PolitykaTo będzie bardzo trudny rok - stracą wszyscy

To będzie bardzo trudny rok - stracą wszyscy

Prognozy dla partii politycznych na nowy rok nie są najlepsze. Platforma Obywatelska ma tracić poparcie, Prawo i Sprawiedliwość ulec marginalizacji, a Polska Jest Najważniejsza i Ruch Poparcia Palikota zniknąć ze sceny politycznej... Wirtualna Polska poprosiła ekspertów o ich rady dla polityków, by te negatywne scenariusze się nie sprawdziły i w 2011 r. jak najlepiej im się wiodło.

To będzie bardzo trudny rok - stracą wszyscy
Źródło zdjęć: © PAP/WP

Platforma Obywatelska

Choć notowania partii rządzącej wciąż utrzymują się na wysokim poziomie, to już odzywają się głosy wieszczące rychły spadek poparcia dla PO. Janusz Palikot na swoim blogu przewiduje, że nastąpi dalsze "gorzknienie" PO. W konsekwencji partia ta ma uzyskać w wyborach parlamentarnych wynik nie wyższy niż 28%. - Czasami chwila "zgorzknienia" i zwątpienia w siebie jest w życiu potrzebna, by nabrać dystansu i nie zachłystywać się krótkotrwałymi sukcesami - żartuje dr Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Platformie ekspert doradza, by zachowała w nowym roku umiejętność balansowania między sprzecznymi interesami różnych grup społecznych, m.in. wielkiego biznesu domagającego się daleko idących reforma oraz większości społeczeństwa, która zdaje się marzyć o wszystkim innym tylko nie o wstrząsach.

Zdaniem dr. Norberta Maliszewskiego, eksperta ds. marketingu politycznego, PO może realizować dwa scenariusze. Pierwszy - cyniczny - zakłada kontynuowanie strategii umiejętnej polaryzacji sceny politycznej. - Wciąż może straszyć wyborców złym PiS-em , przed którym ratuje dobra Platforma. PiS daje się prowokować i na tle takiego agresywnego PiS-u, PO wypada jako partia racjonalna i wyważona - wyjaśnia. Inny, bardziej konstruktywny scenariusz przewiduje poprawę wizerunku rządu, który jest postrzegany jako bierny poprzez przeprowadzenie od początku do końca kilku bardziej ambitnych reform, np. ratujących finanse państwa. - Ich skutki będą przecież odczuwalne dopiero po wyborach, a łatwo można je wytłumaczyć społeczeństwu: jeśli jest kryzys, a gospodarz przygotowuje się do dużej imprezy (prezydencja, Euro 2012), to trzeba zacisnąć pasa, aby np. zainwestować w drogi, kolej, pokazać się z dobrej strony - mówi.Wciąż może straszyć wyborców złym PiS-em, przed którym ratuje dobra Platforma

Prawo i Sprawiedliwość

Prof. Edmund Wnuk-Lipiński, rektor Collegium Civitas, twierdzi na łamach "Rzeczpospolitej", że 2011 dla PiS może być rokiem marginalizacji. Jego zdaniem odpływ działaczy od partii Jarosława Kaczyńskiego nasili się przed wyborami, gdy część z nich się zorientuje, że nie dostanie premiowanych miejsc na listach wyborczych. Chwedoruk jest sceptyczny wobec tak czarnego scenariusza. - Gdyby brać na serio wypowiedzi niektórych ekspertów i publicystów, PiS od dawna nie powinien już istnieć, a poparcie dla niego miałoby wartość ujemną - zauważa. Jego zdaniem tego typu prognozy nie mają cech analizy, ale są wyrazem osobistych sympatii politycznych.

Maliszewski twierdzi, że wyborcy coraz bardziej znużeni rządami Platformy będą w nowym roku poszukiwać wyraźnej alternatywy. Problemem Jarosława Kaczyńskiego i PiS jest jednak to, że łatwo daje się sprowokować i ponosić emocjom. A te emocje, choć ważne dla twardego elektoratu, nie są przekonujące dla wyborców centrowych i nie stanowią dla nich właśnie takiej akceptowalnej alternatywy. Dlatego PiS musi przede wszystkim kierować się rozumem, a nie wyłącznie sercem. Powinien punktować potknięcia rządu i mieć pomysły na to, co najbardziej boli Kowalskich, np. problemy służby zdrowia, bezrobocie, drożyzna, drogi.

