Ten minister podłożył dwie bomby z opóźnionym zapłonem pod rząd Beaty Szydło
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł od kilku miesięcy rzadko pojawia się w mediach, ale to się zmieni. Za miesiąc wejdzie w życie ustawa ograniczająca powstawanie aptek, a jesienią powstanie sieć szpitali. Obie reformy próbowano storpedować w rządzie. Nie udało się. Gdy ich efekty zaczną odczuwać obywatele, może nie być innego wyjścia, niż odwrócenie zmian.
Prawo i Sprawiedliwość dotychczas naruszało interesy wąskich grup społecznych, za to zaspokajało interesy mas. Bo trudno oczekiwać, żeby miliony Polaków oburzyły się na sytuację w Trybunale Konstytucyjnym czy mediach publicznych, albo wstawiły się za zwalnianymi prezesami państwowych spółek czy szefami urzędów. Za to beneficjentami programu 500+ jest 2,56 mln rodzin.
Bomba nr 1: apteki
Jednak te proporcje zadowolonych i niezadowolonych się odwrócą, i to już wkrótce - za sprawą jednego ministra. Konstanty Radziwił doprowadził do przeforsowania dwóch ustaw. Pierwsza wejdzie w życie już za nieco ponad 30 dni, druga już obowiązuje, ale jej efekty odczujemy dopiero od jesieni.
"Apteka dla aptekarza" to de facto zamknięcie dostępu do kolejnego zawodu (tuż po wyborach właściwie zablokowano możliwość kupna gruntów rolnych). Ministerstwo tłumaczy, że ponad połowa z 15 tys. aptek w Polsce należy do sieci i trzeba to zmienić. Na elektorat PiS zapewne dobrze działa informacja, że to "zagraniczne sieci", ale według branżowych mediów większość aptek należy do polskich właścicieli.
Lobby
Ucierpi na przykład sieć ZIKO Apteki, założona 12 lat temu przez krakowską magister farmacji i jej męża. Kto zyska? Eksperci wskazują na dwie grupy: aptekarzy zrzeszonych w Naczelnej Radzie Aptekarskiej oraz hurtowników handlujących lekami. Co ciekawe, o tym tropie głośno piszą media braci Karnowskich, zwykle wspierające decyzje rządu i większości parlamentarnej.
Najwięcej kontrowersji budzą ograniecznia w otwieraniu nowych aptek. Będą mogli je tworzyć wyłącznie farmaceuci (maksymalnie cztery). Ale to nie wszystko: nowe apteki nie będą mogły być otwierane bliżej niż 500 metrów od istniejących. W dodatku apteka będzie mogła powstać tylko w gminie, gdzie na jedną placówkę przypada co najmniej 3 tys. mieszkańców.
Mniej aptek, to mniejsza konkurencja i wyższe ceny. Dodatkowo Ministerstwo Zdrowia chce przerzucić na krajowych producentów leków część wydatków związanych z refundacją. Za pomocą mechanizmu tzw. paybacku przedsiębiorcy mieliby dokładać się do budżetu, jeśli NFZ wydałby na ich produkty więcej, niż założył w rocznym planie. Według ekspertów Instytutu Jagiellońskiego to osłabi polską branżę farmaceutyczną, a co za tym idzie zagrozi bezpieczeństwu lekowemu naszego kraju.
Bomba nr 2: szpitale
To jednak wciąż nic w porównaniu z największym kryzysem, jaki czeka Ministerstwo Zdrowia i PiS. Chodzi o sieć szpitali, czyli zmianę finansowania najważniejszych placówek medycznych. Ponad 90 proc. środków będzie trafoiało do tych, które znajdą się w sieci. Pierwsza wersja listy ma się pojawić już w czerwcu, do września ma zostać uzupełniona. Kolejna zmiana będzie możliwa dopiero za 4 lata.
Do tego czasu szpitale, które nie znajdą się na liście, będa skazane na bankructwo. Może się więc okazać, że całe powiaty będą pozbawione szybkiego dostępu do opieki medycznej. Konstanty Radziwiłł przekonuje, że reforma ma zmniejszyć kolejki i polepszyć jakość świadczeń. Ale te zapewnienia nie trafiają ani do pacjentów, ani do pielęgniarek, ani do lekarzy, ani do menadżerów ochrony zdrowia. Ustawę skrytykowały organizacje zrzeszające wszystkie te grupy.
Oczywiście takie apele i ostrzeżenia nie robią na nikim wrażenia. Jednak to się zmieni. Najpierw skutki reform ministra Radziwiłła zaczną odczuwać pacjenci, a później Prawo i Sprawiedliwość. W sondażach.