Tak rodzi się przemoc. Nie może być zgody na negacjonizm i antysemityzm [OPINIA]
Wypowiedzi i działania Grzegorza Brauna, a także grupy jego zwolenników z nacjonalistycznych grup są antychrześcijańskie i antypolskie. Ich ujawnianie się, a także 6 proc. poparcia dla człowieka, który je głosi, są zaś symptomem bardzo niebezpiecznego zjawiska - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Grzegorz Braun nie jest performerem, ale politykiem, który systematycznie przesuwa granice debaty publicznej w brunatną stronę. On i związani z nim ludzie stosują zwyczajną, motywowaną antysemicko i rasistowsko przemoc. Tak było w Jedwabnem, gdy grupa agresywnie nastawionych zwolenników Brauna próbowała zatrzymać samochód rabina Schudricha, a potem wymusiła, by uczestników modlitwy chronili policjanci.
- Agresję, przemoc, nienawiść czuło się w powietrzu - relacjonowali mi modlący się przed pomnikiem ofiar w Jedwabnem.
- Wczoraj naprawdę się bałam, będąc w Jedwabnem. Bałam się, że ktoś nas zaatakuje. My byliśmy otoczeni policją w czasie modlitwy. Szokujące doświadczenie - opowiadała mi jedna ze znajomych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Nie ulega wątpliwości". Zdrojewski uderza w policję ws. Brauna
Skandal z każdego punktu widzenia
Tak, tak właśnie wyglądała modlitwa za brutalnie zamordowanych przez swoich polskich sąsiadów żydowskich obywateli Rzeczpospolitej. Ludzie, którzy przyjechali ich upamiętnić, lękali się, a grupa agresywnych antysemitów pod wodzą człowieka, który zasłynął już aktami przemocy, manifestowała siłę i moc.
I nie, to nie był wyraz (jak sugerowały pewne media) podziałów w pamięci. To był przykład negacjonizmu i agresywnego antysemityzmu. A jeśli ktoś miał co do tego jeszcze jakiejkolwiek wątpliwości, to rozwiał je sam Grzegorz Braun, który w studiu Radia Wnet zanegował zbrodnie nazistowskie przeciwko Żydom w Auschwitz i oznajmił, że "Auschwitz i komory gazowe w nim to fake", a także - co trochę uciekło komentatorom - uznał prawdziwość mordów rytualnych, które to kłamstwo przez wieki służyło usprawiedliwieniu dokonywanych przez chrześcijan pogromów antyżydowskich.
Zarówno zachowania, jak i wypowiedzi Brauna nie mają i nie mogą mieć żadnego usprawiedliwienia. Jeśli ktoś chce dyskutować na temat przyczyn zbrodni w Jedwabnem (choć moim zdaniem nie ma o czym dyskutować, bo cała sprawa została wystarczająco wyjaśniona przez IPN, a wina Polaków jest tu bezsporna), to z całą pewnością nie jest miejscem ani czasem odpowiednim do tego modlitwa w intencji ofiar mordu. Nie jest także modelem takiej dyskusji agresja wobec uczestników modlitwy ani stawianie im naprzeciw napisów "dość żydowskich kłamstw", "kłamstwo jedwabieńskie".
Skandalem z religijnego punktu widzenia jest wykorzystanie mszy świętej i ołtarza (a tak zrobiono w tej sprawie) do walki politycznej. Odprawienie mszy świętej, zamówionej przez agresywnych antysemitów, w tych okolicznościach i w tym czasie było instrumentalnym wykorzystaniem Eucharystii, a symbol miłości został użyty do szerzenia nienawiści. W tej sprawie biskup łomżyński (albo przełożeni księży, którzy w tym politycznym, antysemickim wykorzystaniu mszy uczestniczyli) powinien wyciągnąć konsekwencje. Episkopat powinien to jasno i zdecydowanie potępić. Użycie Eucharystii do przemocy i siania agresji jest absolutnym skandalem. Ani to miejsce, ani ten czas, ani to towarzystwo.
Niechrześcijańskie kłamstwa i antysemickie fobie
Jeśli zaś chodzi o negowanie obecności komór gazowych w Auschwitz, to także trzeba jasno powiedzieć, że jest to nie tylko kłamstwo (zakazane przez polskie prawo), ale także działanie głęboko sprzeczne z tym, czego naucza Kościół.
Auschwitz to "przerażające miejsce, które gromadzi w sobie wszystkie zbrodnie przeciw Bogu i człowiekowi, a które nie ma odpowiednika w historii" - mówił podczas modlitwy w obozie śmierci Benedykt XVI.
"Oświęcim jest rozrachunkiem z sumieniem ludzkości poprzez te tablice, które świadczą o ofiarach, jakie poniosły narody. Oświęcim jest miejscem, którego nie można tylko zwiedzać. Trzeba przy odwiedzinach pomyśleć z lękiem o tym, gdzie leżą granice nienawiści" - podkreślał Jan Paweł II.