Zdaniem Chwedoruka PiS powinien wzmocnić swoje socjalne oblicze. - Struktura elektoratu tej partii, jak i problemy, przed którymi stoi Polska wskazują, że jest tutaj pewna rezerwa wyborcza dla PiS - zwraca uwagę. Dodaje, że partia powinna kontynuować stosunkowo ekumeniczny kurs względem PSL i SLD. - Miarą znaczenia PiS w przyszłym sejmie będzie zdolność do taktycznej współpracy z tymi klubami parlamentarnymi - mówi politolog.

Sojusz Lewicy Demokratycznej

SLD przeszedł w 2010 r. pozytywną zmianę wizerunku. Jednocześnie część elektoratu SLD przepłynęła do Platformy i do PiS. Na rzecz PiS utracił elektorat roszczeniowy, z kolei za PO poszli wyborcy wyznający wartości liberalne. By zwiększyć swój stan posiadania, zdaniem ekspertów, SLD musi stać się bardziej wyrazisty lewicowo. - Sojusz powinien podkreślać, że jest jedyną, rozsądną opozycją, gdyż PiS pozbawione kontaktu z rzeczywistością nie pełni roli głównego krytyka rządu. Ponadto, SLD powinien ustawić się w silnej kontrze do prawicowej PO jako partia lewicowa, np. poprzez kwestie światopoglądowe (fundusz kościelny, in vitro), ale także m.in. socjalne, stać po stronie pracownika w relacji z pracodawcą - mówi Maliszewski.

- SLD doradzam, by wyraźniej wsłuchiwał się w głosy swojego elektoratu i bazy członkowskiej, a mniej przejmować się opiniami kilku publicystów i opiniotwórczych gazet. By w nowym roku pokazał, że przede wszystkim jest się partią socjaldemokratyczną, która będzie m.in. dbała o poziom życia gorzej zarabiających Polaków - podkreśla Chwedoruk.

Polskie Stronnictwo Ludowe

PSL był czarnym koniem wyborów samorządowych, jednak szybko spoczął na laurach. Czy w nowym roku ludowcy zaproponują coś nowego? - Dobry wynik w wyborach do samorządu to efekt odzyskania części elektoratu wiejskiego i małomiasteczkowego, który przepadł w kampanii prezydenckiej na rzecz PiS i Jarosława Kaczyńskiego - tłumaczy Maliszewski. - Teraz PSL powinien zaproponować rodzaj programu lojalnościowego dla swoich wyborców - a więc kiełbaski wyborcze, ale także promować decentralizację i zadbać o to, by większe środki z budżetu trafiały do samorządów - mówi. - Stan posiadania tej partii od lat jest taki sam - ma tyle żeby przeżyć, ale za mało, by być absolutnie suwerennym podmiotem w polityce. Nie sposób im cokolwiek doradzać - stwierdza z kolei Chwedoruk.

Polska Jest Najważniejsza

Zdaniem eksperta ds. marketingu politycznego dr. Norberta Maliszewskiego ugrupowanie Joanny Kluzik-Rostkowskiej by dostać się do nowego parlamentu musi wyraźnie odróżnić się od PiS - "przeciąć pępowinę”. - Próba zastąpienia PiS to zbyt ambitny plan - mówi. PJN powinien raczej starać się wyrugować PiS do narożnika radykalnej prawicy poprzez określenie się jako nowa, rozsądna centroprawica. Próby powołania nadzwyczajnej komisji do wyjaśnienia zbrodni smoleńskiej to wchodzenie w ciasne buty PiS. - Nie chodzi o to, by być PiS-em, który posługuje się łagodniejszym językiem - podkreśla. Jednocześnie PJN powinien występować jako alternatywa w stosunku do PO, które nie spełnia obietnic. PJN powinien proponować własne pomysły na politykę typu mikro, szukać rozwiązań na "małe, duże" problemy rodziny, przedsiębiorców.

Chwedoruk z kolei doradza działaczom PJN zainteresowanie się problemami polskiej wsi, gdyż tylko wstąpienie w szeregi PSL może być dla nich ratunkiem przed odejściem w niebyt polityczny.

Ruch Poparcia Palikota

Janusz Palikot przewiduje, że nowe ugrupowanie Polska Jest Najważniejsza wkrótce "zdechnie”. Eksperci, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska nie wróżą jednak najlepiej także jego własnej partii. Co enfant terrible polskiej polityki może zrobić, by nie zniknąć ze sceny politycznej? - Palikot ma duży problem, ponieważ wpadł w niszę antyklerykalizmu - uważa Maliszewski. Nie dostrzegł, tłumaczy ekspert, różnicy między tzw. niedzielnymi wierzącymi, czyli osobami, które deklarują się jako katolicy, ale religia w ich życiu nie odgrywa ważnej roli, a antyklerykałami. - W Polsce zwiększa się liczba "niedzielnych wierzących”, ale nie znaczy to, że Polacy masowo stają się antyklerykałami - zwraca uwagę.

- Palikot ma dobry PR, ale zły marketing - potrafi przyciągnąć uwagę, ale nie potrafi jej dobrze wykorzystać. Powinien postawić na nowoczesny liberalizm, ale najpierw musi lepiej zrozumieć ten rodzący się trend w polskim społeczeństwie - doradza Maliszewski.

Politolog z UW nie daje wielkich szans zarówno PJN, jak i RPP. Podkreśla, że na polskiej scenie politycznej nie ma miejsca na nowe formacje. - One musiałyby powstać na gruzach PO, a szczęśliwie żyjemy w kraju, w którym istotne byty polityczne nie rozpadają się z dnia na dzień, PO ma tak silne ugruntowanie społeczne, jest tak sprawną maszyną władzy, że jej atrofia nie wchodzi w grę - uważa Chwedoruk.

Prezydent

Rok 2010 to początek urzędowania Bronisława Komorowskiego. Prezydent cieszy się dużą sympatią społeczeństwa - według sondażu przeprowadzonego dla Polskiego Radia przez Instytut Badania Opinii Homo Homini został uznany za człowieka roku w polityce. Jednak ma na swoim koncie także sporo potknięć - zyskał pseudonim "wpadka", a wśród internautów znany jest jako Bronisław Kompromitowski. Jaki będzie dla niego rok 2011?

Bronisław Komorowski, jak podkreślają eksperci, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska musi wypracować własny model prezydentury. Przy czym do grona swoich doradców nie powinien rekrutować osób, które zostały przez wyborców odesłane na polityczną emeryturę. Na razie sprawdza się realizowana przez niego strategia prezydenta-sędziego, który nie angażuje się w konflikty i spory. Polacy są zmęczeni agresją, cenią sobie stabilność i spokój. - Gdyby jednak okazało się, że sytuacja w kraju będzie wymagała większej aktywności i zdecydowania, dotychczasowe zaplecze prezydenta może okazać się niewystarczające - przewiduje dr Norbert Maliszewski. Prezydent jest jak Szwajcaria, neutralny, budzący zaufanie, ale w razie konfliktu (zwycięstwa PiS-u), bezradny, bez odpowiedniego wsparcia, które uchroni go od błędów, wpadek.

Z kolei dr Rafał Chwedoruk zwraca uwagę, że żaden z dotychczasowych prezydentów nie potknięć. Pseudonim "wpadka" więc, z różnych względów, pasowałby do każdego z nich. Zdaniem eksperta poprzez swoje pomyłki prezydent zdaje się bardziej ludzki, spontaniczny, w przeciwieństwie do np. Janusza Palikota, który sprawia wrażenie produktu marketingu politycznego. - Jeżeli Komorowski pozostanie sobą, a nie będzie zanadto ulegał ekspertom od marketingu jego odbiór pozostanie pozytywny. Bo czasem lepiej jest popełnić niezręczność, niż wyrecytować banalną formułkę przygotowaną wcześniej przez zimnych i bezwzględnych sztabowców - uważa politolog.

Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (477)