To największy kompleks Jarosława Kaczyńskiego?
Jarosław Kaczyński ma kompleks wynikający z faktu, że elity raczej go odrzucają. Dlatego każdy, kogo można zaliczyć do elit i kto popiera Prawo i Sprawiedliwość, jest hołubiony - piszą Andrzej Stankiewicz i Piotr Smilowicz w tygodniku "Newsweek". Kto znajduje się w gronie propisowskich intelektualistów i kto ma największy wpływ na Jarosława Kaczyńskiego?
26.04.2011 | aktual.: 26.04.2011 10:30
Żegnając się z PiS, Ludwik Dorn stwierdził, że Jarosław Kaczyński jest jak sułtan otoczony dworem eunuchów . Trudno dziś znaleźć w PiS polityka, który byłby dla lidera partnerem politycznym i intelektualnym, z którego zdaniem chciałby się liczyć. Ale Kaczyński nie jest zamknięty na podszepty doradców. Ról jego politycznych partnerów nie pełnią politycy, ale nieformalni doradcy ze środowisk intelektualnych i naukowych.
Prezes ma szczególne upodobanie do socjologów i filozofów. Według rozmówców tygodnika, największy wpływ na Kaczyńskiego ma prof. Ryszard Legutko - krakowski filozof, wykładowca Uniwersytetu Jagielońskiego. Dzięki szefowi PiS Legutko został kolejno wicemarszałkiem senatu, szefem resortu edukacji, ministrem w kancelarii Lecha Kaczyńskiego, a ostatnio europosłem.
W gronie intelektualistów wiernych PiS są także historyk, prof. Ryszard Terlecki, światowej sławy historyk starożytności prof. Maria Dzielska i znawca Rosji prof. Andrzej Nowak. Poważany jest także socjolog, Zdzisław Krasnodębski oraz prof. Andrzej Zybertowicz, ekspert od służb specjalnych.
Rozmówcy tygodnika przyznają także, że Kaczyński ceni sobie poparcie prof. Jadwigi Staniszkis, ale nie traktuje jej, jak swojego doradcy. Dystans lider PiS odczuwa też wobec poety Jarosława Marka Rymkiewicza.
Czemu prezes tak ceni profesorów i intelektualistów? Według rozmówców "Newsweeka" lider PiS uważa, że władca powinien mieć nadwornych myślicieli. - Ale jest w tym także osobisty kompleks. Kaczyński żałuje, że sam nie zrobił habilitacji i nie został profesorem. Niewątpliwie ma odpowiednie kwalifikacje intelektualne. Dlatego dobrze rozumie się z naukowcami - uważa jeden z rozmówców tygodnika.