kronsztadzie i Petersburgu.

Dowodzący radzieckim okrętem "L-3", Władimir Konowałow za zatopienie "Goyi" też został nagrodzony tytułem Bohatera Związku Radzieckiego.

Na zdjęciu: Replika nadbudówki łodzi podwodnej "S-13" w Niżnym Nowogrodzie.

/ 8Odkrycia wraków

Obraz
© Urząd Morski w Gdyni

W przeciwieństwie do długich poszukiwań "Titanica" odnalezienie "Wilhelma Gustloffa" nie było trudne, bo pozycja wskazana przez kapitana Marinesko była zaskakująco dokładna. Po raz pierwszy lokalizację wraku potwierdzono już kilka lat po wojnie. Leży on na głębokości ok. 47 metrów, 19 mil na północny wschód od Łeby.

Niełatwe było odnalezienie natomiast dwóch pozostałych jednostek. Niemiecka eskorta "Goyi", w czasie ucieczki z uratowanymi rozbitkami, błędnie odnotowała miejsce tragedii. Pokryty rybackimi sieciami wrak został odkryty dopiero 26 sierpnia 2002 r. przez polskich nurków. Rok później międzynarodowa ekspedycja na pokładzie statku "Fritz Reuter" potwierdziła pozycję przy użyciu sonaru trójwymiarowego. "Goya" spoczywa na głębokości ok. 75 metrów na wysokości Rozewia.

Miejsce zatonięcia "Steubena" nieznane było natomiast aż do 2004 r. To wtedy, na północ od Ławicy Słupskiej, wrak odnalazł ORP "Arctowski". Jednostka leży na głębokości ponad 70 metrów.

Na mapie: lokalizacja wraków zatopionych transportowców.

/ 8Grabieże

Obraz
© wikimedia.org

Zdaniem ekspertów, wraki "Steubena" i "Goyi" nie były ograbione i nielegalnie eksplorowane. Inaczej wygląda to w przypadku "Gustloffa". W latach 50. ubiegłego wieku splądrowali go Rosjanie, którzy mieli we wraku poszukiwać Bursztynowej Komnaty. Kiedy nic nie znaleźli wysadzili jednostkę, niszcząc rufę i część dziobową. Wszystko wskazuje na to, że wcześniej zabrali stamtąd wiele przedmiotów, które trafiły do prywatnych kolekcji. Tak było m.in. z dzwonem okrętowym i bulajem, wyciętym z poszycia kadłuba.

Polska uznała wraki za mogiły wojenne. Zakazane jest nurkowanie w promieniu 500 m od nich.

Na zdjęciu:Ekspedycja naukowa w pobliżu wraku "Steubena".

Wybrane dla Ciebie

Trójkąt Lubelski potępia atak rosyjskich dronów na Polskę
Trójkąt Lubelski potępia atak rosyjskich dronów na Polskę
"Na radarze nagle pojawiły się kropki". Bundeswehra widziała drony
"Na radarze nagle pojawiły się kropki". Bundeswehra widziała drony
Morze ludzi na ulicach. Wielkie protesty we Francji
Morze ludzi na ulicach. Wielkie protesty we Francji
Kadyrow ciężko chory. FSB monitoruje stan jego zdrowia
Kadyrow ciężko chory. FSB monitoruje stan jego zdrowia
Nawrocki w Krzesinach. "Prezydent jest i będzie z polskim żołnierzem"
Nawrocki w Krzesinach. "Prezydent jest i będzie z polskim żołnierzem"
Ponad 600 funkcjonariuszy w akcji poszukiwawczej dronów. MSWiA podaje szczegóły
Ponad 600 funkcjonariuszy w akcji poszukiwawczej dronów. MSWiA podaje szczegóły
Putin to powtórzy? Szef Biura Polityki Międzynarodowej wskazuje, co może się stać
Putin to powtórzy? Szef Biura Polityki Międzynarodowej wskazuje, co może się stać
Amerykańskie media: Słabość Trumpa i próba NATO
Amerykańskie media: Słabość Trumpa i próba NATO
Zabójstwo Kirka. Trump zapowiedział odwet na lewicowych organizacjach
Zabójstwo Kirka. Trump zapowiedział odwet na lewicowych organizacjach
Sikorski: Atak dronów na Polskę to test całego NATO
Sikorski: Atak dronów na Polskę to test całego NATO
Zamach na Charliego Kirka. Zabójca na wolności
Zamach na Charliego Kirka. Zabójca na wolności
Niemcy testują system ostrzegania. Ważna wiadomość też dla Polaków
Niemcy testują system ostrzegania. Ważna wiadomość też dla Polaków