"To jest deforma a nie reforma". Nowy rok szkolny zaczął się protestem przed MEN

- To jest masakra, nic z tych szkół nie zostało i nikt się nie interesuje losem naszych dzieci, które pozostawione są same sobie, bo połowa nauczycieli odeszła, więc nie ma ich kto uczyć - powiedziała nam protestująca matka. Rodzice, nauczyciele i uczniowie protestowali dziś przed MEN przeciwko reformie edukacji, pod hasłem „Wspólnie dla szkoły”.

"To jest deforma a nie reforma". Nowy rok szkolny zaczął się protestem przed MEN
Źródło zdjęć: © Wirtualna Polska | Nina Harbuz
Nina Harbuz

04.09.2017 | aktual.: 04.09.2017 20:27

- Nie chcę być nauczycielem objazdowym, chcę być od rana do końca dnia z uczniami, w każdej chwili, gdy będą mnie potrzebować - poskarżyła się jedna z łódzkich nauczycielek obecnych na pierwszym w nowym roku szkolnym proteście przed MEN, zorganizowanym przez Związek Nauczycielstwa Polskiego. - Pracę będę mieć jeszcze tylko w tym roku, od przyszłego będę bezrobotna - dodała kobieta.

Jej mąż, także nauczyciel, już od tego roku nie ma pracy, mimo zapewnień minister edukacji Anny Zalewskiej, że żaden nauczyciel posady nie straci. - Sprawdzałem regularnie tę słynną giełdę ogłoszeń, ale z 18 godzin etatowych mogłem uzbierać 3 pojedyncze w kilku różnych placówkach - dodał rozgoryczony.

Obraz
© Wirtualna Polska | Nina Harbuz

Małżeństwo nauczycieli protestujące przed MEN

Według wyliczeń Związku Nauczycielstwa Polskiego w skali kraju skutki reformy edukacji już odczuły 33 tysiące nauczycieli. 10 tysięcy z nich może całkowicie stracić pracę, a pozostali będą mieć ograniczone etaty. Podwyżki dla nauczycieli, zapowiedziane przez minister Zalewską nie rekompensowały poczucia ponoszonych strat. - Podwyżki, które zapowiada pani minister są niepewne, a skoro naszymi rękami i głowami ma być ta reforma przeprowadzana, to mamy pełne prawo oczekiwać tu i teraz wzrostu naszych wynagrodzeń - skomentował w rozmowie z WP Sławomir Broniarz, prezes ZNP.

Wśród protestujących byli także uczniowie i rodzice. - Po co zmieniać coś, co dobrze działa? - mówił oburzony uczeń trzeciej klasy gimnazjum. Z kolei jedna z protestujących matek uczennicy gimnazjum sytuację panującą w szkołach skwitowała krótko i dosadnie: - To jest masakra, nic z tych szkół nie zostało i nikt się nie interesuje losem naszych dzieci, które pozostawione są same sobie. Połowa nauczycieli odeszła, więc nie ma ich kto uczyć - nie kryła zdenerwowania.

Jeden z nauczycieli gimnazjalnych zwrócił uwagę na jeszcze jeden, jak ocenił, niekorzystny aspekt obecnej reformy edukacji. - To, czy młody człowiek lepiej przejdzie przez dojrzewanie w gimnazjum czy w liceum, zależy od niego samego i od ludzi, którzy staną na jego drodze, w tym wychowawcy, ale trzeba pamiętać, że gimnazjum często pozwalało uczniom odciąć się od złej opinii, która się za nimi ciągnęła w podstawówce. Gimnazjum dawało nową szansę i wielu uczniów z niej skorzystało, żeby zbudować swój wizerunek na nowo - dodał.

Obraz
© Wirtualna Polska | Nina Harbuz

Protest ZNP przed MEN

Na pytanie, czy warto jeszcze protestować teraz, kiedy reforma edukacji jest już wdrażana w życie, nauczyciele, rodzice i uczniowie zgodnie odpowiadali, że tak. - Zawsze jest sens mówić, że jest to deforma, a nie reforma edukacji, a pani minister kłamie - podkreśliła obecna na proteście matka, a nauczycielka ze Śląska dodała: - Będziemy protestować tak długo, jak trzeba będzie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (308)