Polska"To jeszcze nie koniec" - pielęgniarki po wyjściu z kancelarii premiera

"To jeszcze nie koniec" - pielęgniarki po wyjściu z kancelarii premiera

Cztery pielęgniarki, które od ubiegłego
wtorku okupowały kancelarię premiera, po południu
zdecydowały się ją opuścić. Wcześniej odbyły godzinną rozmowę z premierem Jarosławem Kaczyńskim. Nie ma żadnych deklaracji rządu, w środę dalszy ciąg rozmów - powiedziała szefowa
Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych
(OZZPiP) Dorota Gardias. Miasteczko namiotowe pozostanie, a pielęgniarki nie przerwą głodówki.

"To jeszcze nie koniec" - pielęgniarki po wyjściu z kancelarii premiera
Źródło zdjęć: © PAP

26.06.2007 | aktual.: 26.06.2007 19:20

Galeria

[

]( http://wiadomosci.wp.pl/protest-pielegniarek-nie-slabnie-6038692093846145g )[

]( http://wiadomosci.wp.pl/protest-pielegniarek-nie-slabnie-6038692093846145g )
Protest pielęgniarek nie słabnie

Galeria

[

]( http://wiadomosci.wp.pl/lekarze-walcza-o-podwyzki-6038682820191361g )[

]( http://wiadomosci.wp.pl/pikieta-pielegniarek-6038716305552513g )
Pikieta pielęgniarek

"Jesteśmy w tym samym punkcie, co tydzień temu"

Premier spotkał się z nami, wyciągnął rękę i za to dziękujemy. Ale jesteśmy w tym samym punkcie, co tydzień temu. To nie jest koniec - powiedziała szefowa OZZPiP Dorota Gardias po spotkaniu z premierem. Jak nas traktowano, opowiemy kiedy indziej - dodała.

W środę po godzinie 17:00 rozpoczną się rozmowy rządu ze wszystkimi związkami zawodowymi służby zdrowia. Dorota Gardias zapowiedziała, że pielęgniarki na pewno będą na nich obecne. O godz. 11 odbędzie się spotkanie Zarządu Krajowego OZZPiP.

"Białe miasteczko" pozostanie

Mimo wyjścia pielęgniarek z kancelarii premiera "białe miasteczko" nadal pozostanie, a protestujące w nim pielęgniarki nie przerwą głodówki- oświadczyła rzeczniczka Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Ewa Obuchowska.

W rozmowach z dziennikarzami pielęgniarki mówią, że warunkiem likwidacji obozowiska jest m.in. zagwarantowanie utrzymania 30- proc. podwyżek płac wynikających z ustawy z 2006 r. oraz to, że te podwyżki będą dopisane do pensji zasadniczej, a nie jako dodatki.

Szef rządu przedstawił możliwości finansowania służby zdrowia, ale w dalekiej przyszłości - powiedziała jedna z czterech pielęgniarek.

W rozmowie z pielęgniarkami uczestniczyły posłanki Małgorzata Sadurska, odpowiedzialna za sprawy społeczne i wiceszefowa klubu PiS Jolanta Szczypińska, z zawodu pielęgniarka. Jak poinformował TVN24, był także wicepremier Andrzej Lepper i minister pracy i polityki społecznej, Anna Kalata.

Premier Jarosław Kaczyński przed spotkaniem z pielęgniarkami nazywał okupację sali przez siostry "przestępstwem" i informował media, że będzie o tym musiała zostać zawiadomiona prokuratura.

Pielęgniarki: zostańcie jeszcze z nami

Zostańcie jeszcze z nami - krzyczały siostry do protestujących przed kancelarią premiera. Dorota Gardias była jedną z czterech pielęgniarek, które od tygodnia okupowały jedną z sal w kancelarii premiera. Zaapelowała do osób w miasteczku namiotowym, by nie opuszczali swojego miejsca. Stoi tam ok. 150 namiotów.

Jestem obywatelką mojego kraju i koleżanki też, dlatego nie odrzuca się ręki premiera. Jednak warunkiem spotkania było to, że jeżeli przyjmie nas premier, to my musimy stamtąd (kancelarii premiera - PAP) wyjść- powiedziała Gardias.

Gardias podziękowała wszystkim pielęgniarkom i położnym w całym kraju, tym, którzy stworzyli "namiotowe miasteczko" oraz warszawiakom - za wsparcie. Zapewniła rodziny, że są całe i zdrowe i że będą walczyć do skutku. Chciałybyśmy promować ten zawód, ale nie dana nam jest szansa przez rząd, abyśmy mogli ten zawód promować - powiedziała Gardias.

Cztery pielęgniarki, które opuściły kancelarię premiera, przemieszczały się w ochronie policji i w szpalerze utworzonym przez górników w paradnych strojach. Towarzyszyły im oklaski, wiwaty i śpiew "sto lat" protestujących. Pielęgniarki powitały swoje koleżanki kwiatami.

Pielęgniarki pozostały w siedzibie premiera przy Alejach Ujazdowskich po manifestacji służby zdrowia 19 czerwca. Siostry chciały, by petycję z ich żądaniami przyjął osobiście premier. Gdy tak się nie stało, postanowiły pozostać w jednej z sal kancelarii.

Wszystkie propozycje szefa rządu, by rozmawiać o sytuacji w służbie zdrowia poza kancelarią, w Centrum "Dialog" przy ul. Limanowskiego zostały przez pielęgniarki odrzucone. Siostry nie przybyły na żadne z tych spotkań. Domagały się rozmów w kancelarii premiera.

W poniedziałek o godz. 18 trzy pielęgniarki przebywające w kancelarii: Longina Kaczmarska, Iwona Borchulska, Janina Zaraś rozpoczęły głodówkę. Przebywająca z nimi przewodnicząca OZZPiP Dorota Gardias nie przyłączyła się do głodówki, ponieważ choruje na cukrzycę.

We wtorek rano strajk głodowy rozpoczęła protestująca przed gmachem Halina Peplińska, po godz. 10 przyłączyła się do niej Alicja Aleksiejew z Gorzowa Wielkopolskiego.

Siostry, które są przed kancelarią, podjęły decyzję, że "białe miasteczko" będzie stało tam tak długo, aż zostaną podpisane konkretne umowy z rządem. Pracownicy służby zdrowia domagają się podwyżek płac. Premier powtarza, że by spełnić te oczekiwania konieczne jest referendum w sprawie podniesienia podatków.

Źródło artykułu:PAP
strajkprotestpremier
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)