Prezydent Puław ma trafić za kratki. Chce pokazać absurd wyroku
Sąsiedzi skarżyli się na hałas, więc sąd zakazał korzystania z boiska po lekcjach innym osobom niż uczniowie. Miasto zbudowało ekran akustyczny, ale i tak zostało ukarane grzywną za otwarcie boiska. Prezydent Puław we wtorek oznajmił sądowi, że urząd nie zapłaci 5 tys. złotych, bo wyrok jest "bezduszny". Czeka go teraz pięć dni aresztu.
We wtorek prezydent Puław wysłał do sądu pismo, w którym poinformował, że kierowany przez niego urząd nie zapłaci 5 tysięcy złotych grzywny. Teraz prezydent może już czekać na wezwanie do odbycia kary: pięciu dni w areszcie.
- Wyrok jest absurdalny, bezduszny i bezsensowny. Chodzi o dzieci z naszego miasta. Płacenie kar finansowych za to, że mogą ćwiczyć i aktywnie spędzać czas na jedynym boisku przyszkolnym na całym osiedlu, byłoby złem w czystej postaci. Dlatego miasto tej grzywny nie zapłaci, a ja odsiedzę tę karę w areszcie - zapowiada w rozmowie z WP prezydent Puław Paweł Maj.
Sprawa zaczęła się od tego, że w 2018 roku sąd zakazał korzystania po lekcjach z boisk przy Szkole Podstawowej nr 4 innym osobom niż uczniowie tej placówki. Sąsiedzi obiektów sportowych poskarżyli się do sądu na hałas i nadmierną jasność latarni. - Tutaj naprawdę nie dało się żyć. Hałas był taki, że nawet w lecie musiałam zamykać okna. Dopiero teraz będziemy mogli odetchnąć - mówiła po wyroku "Dziennikowi Wschodniemu" sąsiadka boiska, która wraz z mężem wniosła sprawę do sądu.
Kiedy wyrok się uprawomocnił, miasto sumiennie go przestrzegało. Boisko do piłki nożnej i koszykówki było niedostępne dla przedszkolaków, nastolatków, którzy skończyli już podstawówkę lub dorosłych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miasto postanowiło zawalczyć o sprawę, ale także wyjść naprzeciw sąsiadom szkoły. Urzędnicy zlecili profesjonalnej firmie wykonanie analizy, co można zrobić, żeby hałas z boiska ograniczyć. Powstała ekspertyza, z której wynikało, że należy zbudować ekran na całej długości boiska, żeby odgrodzić je od zabudowy mieszkaniowej. Eksperci wskazali konkretną wysokość i długość ekranu. Kosztował 250 tys. złotych.
- Uznaliśmy, że jeżeli problemem dla sąsiadów jest hałas, to jak postawimy profesjonalne ekrany akustyczne, problem zniknie i dzięki temu dzieci będą mogły korzystać z boiska. A sąsiedzi nie będą mieli żadnych niedogodności - mówi WP Ernest Stolar, radca prawny Urzędu Miasta Puławy.
Po zakończeniu budowy urząd znowu wysłał na miejsce ekspertów, żeby ustalili, czy ekran spełnia swoją rolę. - Firma zrealizowała eksperyment akustyczny. Potwierdziła nam, że po wybudowaniu ekranu hałas jest o wiele mniejszy - mówi Stolar.
Na podstawie tych dokumentów urząd podjął decyzję o ponownym otwarciu boiska dla wszystkich chętnych po godzinach pracy szkoły. Równocześnie urząd złożył pozew o uchylenie zakazu sądowego korzystania z boiska. Ale do sądu poszli także sąsiedzi, którzy złożyli wniosek o wymierzenie miastu grzywny za to, że nie przestrzega wcześniejszego wyroku sądu o zakazie.
Postępowanie o wymierzenie grzywny odbyło się znacznie szybciej. W pierwszej instancji Sąd Rejonowy w Puławach zgodził się z argumentacją urzędu, że była podstawa do tego, żeby wznowić korzystanie z boisk. Ale sąsiedzi się odwołali, a Sąd Okręgowy w Lublinie spojrzał na sprawę inaczej.
- Sąd nie kwestionował tego, że ekran stoi i jest skuteczny. Ale stwierdził, że powinniśmy cierpliwie czekać do czasu aż sąd prawomocnie uchyli zakaz sądowy - relacjonuje Ernest Stolar.
Na tej podstawie sąd nałożył na miasto 5 tys. zł grzywny. Dlaczego urzędnicy nie czekali na prawomocną decyzję o uchyleniu zakazu?
- Postępowanie będzie trwało bardzo długo. W tej chwili nie ma jeszcze nawet wywołanej opinii biegłego. Potem apelacja. Wszystko może trwać dwa lata, a może i dłużej. Jak mieliśmy wytłumaczyć mieszkańcom, że boisko jest nadal zamknięte? - zastanawia się Ernest Stolar.
Dwa tygodnie temu do urzędu wpłynęło wezwanie do zapłaty zasądzonej grzywny. Prezydent Puław od samego początku twierdził, że miasto jej nie zapłaci. I dlatego we wtorek poinformował sąd, że przelew z urzędu nie wyjdzie.
Decyzja może być jednak bardzo bolesna dla niego samego. Sąd Okręgowy w Lublinie karząc urząd w grudniu 2023 roku od razu wskazał, aby "grzywnę w kwocie 5 000 zł (...) na wypadek jej niezapłacenia zamienić na 5 (pięć) dni aresztu (...) wobec osoby uprawnionej do reprezentowania dłużnika, to jest Prezydenta Miasta Puławy - Pawła Mirosława Maja".
Prezydent deklaruje, że nie obawia się aresztu. A decydując się na takie rozwiązanie, chce pokazać bezsensowność całej sytuacji.
- Jest to symbol naszych absurdalnych czasów, gdy aferzyści, złodzieje i bandyci chodzą wolni, a za umożliwienie dzieciom aktywnego spędzenia czasu na boisku, umożliwienie im odejścia od tabletów i telefonów, karze się grzywną lub aresztem. Jeżeli my sami nie zwalczymy o nasze dzieci, to kto ma to zrobić? - komentuje Paweł Maj.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl
Czytaj także: