Tak wyglądała produkcja swojskich wędlin. Inspektor weterynarii ujawnia ohydne zdjęcia

Policja i pracownicy Inspekcji Weterynaryjnej zlikwidowali nielegalną masarnię produkującą swojskie wyroby wędliniarskie. Ujawniono nie tylko nieprawdopodobny brud i smród, ale również beczki po chemikaliach.

Tak wyglądała produkcja swojskich wędlin. Inspektor weterynarii ujawnia ohydne zdjęcia
Źródło zdjęć: © Facebook.com | Pracownik Inspekcji Weterynaryjnej
Tomasz Molga

10.05.2019 | aktual.: 10.05.2019 13:00

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- Dlatego każdą babinę i chłopa, od których kupujecie swojskie wędliny na bazarze, należy zapytać, czy zarejestrowali produkcję jako Rolniczy Handel Detaliczny. To minimalna gwarancja, że ktokolwiek ze służb sanitarnych sprawdził warunki produkcji - przestrzega pracownik Inspekcji Weterynaryjnej. Na swoim blogu opublikował obrzydliwe zdjęcia z przydomowej masarni.

Po donosie o nielegalnej produkcji wędlin policja i pracownicy Inspekcji Weterynaryjnej zamknęli wytwórnię. Ujawniono nieprawdopodobny brud, czaszki, sierść i resztki zwierząt, ale też beczki po chemikaliach, w których przechowywane były produkty.

- Błagam, tylko nie tłumaczcie, że to z biedy albo że kiedyś też tak robiono, a ludzie żyli. To jest właśnie producent, który odpowiada za bezpieczeństwo żywności. Nie działał pod niczyim nadzorem, bo gdyby ktokolwiek tu zajrzał, zamknąłby biznes od razu - komentuje dalej inspektor.

Dobre, bo swojskie

Gotowe kiełbasy, wędzone schaby i szynki wyglądały już całkiem apetycznie. Mogły trafiać na miejskie bazary, ewentualnie były sprzedawane poprzez ogłoszenia internetowe. Gdyby jednak klient zobaczył kulisy produkcji tych smakowitości, nie tknąłby ich nawet kijem. Producent twierdził, że produkuje na własne potrzeby i nie wprowadzał wędlin do handlu. Sprawę wyjaśni policja.

Informację i zdjęcia weterynarz opublikował ku przestrodze. - Tak może odbywać się produkcja wyrobów mięsnych, które później na rynku z koszyka sprzedaje uprzejma babina. Wiadomo, że swojskie wędliny to hit miejskich bazarków - dodaje rozmówca WP.

Wyjaśnia, że nie może podać miejsca akcji. Blog jest nieoficjalny, a wcześniej za podobne publikacje obrywał od przełożonych. - Tak może być wszędzie. Podobny brud przedstawiały, pokazywane na naszych szkoleniach, zdjęcia z Nowego Dworu Mazowieckiego, Laskowic (dolnośląskie) czy ze Świecia - tłumaczy.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/3] Źródło zdjęć: © Facebook.com

Jak sprawdzić bazarowych sprzedawców

Ujawniony przypadek jest skrajny, jednak ekspert zachęca, aby klienci kupujący na bazarach zawsze pytali sprzedawców o certyfikaty. Autentyczny rolnik, który chce sprzedawać swoje wyroby, będzie posiadał dokumenty: zgłoszenie Rolniczy Handel Detaliczny lub dokument potwierdzający rejestrację w tzw. Sprzedaży Bezpośredniej. Pochodzenie wszystkich innych produktów jest wątpliwe i ryzykowne.

Przypomnijmy, że o od kilku lat Ministerstwo Rolnictwa stara się ułatwić rolnikom handel produktami z ich własnych gospodarstw. Modę na swojskie produkty wykorzystują też naciągacze. Kiełbasa ze swojskiej świnki może okazać się wyprodukowana z najtańszego mielonego mięsa dostępnego w markecie, a w skrajnym przypadku nawet z padliny zbieranej przy drodze.

Niedawno opisywaliśmy kulisy podobnego biznesu na wiejskich jajach. Zwykłe jaja fermowe sprzedawane są w internecie jako ekologiczne jaja od szczęśliwych kur. Co trzecia oferta jaj, pochodzących rzekomo bezpośrednio od rolnika jest naciągana - wynika ze statystyk Inspekcji Handlowej. W serii kontroli ujawniono, że jako swojskie jaja sprzedawany był towar przeterminowany lub bez badań na salmonellę.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
inspekcja weterynaryjnarolnicyżywność
Komentarze (508)