Niepokojący scenariusz ws. Ukrainy. "Umyka nam coś najważniejszego"
- Droga Donalda Trumpa do Pokojowej Nagrody Nobla wydaje się coraz dłuższa - komentuje w Wirtualnej Polsce Jan Piekło. Były ambasador Polski w Ukrainie ocenia, że spotkanie amerykańskiego prezydenta z Władimirem Putinem "nie zakończyło się niczym spektakularnym" i było jedynie okazją do "pokazówki" dla rosyjskiego dyktatora.
Donald Trump i Władimir Putin rozmawiali przez niemal trzy godziny, po czym wyszli do dziennikarzy i nie przekazali światu żadnych konkretnych wiadomości. Prezydentom Stanów Zjednoczonych i Rosji nie udało się osiągnąć porozumienia ws. zawieszenia broni w Ukrainie, a z myślą o tym zorganizowano szczyt na Alasce. Mimo to Trump nazwał spotkanie "konstruktywnym", a następnie przekonywał w Fox News, że Putin chce pokoju.
Bluza Ławrowa "przesłaniem" spotkania
Zachowanie Putina zdaje się jednak temu przeczyć. Portal Axios podał, że rosyjski dyktator miał odrzucić ideę rozejmu i zasugerował zawarcie "szerokiego porozumienia pokojowego". Czy w ten sposób przywódca Kremla chce grać na czas, aby kontynuować działania zbrojne na terenie Ukrainy?
- Prawdopodobnie tak. To celowa taktyka Putina - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską Jan Piekło, były ambasador Polski w Ukrainie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szczyt na Alasce. "Putinowi zaczyna palić się grunt pod nogami"
Piekło nie jest zaskoczony tym, że rozmowa Trump-Putin nie zakończyła się porozumieniem o zawieszeniu broni.
- Należy potraktować poważnie bluzę Siergieja Ławrowa z napisem ZSRR, jaką miał na sobie po przylocie do Stanów Zjednoczonych. To było przesłanie tego spotkania. Putin do tego dokomponował, jak to wspaniałe były stosunki ZSRR z USA, że wspólnie wygrali II wojną światową. To wszystko prowadzi do konkluzji dotyczącej Ukrainy. Ukraina była częścią ZSRR i Putin chce znów mieć ją w swojej orbicie. Robi pokazówkę, a dalej będzie realizował swoje cele - dodaje rozmówca Wirtualnej Polski.
"Droga Trumpa do Pokojowej Nagrody Nobla coraz dłuższa"
O porażce Trumpa może świadczyć fakt, że nawet amerykańskie media bardzo krytycznie podchodzą do oceny efektów rozmowy z Putinem. Ambasadorowi Polski w Ukrainie w latach 2016-2019 trudno znaleźć jakiekolwiek pozytywy szczytu na Alasce.
- To spotkanie nie zakończyło się niczym spektakularnym. Może ważne jest to, że Melania Trump przekazała list do Rosjan ws. wypuszczenia porwanych dzieci z rosyjskiej niewoli. Nie wierzę, że Trump tego nie skonsultował z żoną - ocenia Piekło.
- Droga Trumpa do Pokojowej Nagrody Nobla wydaje się coraz dłuższa. Nawet to, że nie doszło do wspólnego lunchu, jest sygnałem, że były po drodze jakieś sęki i mogło być nieprzyjemnie w trakcie tego spotkania. Tak wynika z moich doświadczeń dyplomatycznych - dodaje nasz rozmówca.
Zyskał tylko Putin
Paradoksalnie spotkanie Trump-Putin zostanie bardziej zapamiętane ze sposobu, w jaki amerykański przywódca przywitał dyktatora z Moskwy, niż z jego finalnych ustaleń. Przed rosyjskim prezydentem rozwinięto czerwony dywan, a na niebie pojawiły się amerykańskie myśliwce. Trump na widok Putina ochoczo klaskał, po czym zaprosił go do swojej limuzyny.
- Udało mu się przełamać lekceważenie Putina przez zachodnich przywódców. I to w sposób spektakularny. On nie przyjechał z jakąkolwiek wolą pójścia na kompromisy. Temat rozejmu się nie pojawił i działania wojenne w Ukrainie trwają - ocenia Piekło, który cieszy się, że Trump wystosował jednak zaproszenie do Białego Domu dla Wołodymyra Zełenskiego.
- Oby faktycznie doszło do spotkania już w poniedziałek, bo życiowe doświadczenie sprawia, że wolę pozostać umiarkowanym optymistą. Zełenski w Białym Domu najprawdopodobniej usłyszy parę przemyśleń Trumpa po rozmowie z Putinem i pozna jego plany na przyszłość - przewiduje były polski dyplomata.
Jednocześnie Piekło przyznaje, że "nie miał wielkich oczekiwań" co do spotkania Trump-Putin i trudno sądzić, aby przełomowa była wizyta Zełenskiego w Białym Domu. Zwłaszcza że Rosja ciągle prowadzi działania na froncie.
- Padło pytanie o zaprzestanie zabijania cywili, a reakcja Putina była taka, że udawał, że nie słyszy. Strasznie symboliczne jest to, że spotkanie odbyło się w rocznicę bardzo ważnej bitwy, w której Polska ochroniła Europę przed Bolszewią. W tym samym czasie Ławrow ostentacyjnie prezentuje się w koszulce ZSRR. To pokazuje prawdziwe zamiary Rosji - stwierdza nasz rozmówca.
"Umyka nam sprzed oczu coś najważniejszego"
Były polski ambasador jest też zaniepokojony tym, co może się wydarzyć w kolejnych miesiącach.
- W tej chwili oddanie Donbasu to jest otworzenie drzwi Rosji do dalszej części Ukrainy i planów inwazyjnych. Umyka nam też sprzed oczu coś najważniejszego. To Chiny są głównym sojusznikiem Rosji i dzięki nim Rosja może prowadzić wojnę. Trump ostatnio nałożył cła na Indie za kupowanie rosyjskiej ropy, a tego samego nie zrobił w kontekście Chin. W tle jest sprawa Tajwanu, Pacyfiku i to jest bardziej skomplikowane. Nawet moi koledzy dyplomaci z Tajwanu zaczynają zwracać uwagę, że Ukraina i Tajwan to wspólna sprawa dla wolnego świata - podsumowuje Piekło.
Łukasz Kuczera, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj także: Putin zaskoczył Trumpa. Zaprosił go do Moskwy