Plany na wielkie uderzenie Ukrainy. "Na 100 proc."

Coraz częstsze i skuteczniejsze niszczenie rosyjskiego zaplecza, w tym magazynów z amunicją, doprowadziły do tego, że coraz głośniej mówi się o możliwości przejęcia inicjatywy na froncie przez Ukrainę i przeprowadzenia kontrofensywy. Kluczowe miałyby być najbliższe tygodnie. - Ukraina musi przeprowadzić kontruderzenie, żeby mieć na swoim koncie sukces. Tak bardzo potrzebny teraz, bo spada zainteresowanie wojną – ocenia w rozmowie z WP płk Piotr Lewandowski, doświadczony polski oficer, który brał udział w wojnach w Iraku i Afganistanie.

Ukraińcy zyskują przewagę na froncie dzięki wyrzutniom HIMARS
Ukraińcy zyskują przewagę na froncie dzięki wyrzutniom HIMARS
Źródło zdjęć: © East News
Sylwester Ruszkiewicz

Według amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW), Rosjanie zakończyli przerwę operacyjną i próbują wznowić ofensywę w Donbasie. Zdaniem analityków, kilkunastodniowa przerwa nie była jednak wystarczająca, by w pełni zregenerować siły, więc rosyjskie ataki mogą zostać znów wyhamowane. Z kolei, jak przekazał naczelny dowódca sił zbrojnych Ukrainy, gen. Walerij Załużny, tamtejszej armii udało się ustabilizować sytuację na froncie.

"Rosyjska artyleria nie jest tak aktywna"

- Ważnym czynnikiem, sprzyjającym utrzymaniu pozycji i rubieży obrony przez stronę ukraińską, było dostarczenie w odpowiednim czasie wyrzutni M142 HIMARS. Umożliwiają one precyzyjne ataki na stanowiska dowodzenia, magazyny paliw i amunicji na zapleczu rosyjskich sił – podkreślał gen. Załużny.

Osłabienie głównego atutu Rosjan – ich artylerii, która zaczęła mieć problemy z dostawami amunicji i zaczęła strzelać mniej intensywnie, powoduje, że Ukraińcy stanęli przed możliwością przejęcia inicjatywy na froncie i przeprowadzenia kontrofensywy. Dotychczas ukraińskie kontrataki pod Chersoniem czy pod Charkowem, co prawda nie przyniosły przełomowych sukcesów, ale w ostatnim czasie rosyjska artyleria nie jest tak aktywna jak kilka tygodni wcześniej.

Zdaniem płk. Piotra Lewandowskiego, weterana misji w Afganistanie, Iraku i Libanie, stwarza to "okno możliwości" dla ukraińskiej kontrofensywy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Na 100 proc. ukraińska armia przygotowuje się do kontrofensywy. Musiałoby to nastąpić do końca sierpnia, w ciągu kilku najbliższych tygodni. Później okienko się zamknie. Rosjanie niedawno ze swoich 110 batalionowych grup taktycznych wycofali z frontu ok. 25 takich jednostek. Podczas pauzy operacyjnej są one odtwarzane, by mogły później powrócić do walki. Z kolei Ukraina miała ostatnio aktywnych ok. 60 batalionowych grup taktycznych. Zaczyna się to więc wyrównywać. I stwarza szanse do uderzenia ukraińskich wojsk – mówi Wirtualnej Polsce płk Lewandowski.

Ofensywa operacyjna bardziej realna?

I jak podkreśla, jeśli nawet nie będzie to ofensywa strategiczna, która zmieniałaby obraz wojny, to Ukraina powinna wykonać kontruderzenie na szczeblu operacyjnym. – Tak, żeby starać się chociaż odbić Chersoń. Wątpię, żeby jednak Ukraińców stać było na większą operację, skoro brakuje im cały czas sprzętu artyleryjskiego. Na sprzęt z Zachodu czekają bądź szkolą się na nim w Europie. Co z tego, że mają brygady, skoro nie mają silnych odwodów artyleryjskich – ocenia nasz rozmówca.

Zdaniem wojskowych analityków, za przeprowadzeniem sierpniowej ofensywy przemawia również fakt, iż Rosjanie mogą w końcu zaadaptować się do walki z HIMARS-ami. A nawet jeśli rosyjska logistyka poniosła już spore straty, na tyle, że wojska Putina przestaną przesuwać się do przodu, to i tak Ukraińcy mogą mieć problem z odbiciem już straconych ziem.

- Pytanie jakie składy amunicji zostały zniszczone? Jeśli to były duże składy na poziomie dywizji, to Rosjanie mają problem. Jeżeli na poziomie brygady, problem będzie mniejszy. I ile tak naprawdę magazynów z amunicją wybuchło, bowiem liczby podawane przez Ukrainę co najmniej trzeba dzielić na pół. Niemniej jednak HIMARS-y są nieocenione. Rosja ma problem, bo musi magazyny odtwarzać znacznie dalej aniżeli zasięg amerykańskich wyrzutni rakietowych. Ich zdolność do szybkiego zaopatrzenia w amunicję została upośledzona - uważa płk Piotr Lewandowski.

Możliwość ukraińskiej ofensywy nie zatrzymuje jednak działań rosyjskiej armii. W ostatnich godzinach mieliśmy ataki naziemne wokół Siewerska, Bachmutu i Doniecka. Z kolei w niedzielę prowadzony był ostrzał infrastruktury cywilnej i wojskowej w całym Donbasie oraz naloty artyleryjskie, rakietowe i powietrzne na punkty rozlokowane w całym kraju. Nieoficjalnie mówi się, że ukraińskie wojska mogłyby w sierpniu wykonać ofensywne uderzenie w rejonie Chersonia.

- To może być jednak blef dla zmylenia Rosjan, a Ukraińcy mogą ruszyć na innym kierunku. Kluczowe jest pytanie: co Ukraina zdążyła przygotować nowego do walki. Na pewno nienowe brygady, bo nie da się w ciągu trzech miesięcy stworzyć ich w pełni przygotowanych do walki. Mogła wycofać stare jednostki i dorzucić do nich nowych żołnierzy – ocenia płk Piotr Lewandowski.

Jego zdaniem, Ukraina powinna przeprowadzić sierpniowe uderzenie jeszcze z innego, być może najważniejszego powodu.

- Ukraińcy od dłuższego czasu nie mieli żadnego, spektakularnego sukcesu. Potrzebują go teraz, bo coraz bardziej zaczyna spadać zainteresowanie wojną. Dodatkowo spora część mieszkańców państw Zachodu winą za przedłużający się konflikt obarcza właśnie Ukrainę. Rosjanie bardzo wyczerpali swoje siły. Stracili dużo sprzętu i żołnierzy w walkach o Popasną, Siewierodonieck i Lisiczańsk. Gdyby więc miało dojść do kontrofensywy Ukrainy, to musiałoby to nastąpić do końca sierpnia – podsumowuje weteran walk w Iraku i Afganistanie.

Czytaj też:

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w donbasiewojna w Ukrainieobwód chersoński
Wybrane dla Ciebie