Tak prezydent Puław został zaskoczony. Sąd wie, kto wpłacił grzywnę
Grzywnę wpłacono wyłącznie po to, żeby uniknąć kompromitacji aparatu państwa - zarzuca prezydent Puław Paweł Maj, który w poniedziałek miał trafić na pięć dni do więzienia. W sądzie wiedzą, kto wpłacił za miasto 5 tys. zł, ale nie ujawniają nazwiska osoby. - Wpłacającym nie był podmiot publiczny - dowiaduje się WP.
- Jesteśmy w grze. Chwilowo piłka wyszła na aut, ale do 90 minuty, nawet w doliczonym czasie będziemy walczyć - mówił w poniedziałek przed bramą więzienia w Opolu Lubelskim Bernard Bojek. Ubrany w dres, żonglujący przywiezioną ze sobą piłką, był reprezentantem puławskiej młodzieży, która tego dnia musiała iść do szkoły.
Bojek to na co dzień nauczyciel wychowania fizycznego i opiekun orlika przy SP 4 w Puławach. Z powodu właśnie tego boiska prezydent Puław miał na pięć dni trafić do więzienia.
W tej chwili po lekcjach z orlika mogą korzystać tylko uczniowie tej szkoły. Mieszkające nawet tuż obok dzieci, chodzące do innych szkół, mają zakaz wstępu. Dlaczego? Hałas i nadmierne oświetlenie przeszkadzało mieszkającemu w pobliżu małżeństwu. Poszli do sądu, a ten przyznał im rację. Po wybudowaniu ekranów dźwiękochłonnych wokół boiska, miasto udostępniło obiekt wszystkim. A sąd stwierdził, że tak nie można i ukarało miasto Puławy grzywną 5 tys. złotych. Prezydent Paweł Maj uznał, że kara jest niesprawiedliwa i zapowiedział już niemal rok temu, że miasto jej nie zapłaci. Na karą zastępczą sąd wyznaczył 5 dni aresztu dla prezydenta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
20 tys. zł za przeprowadzenie operacji. Dotarliśmy do nagrania z udziałem słynnego profesora
Właśnie dlatego prezydent stawił się w poniedziałek rano przed siedzibą Zakładu Karnego w Opolu Lubelskim. Do środka wejść już jednak nie mógł, bo pod koniec ub. tygodnia ktoś pokątnie zapłacił grzywnę w imieniu miasta.
- Ktokolwiek zapłacił tę grzywnę, potwierdza ten niesprawiedliwy, amoralny wyrok sądu - grzmiał w poniedziałek Paweł Maj. - Uważam, że to nie powinno być wpłacone. Nie powinno być potwierdzenia właśnie tego amoralnego, szokującego wyroku. A zostało to zrobione. Według mnie wyłącznie po to, żeby uniknąć kompromitacji aparatu państwa - dodał samorządowiec.
Ze wsparciem dla samorządowca przyjechał nawet były reprezentant Polski w piłce nożnej Roman Kosecki. - Ja rozumiem, że może pan powiedzieć, że trochę pana wykiwano, ale to nie jest miejsce dla pana - komentował Kosecki, który w przeszłości był również posłem PO.
Maj czeka na realizację zapowiedzi Nitrasa
Prezydent Puław podkreślił, że cieszy się z ubiegłotygodniowych zapowiedzi ministra sportu Sławomira Nitrasa, że sprawa boisk i potencjalnych uciążliwości związanych z ich wykorzystywaniem zostanie rozwiązana zmianą przepisów. Liczy, że dzięki temu już w maju, będzie mógł zaprosić przedstawiciela rządu do Puław.
- Myślę, że zaprosimy ministra Nitrasa i razem na otwartym boisku w Puławach, na orliku zagramy - zapowiada Maj.
Samorządowiec przypomniał jednak, że z tematem próbował się przebić aż siedem lat.
- Od 2018 roku apeluję, proszę, piszę pisma do różnych ministerstw, do Rzecznika Praw Dziecka, do Rzecznika Praw Obywatelskich, do posłów. Jaki rząd by nie był, albo brak odpowiedzi, albo "nie da się" - relacjonował Maj.
Dodał, że teraz może się coś zmienić, bo rządzący wystraszyli się jego akcji.
- Ten widok, którego się bali, że będę za kratami tego zakładu, że za chwilę nagracie, że zamykają się bramy więzienia. Dopiero wtedy biorą się nasi decydenci za pracę. I dotyczy to każdego rządu, pisałem mnóstwo pism. Rok temu chociażby do ministra Nitrasa. Pismo bez odpowiedzi - zarzucił Paweł Maj.
- To tylko pokazuje hipokryzję działań rządu. Tak naprawdę ministerstwo przez rok nawet nie zwróciło uwagi na tę sprawę - komentuje w rozmowie z WP Mariusz Wicik (PiS), przewodniczący Rady Miasta Puławy, który opublikował w mediach społecznościowych pismo prezydenta do ministra. Oprócz długiego opisu sprawy, na końcu znalazł się odręczny dopisek od prezydenta: "Liczę na Pana pomoc".
Przedstawicielka resortu sportu i turystyki zaprzecza jednak, że nic w tej sprawie się nie wydarzyło.
- To jest nieprawda. Dostaliśmy pierwszy sygnał w czerwcu 2024 roku (pismo z UM Puławy wysłano w marcu 2024 - red.). Wtedy już ministerstwo podjęło kontakt w tej sprawie i odezwało się do pana prezydenta - mówi WP Aleksandra Chalimoniuk, rzeczniczka MSiT. Dodaje, że wymieniono w tej sprawie kilka wiadomości.
- My jesteśmy od dawna tą sprawą zainteresowani i kontakt jak najbardziej był, tylko taki bardziej roboczy - przekonuje rzeczniczka.
Pytana o to, czy to Sławomir Nitras wpłacił grzywnę za miasto Puławy, odmawia konkretnej odpowiedzi. - Ja nie potwierdzam takich informacji - mówi WP Aleksandra Chalimoniuk.
W Sądzie Rejonowym w Puławach nazwisko wpłacającej osoby jest znane.
- Wpłacającym nie był podmiot publiczny - potwierdza sędzia Andrzej Mikołajewski, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie. Chodzi o to, że nie była to gmina, ministerstwo, ani żadna inna instytucja, tylko osoba prywatna. A w takiej sytuacji dane tej osoby są przez sąd chronione.
Minister naciskał na prezydenta Puław?
WP spytała prezydenta Puław, czy minister sportu rozmawiał z nim i namawiał go w ubiegłym tygodniu do wpłaty grzywny. Paweł Maj wprost nie odpowiada.
- Minister kontaktował się ze mną. Zadeklarowałem pełną gotowość i otwartość na pomoc w zmianie prawa. Potwierdziłem też, że jestem nieugięty, co do wpłaty grzywny i jej nie wniosę - powiedział Paweł Maj.
Minister Sławomir Nitras nie odpowiedział WP, czy wpłacił grzywnę za miasto, ani czy w jakiś sposób namawiał prezydenta Puław, aby wycofał się ze swojej akcji.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl