PolskaTeczka z aktami sprawy ks. Dymera odnaleziona. Powód zaginięcia zaskakuje

Teczka z aktami sprawy ks. Dymera odnaleziona. Powód zaginięcia zaskakuje

Odnalazła się teczka z jedenastym tomem akt sprawy ks. Andrzeja Dymera. Powodem zaginięcia okazało się omyłkowe dołączenie dokumentów do zupełnie innej sprawy.

Ks. Andrzej Dymer
Ks. Andrzej Dymer
Źródło zdjęć: © PAP | Jerzy Undro

15.03.2021 18:06

Teczka z aktami ws. księdza Andrzeja Dymera poszukiwana była od tygodnia. Jej zaginięcie opisała "Gazeta Wyborcza". Sprawa wzbudziła duże emocje, ponieważ zawierała ona jedenasty tom akt z danymi wrażliwymi mężczyzn, którzy przed laty mieli być wykorzystywani seksualnie przez ks. Dymera. Znajdowały się tam ich personalia, numery PESEL oraz adresy.

Warto przypomnieć, że śledztwo ws. Dymera umorzono w 2009 roku, jednak sąd ponownie wszedł w posiadanie akt za sprawą procesu o zniesławienie, który duchowny wytoczył "Gazecie Wyborczej". Brak jedenastego tomu wyszedł na jaw, gdy prokuratura zwróciła się do Sądu Rejonowego Szczecin-Centrum o wydanie akt sprawy.

Teczka z aktami ws. ks. Andrzeja Dymera odnaleziona

Jak w poniedziałek poinformowała "Rzeczpospolita", jedenasty tom akt sprawy ks. Andrzeja Dymera odnalazł się. Co było powodem jego zaginięcia? Teczka miała zostać omyłkowo podpięta do całkiem innej sprawy.

- Tak jak przypuszczałem, ten tom nie był prawidłowo oznakowany przez prokuraturę, i dlatego się zawieruszył pomiędzy setkami tomów innych akt składowanych w sądzie – przekazał "Rzeczypospolitej" prezes Sądu Okręgowego w Szczecinie Maciej Strączyński, ponieważ to właśnie tam dotarły zaginione dokumenty. Zostały przesłane z sądu rejonowego wraz z apelacją. Po weryfikacji ustalono, że są to poszukiwane od miesiąca akta.

Powodem zaginięcia miało być nieprawidłowe oznakowanie teczki

Według sądu przyczyną zagubienia dokumentów było ich niedokładne oznakowanie. Teczkę podpisano: "PESELE".

Ks. Andrzej Dymer. Kim był?

Ks. Andrzej Dymer zmarł 16 lutego 2021 r.target="_blank"> Duchowny w 1995 roku kierował Ogniskiem św. Brata Alberta w Szczecinie i tam miał wykorzystywać seksualnie swoich podopiecznych, nieletnich chłopców. O relacjach jego ofiar donosiły m.in. "Gazeta Wyborcza", OKO.press, "Więź" i TVN24.

Mimo to Dymer nigdy nie stanął przed sądem. W 2008 roku prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie, ale zostało ono dwukrotnie umorzone – drugi raz z powodu przedawnienia karalności czynu.

Pomimo śmierci duchownego, kluczowe kwestie w tej sprawie pozostają nierozwiązane. Media zadają sobie pytanie, kto przez te wszystkie lata roztaczał parasol ochronny nad księdzem.

Przeczytaj także

Źródło: Rzeczpospolita

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (258)