To była masakra. "Ja bym takiego dowódcę wypędził"
- Ja bym takiego dowódcę od razu wypędził albo bym go przed sądem postawił za takie dowodzenie. To jest podstawowa, elementarna wpadka - mówi stanowczo generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych. Skomentował w ten sposób porażkę Rosjan na Dońcu.
20.05.2022 | aktual.: 20.05.2022 01:25
Kilkanaście dni temu sieć obiegły zdjęcia zniszczonej przeprawy przez rzekę Doniec, którą chcieli na drugi brzeg przedostać się Rosjanie. Na brzegu widać dziesiątki zniszczonych rosyjskich czołgów i wozów opancerzonych. Już wiadomo, że to efekt starcia pod Biłohoriwką, podczas którego Rosjanie ponieśli ciężkie straty.
Za śmierć setek żołnierzy generał Waldemar Skrzypczak winą obarcza rosyjskie dowództwo. - Prawdopodobnie Rosjanie uchwycili przyczółek, ale był on na tyle płytki, że Ukraińcy mieli ten most w zasięgu swojej artylerii. I dzięki temu Ukraińcy mogli prowadzić ogień obserwowany na lustro wody - powiedział w rozmowie z "Faktem".
Dodał, że "to złamanie podstawowych zasad prowadzenia działań bojowych".
Ocenił, że "winę za tę masakrę ponoszą dowódcy i to różnych szczebli, począwszy od batalionu, poprzez brygadę, a na dywizji skończywszy".
Według "The Times" do ataku na rosyjskie pozycje doszło w niedzielę 8 maja, a siły ukraińskie w serii uderzeń mogły zniszczyć prawie cały rosyjski batalion - ponad 70 czołgów i pojazdów opancerzonych oraz zabić nawet 1000 żołnierzy.