"To miasto przemocy" - artysta krytykuje władze
Chiński artysta i dysydent, Ai Weiwei, przypuścił po raz pierwszy od swego uwolnienia pod koniec czerwca atak na chińskie władze. Oskarżył je o odmawianie obywatelom podstawowych praw. Zrobił to w komentarzu opublikowanym na stronie internetowej "Newseeka".
29.08.2011 | aktual.: 29.08.2011 14:36
W materiale poświęconym jest głównie stolicy Chin. Ai, którego aresztowanie wywołało oburzenie na świecie, pisze, że Pekin jest "miastem przemocy".
Artysta krytykuje władze za szerzącą się korupcję, za system sądowniczy i politykę wobec napływowych pracowników traktowanych jak niewolnicy.
Komentarz Ai Weiweia, jak pisze Reuters, jest znakiem jego rosnącego zniecierpliwienia surowymi warunkami, na jakich uwolniono go za kaucją po 81 dniach przetrzymywania w nieznanym miejscu. Ten obecnie najbardziej znany chiński dysydent nie ma prawa opuszczania Pekinu.
Warunkiem uwolnienia artysty jest też zakaz udzielania przez niego wywiadów dziennikarzom, spotkań z cudzoziemcami, korzystania z internetu i kontaktowania się z działaczami praw człowieka przez rok - powiedziało Reuterowi źródło zaznajomione ze sprawą Weiweia. Mimo to artysta występował na Twitterze w obronie więzionych dysydentów.
"Pekin mówi obcokrajowcom, że mogą zrozumieć miasto (...). Urzędnicy, którzy noszą garnitury i krawaty jak wy, mówią, że możemy robić interesy. Lecz odmawiają nam podstawowych praw" - napisał Weiwei w "Newsweeku".
Przypomniał też czas swego uwięzienia, gdy jego żona bezskutecznie codziennie próbowała się dowiedzieć, gdzie jest jej mąż, kierując petycje do władz i telefonując na policję. Za "najgorszą rzecz w Pekinie" Ai Weiwei uznał to, że "nie można nigdy ufać systemowi sądowniczemu".
Artysta potwierdził agencji Reutera, że napisał taki komentarz, mówiąc, że powstał on na podstawie jego własnych wrażeń z mieszkania w Pekinie. Dodał, że nie wie, czy pociągnie to za sobą jakieś konsekwencje.
Artysta, który od lat krytykuje władze Chin, został zatrzymany na początku kwietnia, gdy próbował opuścić kraj samolotem. Wywołało to ostre protesty w krajach zachodnich oraz w zagranicznych środowiskach artystycznych.
Jak napisała oficjalna agencja Xinhua, Ai został zwolniony 22 czerwca, bo przyznał się do winy oraz ze względu na cukrzycę, na którą cierpi.
Według rodziny faktycznym powodem zatrzymania artysty była działalność na rzecz praw człowieka i krytyka władz. 54-letni artysta naraził się władzom, nazywając chińskich przywódców "gangsterami". Prowadził też kampanię społeczną, która miała zmusić rząd do opublikowania pełnej liczby ofiar trzęsienia ziemi w Syczuanie w 2008 roku.
Ai jest m.in. współtwórcą narodowego stadionu w Pekinie, zwanego Ptasim Gniazdem.