Tak u premiera zwracają premie. Anders odda 3 tysiące, ale 51 tys. zachowa dla siebie
Po zamieszaniu, jakie wybuchło z premiami w Kancelarii Premiera, politycy zwracają teraz przyznane pieniądze. Ale nie wszystkie. Anna Maria Anders stwierdziła, że odda przyznane w styczniu 3 tys. zł. Nie wspomina jednak o zwrocie sięgającej 51 tys. zł nagrody, którą otrzymała kilka tygodni wcześniej.
Anna Maria Anders, tak jak inni politycy PiS, otrzymała w ostatnich tygodniach premię. - Tak, dostałam. I zapytali mnie, czy oddam, bo wszyscy oddają. To ja mówię: "Tak, chętnie" – przyznała w RMF FM minister w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Pełnomocniczka rządu ds. kontaktów międzynarodowych dodała, że na jej konto wpłynęło około 3 tys. zł. - Oddam z powrotem do kancelarii premiera pod koniec miesiąca, jak będę miała swoją pensję - zadeklarowała. I zaznaczyła, że jeżeli kogoś się chce wynagrodzić za działanie, to się powinno podwyższyć pensje.
Problem w tym, że minister Anders zamierza zwrócić tylko niewielką część tego, co w sumie otrzymała. Chodzi o premię sięgająca 3 tys. zł. Tymczasem za ubiegły rok polityk PiS dostała ponad 51 tys. zł. O tych pieniądzach jednak w rozmowie z dziennikarzem nie wspomniała.
Od momentu powstania rządu Beaty Szydło w Kancelarii Premiera wypłacono prawie 3,3 miliona złotych nagród. Na koniec swojego urzędowania odchodząca szefowa rządu przyznała pieniądze nawet sobie samej – 65 tys. zł.
Przy okazji kontrowersji wokół nagród rzeczniczka rządu pogrążyła premiera. Joanna Kopcińska stwierdziła, że kilkanaście osób w Kancelarii Premiera miało otrzymać nagrody, ale zostały one zwrócone. Wcześniej szef Kancelarii Premiera zapewniał, że Mateusz Morawiecki żadnych nagród nie wypłacał.