Tak urzędnicy dorabiają w ministerstwie zdrowia. Nawet 10,5 tys. zł ekstra miesięcznie

Taka fucha to prawdziwy skarb. Jak ustaliła Wirtualna Polska, pracownicy Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia dostają dodatkowe wynagrodzenie za udział w posiedzeniach komisji ekonomicznej. Za jedno spotkanie dostają ok. 2,5 -3,5 tys. zł, a w miesiącu mogą dostać nawet ponad 10 tys. zł ekstra.

Tak urzędnicy dorabiają w ministerstwie zdrowia. Nawet 10,5 tys. zł ekstra miesięcznie
Źródło zdjęć: © East News | BARTOSZ KRUPA
Sylwester Ruszkiewicz

17.05.2019 08:26

O działalności tajemniczej komisji wiadomo niewiele. Do jej zadań należy prowadzenie negocjacji z firmami farmaceutycznymi w zakresie ustalania urzędowych cen zbytu i poziomu odpłatności. Formalnie działa od 2012 roku przy ministrze zdrowia, który powołuje i odwołuje członków komisji.

Obecnie liczy sobie 16 osób. Ośmioro z nich to pracownicy ministerstwa zdrowia, czworo to urzędnicy Narodowego Funduszu Zdrowia. Wśród członków komisji są m.in. starszy specjalista w departamencie polityki lekowej i farmacji, główny specjalista ds. refundacji z NFZ, ale również przebywająca na emeryturze wicedyrektor departamentu w Ministerstwie Finansów. Na czele komisji stoi prof. Mirosław Szeligowski z Instytutu "Centrum Zdrowia Matki Polki" w Łodzi.

Nasz informator: - Komisja miała być z założenia ekspercka i niezależna. A stała się dla wielu szeregowych pracowników dodatkowym źródłem dochodów - mówi nam nasze źródło, specjalista w zakresie polityki zdrowotnej.

I faktycznie, działalność komisji jest finansowana z budżetu państwa ze środków pozostających w dyspozycji ministra zdrowia.

- Członkom komisji przysługuje wynagrodzenie za udział w posiedzeniach w wysokości nieprzekraczającej 3500 zł za udział w każdym posiedzeniu komisji, jednak nie więcej niż 10 500 zł miesięcznie – informuje WP Wioletta Olszewska, zastępca dyrektora Biura Komunikacji w Ministerstwie Zdrowia.

Według obowiązującego rozporządzenia z 2011 roku, przewodniczący komisji dostaje za udział w każdym posiedzeniu 3 tys. zł; wiceszef i sekretarz 2,7 tys. zł; a zwykły członek komisji 2,5 tys. zł. Jak często komisja obraduje? Tego resort zdrowia nam nie ujawnił.

O komisji zrobiło się głośno w ostatnim czasie, za sprawą jej wieloletniej przedstawicielki Edyty Matusik. To była naczelnik departamentu lekowego Ministerstwa Zdrowia, która przez 9 lat pracowała w resorcie oraz brała udział w refundacji leków. Kiedy zaczęła ujawniać rzekome nieprawidłowości, straciła miejsce w komisji, a od listopada ub. roku nie jest pracownikiem ministerstwa.

- Zauważyłam nieprawidłowości, które budziły moje obawy. Najpierw zgłosiłam je do wiceministra Marcina Czecha i dyrektor Igi Lipskiej. Chodziło m.in. o dwa leki Xarelto i Pradaxa, a później zaczął się mobbing w stosunku do mojej osoby – mówiła Matusik na sejmowej komisji zdrowia.

W odpowiedzi ówczesny wiceminister zdrowia Marcin Czech zapewniał, że żadnych "nieprawidłowości” nie wykryto. - Żaden organ lub sąd nie stwierdził, by doszło do łamania prawa w toku procedowania wniosków refundacyjnych - twierdził wiceminister Czech.

Wiceministra Czecha w resorcie już nie ma. A to on odpowiadał za politykę lekową w ministerstwie. Oficjalnie odszedł na własne życzenie, z powodów zdrowotnych. Nieoficjalnie, chodziło właśnie o aferę z lekami, opiniowanymi przez wspomnianą komisję ekonomiczną. Śledztwo w tej sprawie prowadzi od stycznia Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także
Komentarze (561)