Ten tekst o Polakach to stek bzdur!
„Polska dentystka wyrwała WSZYSTKIE zęby swojemu chłopakowi, po tym, jak z nią zerwał”. Oto nagłówek, któremu nie sposób się oprzeć i który przyciągnie oko każdego redaktora od Bułgarii aż po Botswanę. Tak się też stało – w tydzień po tym, gdy po raz pierwszy pojawił się on na stronie internetowej Brytyjskiego tabloidu "The Daily Mail", pochwyciło go setki serwisów informacyjnych, począwszy od CNN a na Hollywoodgossip.com skończywszy. Jest tylko jeden mały problem – nie ma w nim ani krzty prawdy – pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski Jamie Stokes.
Artykuł głosił, że wrocławska dentystka Anna Maćkowiak usunęła wszystkie zęby swojemu byłemu chłopakowi, gdy ten pojawił się w jej gabinecie kilka dni po zerwaniu, narzekając na ból zęba. W tekście znajduje się nawet cytat z wypowiedzi demonicznej dentystki: „Chciałam zachować się profesjonalnie i zapomnieć o emocjach. Ale gdy zobaczyłam go leżącego na moim fotelu, pomyślałam: „Co za drań”.
166 komentarzy pod artykułem pokazuje równy podział między grupą zachwyconych taką formą zemsty porzuconej kobiety i tymi, którzy chcieliby ją zamknąć na resztę życia. Brak jest natomiast komentarzy kwestionujących prawdziwość opisanej historii, a szkoda, bo jedyna prawda, jaką ona zawiera, to stwierdzenie, że w Polsce jest miasto o nazwie Wrocław.
Dziennikarz "Gazety Wrocławskiej" zaskoczony tym, że nazwa jego rodzinnego miasta pojawia się nagle we wszystkich portalach informacyjnych na świecie, szybko ustalił, że nie ma we Wrocławiu żadnej Anny Maćkowiak, która byłaby dentystką. TVN24 również wszczęło swoje śledztwo, pytając lokalną policję, czy nie spotkała się ostatnio z kradzieżą zębów na szeroką skalę. Nie spotkała się.
Niektóre szczegóły zaczynają wyglądać podejrzanie, kiedy przeczyta się artykuł raz jeszcze, mając świadomość, że jest fałszywy. Stwierdzenie „zbyt dobre, by było prawdziwe” pojawia się natychmiast, gdy odkrywamy, że ofiara, Marek Olszewski, nie tylko został skazany na picie barszczu czerwonego przez słomkę, ale również porzucony przez swoją nową dziewczynę, która „nie może być z mężczyzną pozbawionym zębów.” Pewnie wkrótce pojawi się u niego, by naprawił jej zepsute hamulce.
Skoro więc historia jest zmyślona, dlaczego jej akcję osadzono w Polsce? Czy czytelnicy "Daily Mail" są bardziej skłonni uwierzyć w sadomasochistyczną dentystkę z Polski, niż na przykład z Danii? W końcu, czy Polska powinna poczuć się obrażona?
Myślę, że nie. Brytyjska publiczność może faktycznie chętniej uwierzy w skandaliczne wydarzenie z Europu Środkowej niż ze Szkocji, polscy obywatele nie powinni jednak wyciągać z tego wniosku, że Brytyjczycy uważają ich za bezdennie głupich (Pan Olszewski) czy też bezmyślnych i impulsywnych (Pani Maćkowiak).
Historia Demonicznej Dentystki z Wrocławia jest kolejnym przykładem istniejącej od wieków tendencji do zakładania, że obcokrajowcy, ludzie z innych warstw społecznych lub sąsiedzi są w stanie robić rzeczy, które nam nie przyszłyby nawet do głowy. Do tego dochodzi nieodparte pragnienie, by usłyszeć o wszystkich szczegółach.
To prawie jak często słyszane opowieści o niezwykle głupich kryminalistach, dzwoniących do banku tuż przed napadem, by dowiedzieć się, ile pieniędzy posiada on w sejfie. Zauważyliście, że zawsze pochodzą oni z jakiegoś małego miasteczka w Kansas, w którym nikt nigdy nie był i w którym, jak wierzymy, taka właśnie rzecz mogła się wydarzyć? A teraz wybaczcie, muszę udać się na spotkanie w sprawie pewnej inwestycji z mężczyzną, którego dźgnąłem nożem w zeszłym roku…
Jamie Stokes specjalnie dla Wirtualnej Polski