"Teraz będziemy patrzeć przez palce". Rząd daje "zielone światło" żołnierzom na granicy
Projekt zmian w przepisach dotyczących procedury użycia broni przez żołnierzy, policję i strażników granicznych budzi ogromne emocje. Kluczowa nowelizacja dotyczy zasad użycia broni przez mundurowych. Eksperci, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, mają jednak wątpliwości co do okoliczności jej użycia.
- Wejście nowych przepisów praktycznie nic nie zmienia. To oczko puszczone przez polityków do mundurowych. Na zasadzie: "teraz będziemy przez palce patrzeć, jak będziecie strzelać - tylko, broń Boże, nikogo nie zrańcie, a już tym bardziej nie zabijcie". Według starych przepisów również decydowały finalnie intencje co do użycia broni. Tak będzie i teraz – mówi Wirtualnej Polsce gen. Roman Polko, były szef jednostki specjalnej Grom i b. wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Zapowiadany w ostatnich dniach przez premiera Donalda Tuska i Ministerstwo Obrony Narodowej projekt został opublikowany na rządowych stronach internetowych. W środę ma dyskutować o nim Rada Ministrów.
Projekt jest zbiorem propozycji nowelizacji części przepisów w ustawach regulujących działanie wojska, policji i straży granicznej w Polsce. M.in. do Kodeksu karnego, do ustawy o obronie Ojczyzny, ustaw o SG i policji czy ustawy o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej.
Nowelizacja oznaczałaby zmianę zasad użycia broni przez mundurowych na granicy. Nie popełniłby przestępstwa żołnierz, funkcjonariusz policji lub Straży Granicznej, który z naruszeniem zasad użycia środków przymusu bezpośredniego i broni palnej wydaje rozkaz ich stosowania lub sam ich używa w określonych wypadkach - "jeżeli sytuacja wymaga natychmiastowego działania".
Za dużo polityki, za mało prawa
W ocenie mec. Radosława Baszuka, adwokata i specjalisty w prawie karnym, większość nowych zapisów, gdzie w grę wchodzi bezpośredni i bezprawny zamach na życie bądź zdrowie, wolność żołnierza, funkcjonariusza bądź jakiejkolwiek innej osoby, są zupełnie niepotrzebne.
- To się mieści w całości, w tzw. kontratypie obrony koniecznej - w art. 25 par 1 kodeksu karnego. To jest zbędne. Tu jest za dużo polityki, a za mało prawa. Trochę na zasadzie "coś się stało, musimy zareagować" – mówi WP mec. Radosław Baszuk.
W jego ocenie, dodanie dwóch elementów może wywoływać z prawnego punktu widzenia niepokój.
- Pierwszy dotyczy możliwości strzelania, celem odparcia przekraczania granicy, opisanego w specyficzny sposób. W specyficzny bowiem, czy to przy użyciu broni, czy przy pomocy pojazdu, będzie takim samym przestępstwem. Przypomnę, że zagrożonym karą pozbawienia wolności do lat 3. A jeżeli jest zagrożone taką karą, czy na granicy powinniśmy strzelać do takich ludzi? - komentuje prawnik.
I jak dodaje, można wyobrazić sobie sytuację, że będzie trzeba strzelić do takiej osoby, ale na zasadach ogólnych – nie przekraczając swoich uprawnień w tym zakresie. I to jest - według karnisty – druga wątpliwość, która umożliwi dużą bezkarność w tym zakresie mundurowych.
- Powinno się najpierw wezwać do zaniechania, oddać strzały ostrzegawcze, zagrozić użyciem broni i w ostateczności strzelać. A tu mówimy: zastrzelisz uchodźcę przekraczającego granice posługującego się lewarkiem, który uszkodził płot i jesteś bezkarny. Mam aksjologiczne wątpliwości co do sensu takiego przepisu – twierdzi mec. Radosław Baszuk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kluczowe cztery scenariusze
W nowych przepisach wyszczególniono cztery typy sytuacji, w których żołnierz lub funkcjonariusz nie popełni przestępstwa, naruszając zasady użycia broni. Jest tam mowa o obronie własnej, odparcia zamachu na nienaruszalność granicy i zamachu na życie mundurowych przez osobę przy użyciu pojazdu, niebezpiecznego narzędzia czy broni palnej.
W projekcie przewidziano również wprowadzenie do ustawy o obronie Ojczyzny terminologii dot. "operacji wojskowej prowadzonej na terytorium RP w czasie pokoju". Na podstawie tych zapisów użycie broni może nastąpić "tylko na uprzedni rozkaz dowódcy jako szczególny i ostateczny środek".
"Broni lub innego uzbrojenia używa się w przypadku gdy zastosowanie środków przymusu bezpośredniego nie jest możliwe ze względu na okoliczności zdarzenia albo zamierzonego celu nie można osiągnąć przy zastosowaniu tych środków" – czytamy w nowelizacji.
- Te zapisy są spóźnione ponad 20 lat. Teraz dzięki wprowadzeniu tzw. "operacji wojskowej prowadzonej na terytorium RP w czasie pokoju" będzie łatwiej takim jednostkom specjalnym jak Grom w zwalczaniu działalności terrorystycznej, sabotażowej i dywersyjnej – mówi WP gen. Roman Polko.
W jego ocenie, na granicy wojsko powinno być jedynie w odwodzie, gdyby Łukaszenka i Putin zdecydowali się prowadzić działania dywersyjne za pomocą Specnazu czy jednostek wojskowych.
- Na granicy nie walczymy z formacjami zbrojnymi. Żołnierze, którzy tam przyjeżdżają, rotują się co dwa tygodnie, nie znając specyfiki działania, taktyki i robią wszystko intuicyjnie. Z pewnością byłoby dużym propagandowym szczęściem dla Putina i Łukaszenki, taki żołnierz "położył" z pięciu bandytów z kamieniami i dzidami. Co by się działo wówczas w międzynarodowej przestrzeni? Raczej nie spotkałoby się to z przychylnością. Tylko z przekazem, że wyszkoleni komandosi z zimną krwią zamordowali uchodźców z pokojowymi zamiarami. Nie możemy się absolutnie dać sprowokować – mówi gen. Roman Polko.
Przypomnijmy, zdecydowana większość uczestników badania przeprowadzonego przez IBRiS na zlecenie "Rzeczpospolitej" uważa jednak, że żołnierze powinni używać broni w przypadku prób siłowego przekroczenia granicy przez migrantów.
Tak - odpowiedziało 85,7 proc. badanych (57,8 zdecydowanie tak, a 27,9 raczej tak), przeciwnego zdania było 10,7 proc. (9,2 raczej nie, a 1,5 zdecydowanie nie). Opinii w tej sprawie nie miało 3,6 proc.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski