"Te insynuacje są niebezpieczne dla Polski"
Prezydent Bronisław Komorowski uważa, że wypowiedzi szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego pod adresem kanclerz Niemiec Angeli Merkel, to "insynuacje", które są niebezpieczne i niedobre dla Polski. Jak ocenił, prezes PiS powinien przeprosić za swoje słowa.
05.10.2011 | aktual.: 06.10.2011 06:10
- Pomysł insynuacji, stosowany często w polskiej polityce wewnętrznej, jest rzeczą brzydką, ale niekoniecznie dramatycznie niebezpieczną dla Polski. Natomiast jeśli się stosuje insynuacje w stosunku do ważnej postaci europejskiego życia politycznego, to jest to pomysł niebezpieczny, niedobry dla Polski - powiedział prezydent w środę w "Kropce nad i" w TVN24.
W książce "Polska naszych marzeń" prezes PiS napisał m.in., że nie sądzi, "żeby kanclerstwo Angeli Merkel było wynikiem czystego zbiegu okoliczności". - Nie będę jednak tego przeświadczenia rozwijał, zostawiam to politologom i historykom" - napisał Kaczyński. Dopytywany o to w wywiadzie dla "Newsweeka", powiedział: - Ona wie, co ja chcę przez to powiedzieć. Tyle wystarczy.
- Odnoszę wrażenie, że prezes Kaczyński wie, że to jest szkodliwy błąd. Radziłbym mu - w imię odpowiedzialności za Polskę i jego aspiracji do tego, żeby odgrywać istotną rolą - żeby po prostu przeprosił za to, całkiem zwyczajnie powiedział, że miał inną myśl, intencję, że tak wyszło nie najlepiej, nie najmądrzej - powiedział Komorowski.
Prezydent zadeklarował, że po takich przeprosinach, on jest gotów pomóc Kaczyńskiemu "zamknąć ten rozdział" - jeśli chodzi o ewentualną krytykę niemiecką.
W ocenie prezydenta, słowa Kaczyńskiego pod adresem Merkel, to "strata dla Polski". - Nie może być tak, że były premier i ktoś, kto mówi, że chce być premierem, jednocześnie tak łatwo przechodzi do porządku dziennego nad stratami politycznymi Polski na arenie międzynarodowej - ocenił Komorowski.
Zdaniem prezydenta, politycy muszą uważać, aby "nie naruszyć interesów państwa polskiego". - To jest przejaw trochę nieodpowiedzialności - powiedział.
- Jak ktoś będzie chciał wykorzystać to (słowa Kaczyńskiego), to wykorzysta. Pytanie jest, czy należy dawać preteksty do budowania negatywnej opinii o Polsce i Polakach - zaznaczył Komorowski.
Zdaniem prezydenta, wypowiedź Kaczyńskiego, była podyktowana chęcią wyciągnięcia do wypowiedzi premiera i prezydenta, aby - jak mówił - "gdzieś tam zaistniała świadomość, a to dziadka z Wehrmachtu, a to kondominium rosyjsko-niemieckiego w Polsce".
- Doświadczony polityk, który chce uchodzić za państwowca, nie powinien się posuwać tak daleko - podkreślił.
W ocenie Komorowskiego, Niemcy zdają sobie sprawę, że jest to "piana wyborcza" ze strony Kaczyńskiego. - Ale i słowa mogą, w kampanii wyborczej, spowodować ogromne straty, jeśli chodzi o wizerunek naszego kraju - przestrzegał prezydent.
Jak dodał, nie sądzi, aby kanclerz Merkel w szczególny sposób przejęła się słowami Kaczyńskiego o sobie. - Ale ci, którzy będą chcieli szkodzić relacjom polsko-niemieckim, dostali niesłychany prezent - podkreślił prezydent.