Takich cen paliw nie było. Czarny scenariusz na horyzoncie
Po kilkutygodniowej obniżce znów wracają ceny paliw powyżej 8 złotych za litr. To już średni koszt, jeśli chodzi o diesla. Ale eksperci alarmują, że najgorsze może być przed nami. "Fakt" donosi, że na początku przyszłego roku możemy zbliżyć się nawet do - nigdy niewidzianej - bariery dwucyfrowej.
Ceny paliw znów ruszyły w górę w połowie września po tym, jak zakończyły się trzymiesięczne spadki cen ropy na światowych rynkach. Na stacjach bardzo szybko za litr oleju napędowego trzeba było znów zapłacić 8 złotych za litr.
Rosną ceny na rynkach
- Nawet na początku wojny w Ukrainie, kiedy skok cen paliw był najbardziej odczuwalny, paliwo tyle nie kosztowało. Niestety, nic nie wskazuje na to, by miało być wyraźnie taniej – mówił "Faktowi" Grzegorz Maziak, ekspert paliwowy z portalu e-petrol.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oprócz rosnących cen na światowych rynkach, problemem dla polskich kierowców jest słabnący złoty wobec dolara, którym handlowane jest paliwo. Polska waluta od czerwca straciła wobec amerykańskiej ponad 10 proc. wartości, przebijając historyczną barierę 5 złotych za dolara.
Polski VAT i unijne embargo
Słaby złoty nie jest jedynym problemem. Na razie tylko do grudnia przedłużona została tarcza antyinflacyjna. Jeśli rząd nie zdecyduje się na jej utrzymanie (premier zapowiedział, że decyzja zapadnie w grudniu), VAT na paliwa wróci z 8 proc. na 23 proc. Oznacza to, że tylko z tego powodu średnie ceny wzrosną o około złotówkę. To już samo w sobie może spowodować, że za diesla zapłacimy blisko 9.50 za litr.
Dodatkowo z końcem roku wchodzi w życie unijne embargo wprowadzone na rosyjską ropę naftową. Na ograniczoną podaż także prawdopodobnie zareaguje rynek.
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ
Źródło: "Fakt", Stooq.pl, WP Wiadomości