PublicystykaTo dlatego artyści nie chcą do Opola. Powód jest prosty

To dlatego artyści nie chcą do Opola. Powód jest prosty

- Kurski uruchomił mechanizm szalenie destrukcyjny zarówno dla niego, jak i władzy - mówił Paweł Kowal w #dzieńdobryWP. Jak podkreślił, nawet ci, którzy głosowali na PiS, nie będą chcieli wystąpić na scenie w Opolu. Dlaczego? - Nie mają żadnego interesu w tym, żeby być traktowani jako artyści władzy - mówił.

Anna Kozińska

22.05.2017 | aktual.: 28.03.2022 12:40

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jacek Żakowski odniósł się do sondy WP. Zwrócił uwagę, że część społeczeństwa bojkotowanie festiwalu uważa za niepotrzebną demonstrację. - Rozumiem, że 20 proc. społeczeństwa nie jest z tego zadowolone, ale jak się wszyscy zorganizujemy, to może nam się kiedyś uda zbudować demokrację w Polsce - mówił.

W dyskusji zabrał głos Kowal. Jego zdaniem bunt nie dla wszystkich jest dobry. - Z punktu widzenia dzisiejszej władzy w Polsce superważne jest 500plus, także z punktu widzenia opozycji, ale jeszcze ważniejsze jest - i to pokazują zachowania ludzi na całym świecie - poczucie, że ktoś za daleko wchodzi ludziom do domu - podkreślił. Działania TVP nazwał "zabraniem ludziom ich ulubionych artystów".

Przyznał, że artyści mogą mieć rożne motywacje, rezygnując z udziału w festiwalu. Jak zauważył jednocześnie, mają oni oni świadomość, że decydując się na występ, podpisują się pod tym, że są artystami rządowymi.

Dlaczego nikt nie chce wystąpić w Opolu?

Kowal zaznaczył też, że Kurski "uruchomił mechanizm szalenie destrukcyjny" zarówno dla niego, jak i władzy. - Nagle się okazuje, że jedna decyzja Jacka Kurskiego uruchomiła lawinę, która stawia wszystkich artystów w bardzo trudnej sytuacji - stwierdził. Jak podkreślił, nawet ci, którzy głosowali na PiS, nie będą chcieli wystąpić na scenie w Opolu. Dlaczego? - Nie mają żadnego interesu w tym, żeby być traktowani jako artyści władzy - mówił.

"Ucho prezesa" nazwał z kolei "przejściem do świata rozrywki bardzo mocnego komunikatu politycznego". Jego zdaniem to, co się dzieje wokół festiwalu w Opolu, to "drugi w tej samej linii krok".

Choć Żakowski żartował, że w Opolu mógłby wystąpić sam Kurski, podkreślił, że sprawa jest bardzo poważna. - Ludzie zaczynają się zachowywać tak, jak czują - zwrócił uwagę publicysta. Jak dodał, jedni mimo wszystko są za PiS i Kurskim i chcą przyjechać na festiwal, inni rezygnują, bo źle by się tam czuli. - Jechać na takie święto, które jest zbabrane, to już nie - mówił.

Na koniec Kowal podkreślił, ze Maryla Rodowicz zawsze trzymała się z daleka od polityki, co nawet jej zarzucano. Teraz została postawiona w takiej sytuacji, że musiała podjąć decyzję polityczną. - Jeśli nawet ona została tak postawiona pod ścianą, to znaczy, że jakaś wielka niezręczność po stronie organizatorów odbije się - podsumował.

Festiwal na jesieni

- Ponosimy wielomilionowe straty za to, że nazwa Opole i festiwalu pojawia się w kontekście skandalu. Miasto ma swój wizerunek wart dziesiątki milionów, ten wizerunek jest dzisiaj szargany. My prawo do takiego milionowego odszkodowania oczywiście mamy. Jestem pewny wygranej przed sądem - podkreślił prezydent Opola w studiu telewizji WP.

Ponadto podczas zorganizowanej we wtorek konferencji prasowej wyjawił, że Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej odbędzie się jeszcze w tym roku, jesienią. Dodał, że miasto we własnym zakresie organizuje wiele imprez masowych, w tym roku związanych m.in. z 800-leciem miasta. - Damy radę. "Ucha prezesa" nie ma w żadnej telewizji, a miliony obserwują je. Takie mamy czasy, media w ostatnich 5-10 latach przeszły dynamiczną zmianę - zwrócił uwagę. Odniósł się także do pomysłu przeniesienia imprezy. - Można sobie wyobrazić festiwal w Cannes na plaży w Mielnie? Można, tylko jak to wygląda? - zapytał.

Skąd to całe zamieszanie?

Wszystko zaczęło się od wypowiedzi menedżera Kayah, który zasugerował, że władze TVP blokują jej występ podczas koncertu Maryli Rodowicz. Choć szef TVP zaprzeczył, w geście solidarności z piosenkarką wycofywali się kolejni artyści.

Oprócz Kayah byli to m.in. Maryla Rodowicz, Kasia Nosowska, Michał Szpak, Grzegorz Hyży, Kasia Popowska, Andrzej Piaseczny, Audiofeels, Dr Misio, Kasia Kowalska, Kombii i Kasia Cerekwicka.

O swoich decyzjach artyści informowali w mediach społecznościowych. Z prowadzenia koncertu Premier zrezygnował z kolei dziennikarz muzyczny Artur Orzech.

Źródło artykułu:Telewizja WP
jacek żakowskijacek kurskitvp
Komentarze (0)