Franciszek zaś modlił się w Auschwitz w ciszy, a o Holokauście mówił wprost: "groza zagłady milionów Żydów i osób innych religii, do jakiej doszło w tamtych latach, nie może być ani zapomniana, ani zanegowana".
Identycznie ocenić trzeba skandaliczne przywracanie w debacie publicznej kłamstw o rzekomych mordach rytualnych. Kościół, i to nie ustami współczesnych papieży, ale od czasów średniowiecza, odrzucał takie oskarżenia wobec Żydów.
Innocenty IV w encyklice "Lachrymabilem Judaeorum Alemannie" wskazywał, że "Żydzi są fałszywie oskarżani o to, że podczas tejże uroczystości (Paschy) przyjmują komunię z serca zabitego dziecka. Wierzy się, że tak nakazuje ich Prawo, chociaż jest to wyraźnie sprzeczne z Prawem. Gdziekolwiek znajdzie się martwe ciało, ich prześladowcy je złośliwie im podrzucają". A potem kłamstwo o mordzie rytualnym potępiali kolejni papieże… Braun, kolportując je, sprzeciwia się więc nie tylko faktom, ale i nauczaniu Kościoła, które nieustannie przywołuje jako usprawiedliwianie swoich działań.
Ale jest jeszcze jeden powód, dla którego tego, co zrobił Braun, nie da się tolerować. To pamięć o ofiarach, zamordowanych. W komorach gazowych Auschwitz zginęło 200 tys. dzieci. Ich imion niekiedy nawet nie znamy. Wraz z każdym z nich zginął świat. Obok nich ginęły ich matki i ojcowie, ludzie wierzący i niewierzący, związani z żydowską tradycją, a czasem nie, mówiący różnymi językami. Ich jedyną "winą" było pochodzenie.
Ten, kto neguje zbrodnię w Auschwitz, w istocie zabija ich jeszcze raz. Na to nie może być zgody, nie może być akceptacji, bo to powtórny mord pamięci i otwarcie drogi do tego, by tamta sytuacja mogła się powtórzyć.
Konieczne potępienie
Działania Brauna właśnie z tego powodu wymagają reakcji Kościoła. Polityk zaczynający swoje wypowiedzi od "szczęść Boże" i nieustająco podkreślający swój katolicyzm, formułuje opinie jasno niechrześcijańskie i antychrześcijańskie, usprawiedliwia grzech antysemityzmu, a to oznacza, że biskupi nie mogą i nie powinni milczeć. Prezydium KEP wypowiadało się w o wiele mniej istotnych kwestiach, można więc chyba oczekiwać, że wypowie się w sprawie tak istotnej z perspektywy wiary, moralności i wiarygodności.
Reakcji trzeba też oczekiwać od prezydenta elekta, który - jako szef IPN - jest odpowiedzialny za ściganie przestępstwa negacjonizmu. To na nim wciąż jeszcze ciąży obowiązek odpowiedniej reakcji na tak skandaliczne wypowiedzi. Braun wsparł go wprawdzie w drugiej turze, ale wierzę, że prezydentowi elektowi nie zabraknie odwagi i determinacji, by z całą mocą sprzeciwić się skandalicznym wypowiedziom i działaniom antysemickiego eurodeputowanego.
Takie działania są konieczne, bo - po pierwsze - Braun i jego zwolennicy budują atmosferę niechęci do Żydów, po drugie - łamią prawo, a po trzecie dlatego - ich działania szkodzą Polsce, a służą wyłącznie Rosji. Antysemityzm (realny) części Polaków to bardzo wygodna broń Rosji przeciwko naszemu krajowi. I dlatego zawsze i wszędzie trzeba robić wszystko, żeby mu przeciwdziałać.
Trzeba też mocnej reakcji, bo jest jednak czymś przerażającym, że człowiek, który morduje pamięć milionów zamordowanych w czasie Holokaustu Żydów, który odrzuca pamięć o zamordowanych przez sąsiadów żydowskich mieszkańcach polskich miasteczek i wsi, zbiera sześć procent poparcia w wyborach prezydenckich.
Antysemita, człowiek, który szkodzi Polsce i niszczy istotne elementy jej pamięci i tożsamości, jest wspierany przez wyborców, a także zapraszany do rozmów i traktowany jako poważny polityk. To nie wróży dobrze Polsce, bo otwiera drogę do wejścia do części medialnego mainstreamu tez i twierdzeń, które nie tylko są sprzeczne z polskim prawem, ale też budują atmosferę ponownej akceptacji dla zbrodni.
A pamięć o zbrodniach z przeszłości to jeden z istotnych bezpieczników. Tam, gdzie się o nich zapomina, droga do rasistowskich i antysemickich zbrodni zostaje ponownie otwarta. I dlatego nie wolno milczeć. Zwyczajnie nie wolno.
Tomasz P. Terlikowski dla Wirtualnej Polski
Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podcastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".