Tajlandia: kolejny dzień starć policji z protestującymi w Bangkoku
Do kolejnych starć tajlandzkiej policji z antyrządowymi manifestantami doszło rano w Bangkoku. Siły porządkowe, podobnie jak w weekend, użyły gazu łzawiącego przeciwko protestującym, którzy okupowali siedzibę rządu, domagając się jego ustąpienia.
Siedziba tajlandzkiego rządu jest silnie strzeżona; budynek został otoczony betonowymi barykadami i drutem kolczastym - donosi agencja AFP.
Demonstranci usiłowali przedrzeć się przez zapory, obrzucali policję różnymi przedmiotami i kamieniami.
Starcia miały miejsce również przed siedzibą policji, gdzie siły bezpieczeństwa wielokrotnie użyły gazu łzawiącego przeciwko protestującym.
Z powodów bezpieczeństwa większość uczelni w Bangkoku jest nieczynna.
Żądania protestujących
Polityczny chaos w Bangkoku trwa po nieudanym spotkaniu premier Yingluck Shinawatry z Suthepem Thaugsubanem, przywódcą protestów, opozycyjnym deputowanym i byłym wicepremierem. Lider opozycji powiedział na konferencji prasowej, że podczas rozmowy w niedzielę wieczorem z premier Yingluck przedstawił żądanie protestujących, aby oddała władzę ludowi. - Powiedziałem jej, czego chcą ludzie, lecz nie odpowiedziała - wskazał. - Powiedziałem Yingluck, że to będzie nasze jedyne spotkanie i że nie spotkamy się więcej, dopóki naród nie zwycięży - dodał.
Według najnowszych doniesień w ciągu weekendowych starć w Bangkoku zginęły co najmniej trzy osoby, a ponad sto zostało rannych. demonstranci usiłowali przejąć główne budynki rządowe i stacje telewizyjne. Ponad tysiąc nieuzbrojonych żołnierzy zostało rozmieszczonych wokół kluczowych instytucji państwowych, aby pomagać policji w utrzymaniu porządku. Wojsko zastrzega, że nie będzie przejmować jej uprawnień.
Dotychczas antyrządowe protesty w Bangkoku miały względnie spokojny przebieg. Policja nie interweniowała nawet, gdy demonstranci zajmowali siedziby urzędów i ministerstw.
Tło społecznego niezadowolenia
Demonstracje rozpoczęły się w zeszłym miesiącu, gdy rząd poparł projekt ustawy amnestyjnej, która mogłaby umożliwić powrót do Tajlandii brata obecnej premier, byłego szefa rządu Thaksina Shinawatry, skazanego w 2008 r. na więzienie za korupcję.
Prace nad projektem ustawy amnestyjnej zostały wkrótce potem wstrzymane, przynajmniej na razie, ale demonstracje nie ustały. Yingluck Shinawatra jest dość powszechnie postrzegana jako reprezentantka interesów swego przebywającego poza krajem brata, który za jej pośrednictwem wywiera wpływ na politykę rządu.
Thaksin, były magnat telekomunikacyjny, który przytłaczającą większością wygrywał wybory w 2001 i 2005 r., został obalony przez wojsko w 2006 r. Pozostaje kimś w rodzaju ludowego bohatera, zwłaszcza dla biedaków, których głosy pomogły Yingluck i jej partii zwyciężyć w wyborach w 2011 r. Jednak skandale korupcyjne spowodowały zdecydowany spadek popularności byłego premiera i jego siostry wśród przedstawicieli klasy średniej w Bangkoku.
Thaksin wyjechał z Tajlandii w 2008 r. i przebywa obecnie na emigracji w Dubaju.